Wirus Covid-19 rozprzestrzenił się po całym świecie. Liczba chorych i skutki wprowadzanych obostrzeń są bardzo różne. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w bogatych miastach, w których ludzie mogą przestrzegać dystansu społecznego niż w slumsach. Tam przestrzeń, woda i jedzenie to luksus. Jak sobie radzą ludzie, którzy od lat zmagają się z ubóstwem i chorobami? Bez mądrej pomocy, nie dadzą sobie rady.

Inkubatory chorób  

Co siódmy człowiek na świecie mieszka w slumsach. To ponad miliard ludzi, którzy żyją w skrajnie ubogich warunkach. Te nieformalne osiedla nie mają unormowanych praw własności, mieszkania budowane są z blachy, kartonów lub tego, co można znaleźć i wykorzystać do budowy. Przeważnie nie ma prywatnych łazienek, a tych publicznych jest niewiele. W większości najbiedniejszych dzielnic brakuje czystej wody pitnej. Warunki sanitarne i higieniczne są poniżej normy, wręcz karygodne. Proste czynności, które ratują życie, takie jak mycie rąk, są wyzwaniem. To przyspiesza rozprzestrzeniania się infekcji i wirusów. Slumsy są nazywane inkubatorami chorób. Ludzie cierpią tam nieproporcjonalnie z powodu cukrzycy, nadciśnienia, problemów z układem oddechowym. Co więcej, zanieczyszczenie powietrza sprzyja rozwijaniu się przewlekłych chorób układu oddechowego. Dodatkowo w domach brakuje wentylacji lub nie ma nawet okien, a rodzina gotuje tam posiłki. Wszystkie te dolegliwości mogą zaostrzyć przebieg koronawirusa. Istnieje groźba masowych zakażeń na Covid-19, choć monitorowanie liczby już zakażonych jest niemożliwe. Brakuje funduszy, testów, lekarzy.

Kolejnym powodem szybkiego wzrostu liczby chorujących jest przeludnienie. Statystycznie w slumsach mieszka 10 razy więcej mieszkańców niż w innych miejscach. Utrzymanie dystansu społecznego na tak małej powierzchni jest dużo trudniejsze. W domach często jednoizbowych mieszka cała rodzina, a na ulicach, na co dzień przemieszczają się setki osób. Podobnie w komunikacji miejskiej, w starych furgonetkach i autobusach jeździ zbyt dużo pasażerów. To sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa.

Podczas epidemii mieszkańcy slumsów są znacznie bardziej podatni na infekcje dróg oddechowych, takie jak grypa i denga. Naukowcy oszacowali, że nawet przy powszechnych szczepieniach i dystansie społecznym (pozostawanie w domu, zamykanie szkół, izolowanie chorych) mieszkańcy slumsów będą o 44% częściej chorować na grypę niż mieszkańcy innych miejsc.

Niepewna przyszłość

Dla dzieci i młodzieży mieszkających w slumsach możliwość edukacji była jedyną drogą do lepszego życia. Do znalezienia legalnej pracy, mieszkania z łazienką, codziennych i odżywczych posiłków. Zamknięcie szkół wywołało u nich niepokój. Już wcześniej zmagali się z problemem opłacenia czesnego lub kupienia przyborów szkolnych. Teraz chłopcy szukają dorywczych prac, dziewczęta pomagają w domu. Nie wiadomo czy wrócą do szkoły, bo może będą musieli wybierać między skromnym jedzeniem a szkołą. Powrót do szkoły trudniejszy będzie dla dziewcząt, bo w krajach Globalnego Południa to chłopcom w pierwszej kolejności zapewnia się wykształcenie. Młode kobiety narażone są na zbyt wczesne macierzyństwo lub przymusowy ślub.

Wydaje się, że dzieci bardziej martwią się samym wirusem i możliwością zachorowania, a młodzież konsekwencjami. Brakiem pracy, zamknięciem szkół i przyszłością. Myślą o ekonomicznych i społecznych skutkach pandemii, bo najbiedniejsi ucierpią najbardziej.

Jak pomagać?

Wyzwania związane z pomocą w slumsach nie są nowe, ale podczas pandemii trzeba działać pilniej niż kiedykolwiek. Trzeba przede wszystkim odpowiedzialności i rozwiązań globalnych. Przede wszystkim trzeba zapewnić najbiedniejszym ludziom posiłki i lekarstwa. Oni nie mają oszczędności, legalnej pracy (pracują dorywczo, często są wykorzystywani), lodówek. Dla nich zamknięcie w domach oznacza głodówkę i powolną śmierć. Dlatego decydowali się na łamanie wprowadzonych obostrzeń. Trzeba działać razem z lokalnymi organizacjami charytatywnymi i włączać w te działania lokalną społeczność.

Salezjanie w wielu miejscach na świecie pomagają ludziom ze slumsów. Przede wszystkim zapewniają im dożywianie, edukację i ewangelizację. Obecnie, przez nałożone obostrzenia związane z Covid-19 salezjanie w Indiach, w Kalkucie i Howrah od 24 marca organizują dożywianie. W Monrovii, stolicy Liberii pomagają w dzielnicy slumsów Matadi. W Joypurhat wspierają m.in. najbiedniejszych ludzi z miasta, którzy mieszkają w karygodnych warunkach. W Kabwe w Zambii i Lagos w Nigerii opiekują się dziećmi ulicy, którzy zostali porzuceni lub uciekli z domów. W ramach prowadzonej kampanii „COVID19 – POMOC. Nie zostawmy ich samotnie” wysłaliśmy do dzisiaj wsparcie dla 35 placówek misyjnych. Przede wszystkim to pomoc biednym i mieszkańcom slumsów, żeby nie chodzili spać głodni.

Musimy zadbać o to, żeby ludzie mieszkający w slumsach nie zostali zapomniani. W czasie pandemii Covid-19 nie zostali bez jedzenia, a potem mieli szansę na zdobycie wykształcenia i legalnej pracy.

opr. M.T.

Więcej o sytuacji w krajach misyjnych i udzielanej pomocy w ramach kampanii COVID19 – POMOC znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/