Szczęść Boże, witam wszystkich ze słonecznej Kuby.

Dzisiaj jest 17 czerwca, po trzech miesiącach walki z koronawirusem oficjalnie tutaj podaje się, że mamy około 2 300 zakażonych i jedynie 84 osoby zmarło. Tak na poziomie międzynarodowym to jest bardzo niewiele. Kuba ma zamknięte granice, nie wpuszcza turystów. W tym tygodniu dopiero po raz pierwszy rząd zaczął mówić o tym, że prawdopodobnie jest to końcówka. Jeżeli będziemy współdziałać, nadal nosić maseczki, być może jest to już końcówka walki z koronawirusem.

Od przyszłego tygodnia być może wejdziemy w pierwszą fazę powrotu do normalnego życia. Z czym związana jest pierwsza faza? Zacznie działać transport publiczny, otworzą niektóre sklepy i pozwolą na nieużywanie maseczek, tam gdzie nie ma dużych skupisk ludzi. Czym dzisiaj Kuba może bardziej się przejmuje? Czy co jest problemem. To jest oczywiście ekonomia kraju. Kraj nie jest przygotowany na życie bez turystów, więc problemem jest dzisiaj głód. To co nam zaproponowano gratis albo nie gratis, bo za niewielką sumę pieniędzy, trzeba było odebrać: 5 mydeł na rodzinę na miesiąc, 1 mydło do prania plus kilogram mąki kukurydzianej i dwa jajka więcej na osobę. To znaczy wcześniej dawno 10 jajek na miesiąc na kartki, w tej chwili dostajemy 12. Poza tym w sklepach problemem jest pustka. Ja dzisiaj weszłam, żeby  zobaczyć, czy coś da się kupić. To co znalazłam to jest tylko dynia, fasola i troszeczkę szczypiorku. Nie ma nic więcej do sprzedania. Jest czas mango, więc ludzie zbierają, robią marmoladę i żywią się tymi owocami. One są bardzo słodkie i bardzo pożywne.

My mamy w tej chwili zablokowane duszpasterstwo, bo kościoły nadal pozostają zamknięte. Nie możemy gromadzić ludzi. Tam, gdzie zaproponowałyśmy spotkania w mniejszych grupach, problemem jest to, że ludzie boją się przyjść. Więc wprost nam mówią: „Nie, nie przyjedziemy, bo nie chcemy się zarazić, proszę nie przyjeżdżać.” Więc praktycznie to, co robimy, to otwieramy kościół i modlimy się na różańcu. Ludzie wiedzą, że jak biją dzwony, to siostry mają adorację Najświętszego Sakramentu albo modlitwę w intencjach wspólnoty, więc łączą się raczej duchowo. Czekamy na wytyczne biskupa. Może w przyszłym tygodniu coś się zmieni.

Same kupiłyśmy, udało mnie się kupić na jednej z wiosek dwa worki ryżu i trochę fasoli.  Bo zawsze ktoś w ciągu dnia puka do domu, prosząc o wsparcie, jeżeli chodzi o jedzenie. To jest jedyne co możemy, czym możemy się dzisiaj podzielić. Mamy jeszcze trochę mydeł i lekarstw, więc to też zawsze rozdajemy. Inne rzeczy, tak naprawdę pozostaje nam czekać, bo nie możemy jakby podejmować decyzji same, bez pozwoleń rządowych i bez pozwoleń biskupa. To jest kraj bardzo specyficzny, więc nie chcemy narażać na mandaty, czy na odesłanie kogoś z tego kraju na zawsze. Lepiej być i przez obecność naszą, przez modlitwę wspomagać tych, którzy już może odeszli od Boga, może o Nim zapomnieli. To jest trudne, ale w tym czasie do Pana Boga przyszło niewielu Kubańczyków. To jest też dla nas wyzwanie. Jak zmieniać nasze duszpasterstwo, teraz po tym koronawirusie? Co dodać do katechez albo w jakim stylu je prowadzić, żeby teraz odzyskać dzieci, młodzież, dorosłych.

Dzieci miały każdego dnia jakąś półgodzinną audycję w telewizji do odsłuchania i zadania do odrobienia. Już od tygodnia ogłoszono, że lekcje się te zakończyły i dzieci zaczynają wakacje. Szkoła normalnie zacznie się w pierwszym tygodniu września. Mają oczekiwać na nowe dyrektywy. Mają spokojnie sobie siedzieć w domu.

Pozdrawiam wszystkich i proszę o modlitwę.

s. Anna Łukasińska FMA
Manzanillo, Kuba

 

Więcej o sytuacji w krajach misyjnych i udzielanej pomocy w ramach kampanii COVID19 – POMOC znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/