Sytuacja epidemiczna w Meksyku pogarsza się z każdym dniem. Liczby zaczynają powoli przerażać. Ilość zakażeń przekroczyła już 100 tys. osób, prawie 13 tys. zmarło. Z prasy, która powoli ośmiela się kwestionować oficjalne rządowe, dane dowiadujemy się, że te liczby mogą być kilkukrotnie wyższe. Ostatnie oficjalne prognozy zapowiadają, że do września w całym państwie liczba zakażeń przekroczy milion, a do końca roku będzie przynajmniej trzykrotnie wyższa. Możemy sobie tylko wyobrazić ilość zgonów, która już w tym momencie oscyluje w okolicach 12%.

Najtrudniej jest zdecydowanie w stolicy. Miasto Meksyk boryka się obecnie z przeciążeniem szpitali, ale również z niewydolnością zakładów pogrzebowych i krematoriów. Nastoje w społeczeństwie także zaczynają przybierać bardzo negatywny i nerwowy charakter. Z jednej strony wszyscy chcieliby wrócić do pracy i zajęć, z drugiej to zdecydowanie pogorszy sytuację służby zdrowia, a ta już teraz sobie nie radzi.

Na szczęście widać wielki wzrost i rozmach inicjatyw pomocowych w całym kraju. Zbiórki żywności i leków są teraz codziennością i w zasadzie tylko to pozwala wielu rodzinom oraz osobom samotnym przetrwać ten czas. Dla nas, salezjanów, to czas intensywnej pracy na rzecz wspólnot skupionych wokół naszych dzieł. Ciągle brakuje wszystkiego. Także same wspólnoty salezjanów już teraz nie są w stanie zapewnić pomocy nie tylko naszym podopiecznym, ale i sobie samym. Kłopoty finansowe sprawiają, że musimy zwalniać naszych pracowników, prosić o odraczanie opłat za prąd, wodę, gaz. Do tego dochodzą trudności natury prawnej w poszczególnych stanach. Na przykład rząd Stanu Puebla wprowadził w maju ustawę dotyczącą ratowania państwowej edukacji. Według tej ustawy rząd ma teoretycznie prawo „wywłaszczyć” szkoły niepubliczne, aby ratować te publiczne. Dla nas oznacza to możliwość utraty naszych szkół, budynków i mienia, ponieważ wszystkie nasze szkoły salezjańskie w Meksyku są niepubliczne. Modlimy się, aby tak się jednak nie stało, choć współbracia Meksykanie mówią, że takie przypadki miały już miejsce w historii więc i teraz mogą się powtórzyć.

Ostatnia i zdecydowanie najbardziej smutna dla nas rzeczywistość, to przyjmowanie informacji o chorobie i śmierci bliskich nam osób. Staramy się całym sercem być i towarzyszyć tym, którzy z powodu wirusa tracą najbliższych, a i sami czujemy się tym boleśnie dotknięci. Z wielkim żalem przejęliśmy wiadomość o śmierci Taty jednego z naszych młodszych współbraci. Miał zaledwie 47 lat i na nic nie chorował. Wirusem zakaził się w pracy. Niestety władze nie pozwalają na sprawowanie pogrzebu osób zmarłych na COVID-19, nie wydają ciał. Straciliśmy także kilku pracowników, niektórzy byli z nami ponad 20 lat. Wirusem zarażali się w środkach transportu. Ostatnio dostaliśmy także wiadomość o śmierci dwóch naszych darczyńców. Jeden zmarł zaledwie dwa dni po wystąpieniu objawów, na nic wcześniej nie chorując; drugi był lekarzem z wieloletnim stażem, pomagał zakażonym. Często piszą do nas młodzi ludzie, proszą o modlitwę za swoich bliskich, którzy są w szpitalu, albo nie zostali do szpitala przyjęci ze względu na brak miejsc i przechodzą chorobę w domowej izolacji. Tych wiadomości jest tak wiele, że często nawet trudno je wszystkie złożyć razem.

Ale czujemy wielkie wsparcie ze strony Boga, ludzie spontanicznie tworzą kręgi modlitwy w portalach społecznościowych. My także gromadzimy każdego dnia ponad sto młodych osób na jednej z platform do rozmów grupowych. Odmawiamy różaniec, adorujemy Najświętszy Sakrament, prosimy Boga o pomoc o ludzi, z którymi będziemy mogli dalej pomagać i dzielić się nadzieją. Potrzeba nam także Waszej modlitwy, o nią proszę, o nią błagam! Nie mamy nic poza pracą i modlitwą. Tyle musi wystarczyć.

br. Sebastian Marcisz SDB
Ciudad de México

Więcej informacji na temat obecnej sytuacji w krajach misyjnych znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/