KOMU POMAGAMY?

Mieszkańcom Duékoué na Wybrzeżu Kości Słoniowej.
Około 700 osób miesięcznie korzysta
z przychodni sióstr salezjanek.
.

DLACZEGO?

Wyobraź sobie przychodnię,
w której jest jedynie aparat do mierzenia ciśnienia,
stetoskop, glukometr i waga dla niemowląt.
.

CO KUPIMY?

Kupimy sprzęt medyczny i wyposażenie:

respiratory, otoskopy, stetoskopy, autoklaw, wagę niemowlęcą,
łóżka, nosze, materace, szafki,
stół do badań ginekologicznych, lodówki
i wiele innych koniecznych rzeczy.

PROJEKT 670

Siostry salezjanki otrzymały zgodę na rozbudowę przychodni
i otwarcie poradni położniczej!
.

 

.

MARIUS

Marius dzisiaj ma około 12 lat. Dwa lata temu, a może nawet trochę wcześniej, przestał uczęszczać do szkoły, bo nie mógł chodzić. Ma jakąś chorobę, trudno powiedzieć jaką i ją nazwać, niby coś związane z reumatyzmem, nawet byliśmy z nim w szpitalu.Dali lekarstwa, powiedzieli, że to jest silny reumatyzm i chłopiec nie dawał rady chodzić. Jeszcze na początku chodził o jednej lasce, potem dwóch, właściwie takich kijach, a potem przestał w ogóle chodzić.

Przeczytaj więcej

RUTH

Pewnego dnia przyszła do nas kobieta z niemowlakiem. Był to wcześniak. Jego mama była w bardzo złym stanie zdrowia, przechodziła chyba też kryzys, nie chciała opiekować się dzieckiem. Lekarze ustalili, żeby dziecko po prostu zmarło. Kiedy nie będzie miało siły oddychać, to umrze – tak zdecydowano. Była przy tym bratowa młodej matki i powiedziała, że nie może na to pozwolić. Zwinęła dziewczynkę w to, co miała i przybiegła na parafię prosić proboszcza o pomoc. 

Przeczytaj więcej

DZIECI CHORE NA MALARIĘ

Malaria najczęściej dotyka dzieci, które z rodzicami mieszkają w wiosce. Bardzo często, z bardzo wysoką gorączką 40 stopni, przychodzą rodzice z chorymi dziećmi do nas. Dziecko ma też często konwulsje. Nie reaguje na nic. Tutaj nazywają to chorobą ptaka, bo dziecko ma rozłożone rączki, ciało jest już takie twarde, nie odpowiada nawet na dotyk. Jedynym ratunkiem jest zastrzyk na obniżenie temperatury.

Przeczytaj więcej

DIDIER

W czerwcu przyszła do naszej przychodni babcia z 11-letnim wnukiem. Didier upadł na garnek z gorącą wodą. Poparzenia były bardzo mocne, więc starsza kobieta przybiegła do nas po pomoc. Siostra się tym zajęła. Kiedy zaczęła wypytywać, jak to się stało, dowiedziała się, że dziecko ma epilepsję. Mama mieszka w stolicy, nie radząc sobie z chłopcem, wysłała go do babci. Starsza kobieta miała sobie sama poradzić z nim i jego chorobą. Chłopiec podczas ataków sprawia sobie wiele bólu. 

Przeczytaj więcej

.

ZOBACZ PRZYCHODNIĘ NA WYBRZEŻU