Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jest to szczególny moment, aby wam wszystkim, każdemu i każdej z osobna wyrazić wdzięczność. To dzięki Wam wszyscy możemy jakoś zaspakajać potrzeby tak wielu dzieci w naszych jadalniach i Oratoriach, szczególnie w tym bardzo ciężkim roku.

Styczeń i luty były wyjątkowo pracowite. Oprócz posługi parafialnej w trzech kościołach mieliśmy szkoły letnie w Puerto Nuevo i Frigorífico. Od poniedziałku do piątku, od 15 do 18:30 mieliśmy Oratoria Letnie, podczas których prowadziliśmy warsztaty, zajęcia sportowe, katechezę, rozdawaliśmy posiłki, a wieczorami mieliśmy zajęcia w Szkole Katechetów, Animatorów i Misjonarzy Świeckich.

Jeśli chodzi o epidemię koronawirusa, dotarła ona również do Ameryki Łacińskiej i także do Peru. W momencie, gdy w niektórych krajach europejskich nie przejmowano się zagrożeniem, w Peru wydarzyło się coś niespotykanego. Rząd zareagował dosyć szybko. Od początku wprowadzono kwarantannę. Zaś od 18:00 do 5:00  (w niektórych Regionach Peru, od 16.00 do 5.00) jest całkowity zakaz wychodzenia na ulice. W ciągu dnia można tylko zrobić zakupy. Było to ogłoszone do 30 marca i przedłużane. Na ulicach jest policja i wojsko, nikt nie może wyjść z domu. Jeszcze przed rozpoczęciem kwarantanny, wszystkie szkoły podstawowe, średnie i uniwersytety zostały zamknięte. Jedynymi osobami, które pracują w kwarantannie, są: służba zdrowia, policja, wojsko, transport publiczny, media, a także ci dostawcy, którzy zajmują się dostawą żywności, lekarstw, zabezpieczaniem podstawowych środków do życia jak prąd, woda, telefony, banki.

Czasami podczas kwarantanny wprowadzano podział. W poniedziałki, środy i piątki tylko mężczyźni mogli wychodzić z domu, a we wtorki, czwartki i soboty kobiety. Oczywiście tylko po to, by zaopatrzyć się w żywność, lekarstwa itp. Niestety na rynkach, szczególnie w dniach, kiedy wychodziły kobiety było bardzo dużo osób. Jednym z czynników jest to, że większość domostw peruwiańskich prowadzona jest właśnie przez kobiety, zwłaszcza w biednych dzielnicach. Z każdej rodziny na zakupy może iść jedna osoba. Ma mieć maseczkę i zachowywać dystans co najmniej jednego metra od innych. Niestety niewiele osiągnięto, szczególnie na rynkach. Można sobie wyobrazić, że na rynku w Caquetá – Lima, stosując szybki test, stwierdzono, że 163 sprzedawców na 600, uzyskało pozytywny wynik testu na COVID-19. Ten rynek Caquetá będzie nieczynny przez dziesięć dni. Ta sama inspekcja przeprowadziła testy na jarmarku w Surcillo – Lima i aż 40% sprzedawców (261 osób) została zarażona koronawirusem. Rynki handlowe w całym Peru wymagają natychmiastowej i ciągłej reorganizacji. Wydaje się, że te rynki są miejscami największego zarażenia koronawirusem. Tak jest w Limie, która ma około 10 milionów mieszkańców. Co dzieje się w prowincjach, pozostałych częściach Peru, zwłaszcza na obszarach najbiedniejszych i najbardziej narażonych na zagrożenia, na obszarach wiejskich? Prowadzenie samochodów lub innych pojazdów jest całkowicie zabronione, chociaż istnieją linie autobusowe zatwierdzone przez rząd. Wyobraź sobie ciszę na ulicach, w Callao i Limie, pojawiło się błękitne niebo i jasne słońce, pelikany i inne ptaki na plażach w Limie i Callao, a zanieczyszczenie powietrza w Limie i Callao zmniejszyło się do ponad 60%. Ja, który jestem w Peru od 35 lat, nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego.

Od początku kwarantanny granice Peru zostały zamknięte, były tylko zezwolenia na loty humanitarne i umożliwiano powrót do ojczyzn. W Peru zabrania się całkowitego przemieszczania się z jednej prowincji do drugiej. Innym problemem jest brak możliwości powrotu do domów Peruwiańczyków, którzy w momencie ogłoszenia kwarantanny byli poza swoim miejscem zamieszkania, wioską lub miastem. Wiele osób przyjechało do dużych miast w poszukiwaniu pracy, zwłaszcza do Limy. Jednak jest to praca tymczasowa i nieformalna. Teraz chcą wrócić do swoich domów, ale nie mogą. Niektórzy chowają się między produktami rolnymi na ciężarówkach, niektórym się udaje. Nie przechodzą testów, mogą zabierać ze sobą koronawirusa i zarażać swoją rodzinę oraz sąsiadów. Jednak większość nie może wrócić do siebie. Tysiące osób, które wynajmując pokoje, żyły z dnia na dzień, miały nieformalne prace, teraz są praktycznie na ulicy, bez niczego, bez pokoju, bez jedzenia, bez higieny osobistej lub innej podstawowej opieki. Przez kilka dni rząd dał możliwość zrobienia testów i powrotu do domu. Jednak jeśli wyniki wyszły pozytywne ludzie musieli pozostać, tam gdzie przebywali. A jeśli mogli wrócić to musieli odbyć 14-dniową kwarantannę.

