Sytuacja staje się coraz dramatyczniejsza. Brak dostępu do jedzenia i lekarstw wpływa na wzrost przestępczości. Ceny towarów codziennie są inne, a wartość wenezuelskiej waluty jest bliska zeru. Sytuacja patowa. A cierpi i umiera człowiek. Teraz jeszcze Wenezuela zmaga się z epidemią COVID-19.

Z powodu trwającego od lat kryzysu, Wenezuela jest jeszcze bardziej narażona na dramatyczne skutki pojawienia się koronawirusa. 13 marca potwierdzono dwa pierwsze przypadki osób zakażonych. Prezydent Nicolas Maduro wprowadził stan zagrożenia, zamknięto restauracje, bary, kina i szkoły. Zaapelowano, aby nosić maseczki, choć nie można ich dostać. Trzeba uszyć je samemu. Prezydent twierdzi, że Wenezuela jest przygotowana na epidemię. Jednak od wielu lat wiadomo, że ten kraj przechodzi coraz większy kryzys, który doprowadził do załamania się systemu gospodarczego, w tym również medycznego. Ludzie od dawna uciekają za granicę. Prawie 5 mln Wenezuelczyków szukało schronienia w Gujanie, Kolumbii,Trynidadzie,Tobago i Brazylii. Istnieje obawa, że zamknięcie granic spowodowane pandemią, jeszcze bardziej nasili nielegalną migrację, która kontrolowana jest przez grupy przestępcze.

Ostatnie dane pokazują, że w Wenezueli są tylko 84 łóżka na oddziałach intensywnej terapii. Dwie trzecie pracowników służby zdrowia zgłasza brak dostępu do mydła, rękawiczek, środków dezynfekcji. W szpitalach państwowych brakuje nawet wody. Do tego dochodzi brak sprzętu do badań.

Ulica mnie woła

Młodzi ludzie od dawna przestali chodzić do szkoły. Nie mieli pieniędzy na jedzenie, książki czy ubranie. Za drogi był też transport, a wiele osób musiało najpierw dojechać do miasta. Zamiast do szkoły trafiali na ulice. Czasami uciekali z domów i padali ofiarami dilerów, którzy chcieli ich uzależniać i wykorzystywać. Niestety, młodzi przyzwyczajają się do życia na ulicy. Tam nikt niczego od nich nie wymaga. Nie mają żadnych zasad. Silniejszy zwycięża. Rząd próbował pokazać kraj z najlepszej strony, więc walczył z bezdomnością dziewcząt i chłopców. Zależało im, żeby Wenezuela uchodziła za dobre i bogate państwo. Zabierali młodzież z ulicy i umieszczali w ośrodkach. Nie obchodziła ich dalsza pomoc młodemu człowiekowi. On miał zniknąć z ulicy. Reszta jest nieważna.

Kryzys i brak pracy spowodował wzrost przestępczości. “Ten, co sadzi, to nie zbiera”, to jedno z aktualnych powiedzeń w Wenezueli. Gdy tylko zbliża się czas zbiorów, ogródki są okradane. Dlatego salezjanie mimo tego, że mają ziemię, od lat nie zdecydowali się na zasadzenie czegokolwiek. Ludzie kradną wszystko, co jest możliwe, jeśli tylko coś można sprzedać lub im się przyda. Jeśli stoi dobry i niestrzeżony samochód ukradną np. akumulator lub koła.

Ludzie też oszukują na wiele sposobów. Do ryżu wsypują kamienie lub piach, żeby więcej ważył. Podobnie z kawą. To wszystko po to, aby ludzie płacili więcej, za gorszą jakość towarów. Na dodatek nikt nie może być pewny cen, bo codziennie są one inne. Ceny przeliczane są na dolary, a ludzie ich nie mają, tylko dalej posługują się boliwarami wenezuelskimi.

Kryzys bez końca

W salezjańskiej szkole w Wenezueli różnych zawodów uczyło się 500 uczniów. Do stycznia było ich 200. Z powodu braku jedzenia, drogiego transportu i wzrostu przestępczości młodzi ludzie rezygnują z edukacji. Na placówce misyjnej salezjanie prowadzą też parafię, centrum młodzieżowe i dom dla chłopców ulicy. W tym ostatnim mieszka około 30 chłopców w wieku od 6 do 18 lat. Życzliwi ludzie dzielą się jedzeniem, więc dzieci mają co jeść. Do parafii należą dwa kościoły i cztery kaplice. Bardzo mało ludzi przychodzi do kościoła. Kryzys i brak możliwości zmiany swojego życia spowodował upadek wiary. Wiele osób szuka na placówce misyjnej pomocy. Salezjanie pomagają tak, jak mogą. Żyją bardzo skromnie. Mogą zrobić bardzo niewiele. Na tyle, na ile to jest możliwe pomagają im salezjanie z innych krajów Ameryki Południowej.

