Ksiądz Michał Wziętek pracuje w Zambii. Przesyła najnowsze informacje o sytuacji w kraju i koronawirusie:
Szczęść Boże,
Pozdrawiam gorąco z Makululu.
Tak jak wszędzie na świecie, tak i tutaj w Kabwe COVID-19 daje o sobie znać. Jako wspólnota z Makululu jesteśmy najbardziej zainteresowani trudną sytuacją dzieci, które teraz w czasie epidemii masowo idą na ulice Kabwe, by tam walczyć o przeżycie. Kilka naszych wizyt na ulicach uświadomiło nam, jak wielki problem dotyka biedne rodziny z Makululu, Katondo i innych dzielnic Kabwe oraz jak bardzo to się odbija na sytuacji dzieci.
Jako wspólnota salezjańska pragniemy coś robić, by ratować dzieci ulicy z Kabwe. Dzieci na ulicy jest coraz więcej, to oni najbardziej cierpią z powodu COVID-19. Ludzie tracą pracę, nie mają pieniędzy, a więc nie kupują na rynkach tak jak dawniej. Z tego powodu większość ludzi z Makululu, która utrzymywała się z drobnej sprzedaży, jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Głód jest coraz większy, zaczęła się walka o przeżycie. Ludzie tutaj w Zambii, zwłaszcza w Makululu żyją z dnia na dzień, nie mają oszczędności, nie mają kont bankowych, nie mają kart kredytowych. Jeśli nie zarobią w ciągu dnia, to w domu nie ma co jeść. Jakie jest wyjście? Ponieważ dzieci nie chodzą do szkoły, wysyłane są przez rodziców na ulice, żeby żebrać albo sprzedawać plastyki, warzywa czy inne rzeczy, bo ich widok wzbudza litość. Jak takie dziecko nic nie przyniesie do domu, to nie będzie kolacji, idą spać głodne.
Takim przykładem jest Alex, który sprzedaje plastyki. Byliśmy w jego domu, bieda aż piszczy. Jego ojciec jest rybakiem, kilka miesięcy temu wyjechał łowić ryby i się nie pokazuje, matka nie pracuje. W domu jest 5 dzieci. Prosiliśmy, żeby Alex następnego dnia przyszedł do Iciloto, naszego domu dziecka na placówce salezjańskiej. Niestety nie przyszedł. Następnego dnia znowu znaleźliśmy go na ulicy, sprzedającego plastiki i znowu pojechaliśmy do jego domu. Tym razem matka schowała się, sąsiadka powiedziała, że boli ją ząb, płacze i nie wychodzi z domu. Znowu prosiliśmy, by Alex przyszedł do Iciloto, niestety znowu nie przyszedł. Dlaczego?? Bo on wie, że jak nie pójdzie na ulice sprzedawać plastiku to jego bracia i siostry nie będą mieli co jeść. Jakie jest wyjście? Jeżeli chcemy uchronić Alexa od zepsucia na ulicy, to musimy dożywiać całą rodzinę. Takich przypadków jest bardzo wiele, coraz więcej z powodu COVID-19.
Chcemy, by nasza pomoc poszła właśnie w tym kierunku: regularne wizyty na ulicach Kabwe, odwiedziny domów dzieci, by zbadać ich sytuację, dożywianie w Iciloto dzieci, które zaczęły pracować na ulicach, by wyżywić siebie i rodziny oraz rozwożenie żywności dla pozostałych członków rodziny, zwłaszcza dzieci.
Od 1 maja oprócz nas salezjanów są zaangażowane cztery osoby, odpowiednio przygotowane do tego, by razem z nami pracować. Pracy jest bardzo dużo i potrzeba więcej ludzi, żeby to wszystko robić. By realizować ten program potrzeba pieniędzy na zakup żywności, potrzeba pieniędzy na paliwo, potrzeba pieniędzy na jakieś drobne wynagrodzenie i transport dla tych czterech osób, które będą nam pomagały zbierać dzieci, odwiedzać ich domy i rozwozić żywność. Myślimy o zakupie rowerów, by na razie rozwiązać problem transportu dla nich, ale widzimy już teraz potrzebę zakupu samochodu, który byłby przeznaczony tylko do realizowania projektu pomocy dzieciom ulicy i walką ze skutkami COVID-19. Już widzimy ogrom potrzeb i ogrom pracy, a to dopiero początek COVID-19 i początek skutków tego małego wirusa. Mały wirus – wielkie spustoszenie, wielkie cierpienia.
Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc, byśmy mogli kontynuować realizacje opisanego powyżej projektu dla dzieci ulicy.
Z modlitwą,
ks. Michał Wziętek SDB
Makululu, Zambia
Więcej informacji na temat obecnej sytuacji w krajach misyjnych znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/