Oczywiste jest, że peruwiańskiego systemu opieki zdrowotnej nie można porównać do systemów w Europie. Dlatego rząd nie chciał dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa w Peru. Niestety w wiadomościach podają, że już upadają systemy zdrowotnie w wielu regionach. Z drugiej strony musimy również uznać, że nasi ludzie są bardzo niezdyscyplinowani, szczególnie w obszarach wrażliwych, w slumsach.

Kilka dni temu przeczytałem wiadomość, że Peru jest drugim krajem o największej liczbie zarażonych Covid-19 w regionie. Dziś dane oficjalne są następujące: zarażonych: 76 306, ponad 24 324  wyzdrowiało, a 2 169 zmarło. Największa liczba osób zarażonych koronawirusem znajduje się w Limie, Callao, Lambayeque. W tych miejscowościach znajduje się większość osób zakażonych koronawirusem i najwięcej zgonów. Jest godna podziwu heroiczna służba lekarzy, pielęgniarek, policji, żołnierzy, ale niestety, ponieważ znajdują się w pierwszej linii walki z koronawirusem, są zarażani. Pewna liczba lekarzy, żołnierzy i policji po zarażeniu zmarła.

Innym problemem, jaki mamy, jest dostawa niezbędnych środków bezpieczeństwa, masek, rękawiczek, fartuchów, leków itp. W szpitalach w całym Peru jest bardzo mało respiratorów, już ich brakuje. Problemem w opiece nad zarażonymi jest brak zaopatrzenia w tlen. Niestety, często dochodzi do odsprzedaży tlenu przez osoby trzecie. Rząd wydał zasadę, że dostawa tlenu musi być realizowana wyłączenie dla szpitali. Obecnie w całym Peru dostępnych jest tylko 140 łóżek na intensywnej terapii i są one rozrzucone po prowincjach w całym kraju. Ze względu na rzeczywistość geograficzną nie można łatwo przenosić je z jednego miejsca na drugie. Ponad to łóżka, które się zwalniają, zostaną zajęte przez następnych chorych.

Ostra sytuacja ma miejsce w peruwiańskich więzieniach. Do 26 kwietnia były zabronione odwiedziny, ale z powodu przedłużenia kwarantanny przedłużono ten zakaz. Około 100 000 uwięzionych znajduje się w 68 więzieniach rozsianych po całym Peru. Więzienia są przepełnione. Jest trzy razy więcej osadzonych niż wynosi pojemność więzień. Na początku maja doszło do silnych zamieszek w niektórych największych więzieniach. W jednym z nich 9 więźniów zmarło w wyniku tych zamieszek. Koronawirus rozprzestrzenia się również wśród więźniów i pracujących w więzieniach. Pewien odsetek pracowników zakażonych koronawirusem musiał opuścić pracę, niewielu chce zaryzykować, a niewielu jest chętnych na te stanowiska. Pilnie potrzebnych jest co najmniej 300 nowych pracowników, a rządowi udało się ponownie zatrudnić około 50. Prawdą jest, że rząd przygotowuje ułaskawienie dla ciężarnych, matek z małymi dziećmi, przewlekle chorych, starszych, ale bez poważnych zarzutów, takich jak zabójstwa, gwałty, korupcja itp. Szacuje się, że obecnie zwolnionych zostanie około 3000 więźniów.

Peru traci codziennie 6,8% PBI, czyli 300  milionów dolarów z powodu kwarantanny. Osób starszych, najbardziej podatnych na wirusa, jest ponad 3,5 miliona w Peru. 68% starszych osób cierpi na choroby przewlekłe. Około 40% społeczeństwa żyje w skrajnym ubóstwie, bez dostępu do wody i elektryczności. Sytuacja jest trudna, ponieważ w Peru wśród pracujących około 70% pracuje nieformalnie. Innymi słowy, żyją z dnia na dzień, a ponieważ nie mogą wyjść na zewnątrz, nawet bez tej nieformalnej pracy, nie mają nic.

Co do Kościołów, wszystkie są zamknięte, Msze Święte i inne nabożeństwa są transmitowane w kanałach telewizyjnych. Większość księży parafialnych i innych kapłanów korzysta również z mediów społecznościowych. Kościoły nie mają teraz żadnych dochodów. Niektórzy księża i zakonnicy nie mają z czego żyć. Istnieją pewne dotacje państwowe dla osób w trudnej sytuacji, dla biednych rodzin, niektóre firmy będą miały dostęp do kredytów, może być całkiem sporo inicjatyw, takich jak poprawa sytuacji społeczno-ekonomicznej kraju. Ale dla Kościołów nie ma nic. I jak powiedzieć ludziom, jaka jest prawdziwa sytuacja ekonomiczna parafii, kiedy ci sami ludzie przychodzą prosić o pomoc parafii? Jeszcze gorzej jest w parafiach, jeżeli chodzi o Programy charytatywne (caritas, kuchnie, oratoria, centra młodzieżowe, warsztaty „Mama Margarita” itp.). Osobiście jestem bardzo zaniepokojony tym, w jaki sposób będziemy kontynuować życie z najbardziej potrzebującymi dziećmi, z biednymi, z osobami starszymi, które przychodzą i proszą o wsparcie między innymi żywności, lekarstw. Nie będzie możliwe organizowanie żadnej akcji w celu zebrania jakiegoś funduszu, bo przecież kościoły, które prowadzimy i ludzie pochodzą ze slumsów.