Problemem jest też ograniczona możliwość sprowadzania do kraju pomocy. Państwo nie pomagało, a organizacje humanitarne nie mogły tego robić. Granice, dla pomocy humanitarnej były zamknięte. Tak było do momentu pojawienia się epidemii. Na szczęście 8 kwietnia dotarła do Wenezueli dostawa m.in. środków ochronnych, sprzętu medycznego, wody, respiratorów. Mają one trafić do 14 szpitali, 50 przychodni i ośrodków dla dzieci.

Konflikt władzy

Wenezuela cierpi od dawna na chroniczny i pogłębiający się kryzyspolityczny, bo w kraju panuje dwuwładza. Nicolasa Maduro rządził przez lata, doprowadził do totalnego wyniszczenia kraju. Na początku 2019 roku w Wenezueli doszło do protestów i pogłębienia kryzysu politycznego. Nicolasa Maduro, dyktatorski prezydent popierany m.in. przez Rosję, Chiny i Kubę, został zaprzysiężony 10 stycznia na drugą kadencję. Już po 13 dniach doszło do protestu i przejęcia rządów. Juan Guaido, przywódca opozycji ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli. 5 stycznia 2020 roku, w niedzielę Juan Guaido został ponowie wybrany przewodniczącym parlamentu, choć jego przeciwnicy przed długi czas uniemożliwiali mu wejście do gmachu Zgromadzenia Narodowego.

Wenezuela ma największe na świecie złoża ropy naftowej, jednak przez korupcję, fatalne rządy, wpływy dyktatorskich państw i zamknięcie się na inne kraje znalazła się na skraju ubóstwa. Inflacja z dnia na dzień rosła, w 2018 roku sięgnęła ponad 1 000 000%!  Maduro powtarza, że w Wenezueli niczego nie brakuje. Mimo pustych półek w sklepach, braku pieczywa, papieru toaletowego czy leków twierdzi, że wszystko jest dostępne. Coraz więcej ludzi szuka jedzenia na śmietnikach. Po fali demonstracji i walki z rządami Maduro, ludzie zaczęli się bać. Bardzo często zamykani są w więzieniach i torturowani. Ksiądz Stanisław Brudek, misjonarz w Wenezueli przypuszcza, że ludzie za bardzo się boją, więc jest ostatnio spokojniej. Ludzie szukają dorywczych zajęć. Kwitnie handel uliczny. Niestety bardzo często chodzi tylko o handel narkotykami.

Wszystko jest zależne od skorumpowanego rządu, który nie chce oddać władzy. Ludzie Maduro wzbogacili się, zamykali w więzieniach i zabijali opozycjonistów. Wiedzą, że nowy rząd będzie chciał zaprowadzić ich przed sąd i skazać. A ludzie uciekają. Sami lub z całymi rodzinami szukają spokoju w innych miejscach.

Sytuacja w Wenezueli jest patowa, politycznie, ekonomicznie i społecznie. A teraz jeszcze ludzie muszą sami sobie radzić z koronawirusem. Od lat nie mają dostępu do jedzenia, lekarstw, badań, więc wirus dla wielu z nich może jeszcze poważniej wyniszczyć ich organizm lub doprowadzić do śmierci.

opr. M.T.

Walkę z COVID-19 i pomoc dla najuboższych, w tym zakup jedzenia i środków czystości możesz wspomóc w ramach  PROJEKTU 612.

O COVID-19 i sytuacji na misjach przeczytasz w artykułach na stronie kampanii COVID19 – POMOC. Nie zostawmy ich samotnie.

 

Źródła:
https://www.theguardian.com/commentisfree/2020/jan/23/juan-guaido-regime-change-venezuela-chavismo-maduro?fbclid=IwAR38kJ7kpE8RE4VeLqwc_1J3IvZ5pEkWA4s6WyFTMps1EhSCiDDRr1EAeQk
https://www.theguardian.com/world/2020/jan/07/venezuela-maduro-parliament-juan-guaido-leader?fbclid=IwAR1lM0TSkdZ-xTOn2ngNSbRaApVA_gH8QEyfvq4L5gZgwjgPkLUjdf44fgc