Do tej pory w Callao, Frigorífico i Puerto Nuevo mamy cztery jadalnie. Nie możemy gromadzić ludzi, a tym bardziej dzieci, ale cały czas wspieramy ich, dostarczając artykuły spożywcze do ich domów. Dlatego praktycznie całą żywność już rozdaliśmy. Poszukujemy także pomocy żywnościowej i rozdajemy ją rodzinom naszych podopiecznych, osobom starszym, najbiedniejszym rodzinom i migrantom wenezuelskim (w Peru jest ok. 1 miliona wenezuelskich migrantów). Migranci z Wenezueli, którzy przybyli do Peru, zatrzymują się w dzielnicach, gdzie życie jest najtańsze, tak więc mamy ich bardzo dużo na terenie całej parafii, szczególnie w Puerto Nuevo i Frigorífico. Zdołaliśmy zrobić spis wszystkich rodzin z Wenezueli w Puerto Nuevo i Frigorifico. Zaś po kwarantannie to samo zrobimy na terenie parafii przy głównym kościele św. Jana Bosko. Nie przestaliśmy pomagać dzieciom, zwłaszcza w jadalniach i oratoriach Puerto Nuevo, Frigorífico i przy parafii.

W ciągu tych prawie dwóch miesięcy musieliśmy również zdobywać niektóre produkty i to w dużych ilościach, które stały się droższe. Jak rozdajemy żywność? Najpierw zbieramy żywność, wybieramy najbardziej potrzebujących, a następnie organizujemy listy, przygotowujemy paczki, ustalamy datę i godzinę dystrybucji. Do całej tej pracy mamy kilka ekip, które przynależą do naszych kościołów.

Po zniesieniu kwarantanny w Peru z pewnością będziemy musieli kontynuować naszą działalność dla dobra naszych dzieci w jadalniach i oratoriach. Przynajmniej Ci, którzy obecnie nam pomagają, są zdecydowani kontynuować tę pracę charytatywną. Prawdopodobnie nie będziemy w stanie wykonywać czynności jak wcześniej, przynajmniej przez kilka miesięcy, ale w każdym razie będziemy musieli zapewnić im przynajmniej część codziennego jedzenia. Być może będziemy mogli dawać im posiłki w naszych jadalniach lub będziemy musieli im dostarczać. Oczekujemy również od rządu bardziej przejrzystych instrukcji dotyczących tego rodzaju usług z korzyścią dla najbardziej potrzebujących. Uważam, że to jest nasz moralny obowiązek kościoła, aby nie pozostawiać ich samym sobie. Ponad to dzieci nie są winne za to, co dzieje się teraz na całym świecie z koronawirusem. Mają raczej prawo do nauki, radości, zabawy, zdrowego życia, bez stresu. Wierzę również, że w tym wszystkim Oni są prawdziwymi bohaterami, bo przynajmniej w Peru są najbardziej zdyscyplinowani w przestrzeganiu kwarantanny.

Jeżeli chodzi o nasze jadalnie, jesteśmy bardzo przejęci, skąd zdobędziemy fundusze na żywność, gaz itd. Jeśli przed wybuchem pandemii koronawirusa nie było nam łatwo utrzymywać jadalni i innych programów charytatywnych, a mimo wszystko jakoś mogliśmy działać, myślę że zdołamy robić to również po kwarantannie. Jestem świadomy, ze wiele się zmieni, wiem że nie będzie łatwo, ale nie mogę nie ufać Opatrzności Bożej i ludziom dobrej woli.

Taka jest u nas sytuacja w Peru. Nie traćmy nadziei i niech nasza wiara w Boga i ufność do Matki Bożej nam pomoże iść do przodu z entuzjazmem Księdza Bosco. Bo oprócz epidemii koronawirusa istnieje jeszcze inny wirus, który kto wie, czy nie jest jeszcze gorszy i jest nim panika, rozpacz, brak nadziei. Myślę, że dziś widać dwie strony ludzkości: tę, która myśli o gospodarce, zysku, by nie stracić, a druga, to ta, który motywuje nas do solidarności, do myślenia o innych, do braterskości. Co nam pozostawi ta epidemia koronawirusa? Mamy nadzieję, że będziemy bardziej ludzcy, bardziej braterscy między sobą.

ks. Piotr Dąbrowski
Peru

Więcej informacji na temat obecnej sytuacji w krajach misyjnych znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/