Od lutego jestem w stosunkowo nowej wspólnocie poza miastem Luanda, gdzie są nowe osiedla. Mieszkają tu ludzie przesiedlani z miasta, którym zabrano i wyburzono domy, aby budować supermarkety, nowe lepsze ulice. Jest to źródło wielkiej korupcji.
Siostry salezjanki są tu od mniej więcej 10 lat. Powierzono nam Ośrodek Szkoleniowy, gdzie rozpoczęłyśmy kursy zawodowe i otworzyłyśmy szkolę dla dorosłych. Ponad 400 dorosłych osób uczy się pisać, czytać i w ciągu 3 lub 4 lat przerabiają program szkoły podstawowej.

Sytuacja w Angoli w czasie tej pandemii jest bardzo zagadkowa. Wiadomości oficjalne nie są zbyt wiarygodne. Pierwsze przypadki osób zarażonych zostały zdiagnozowane pod koniec lutego. Wszyscy przyjechali z zagranicy. Najprawdopodobniej z Portugalii, z którą Angola, jako dawna kolonia ma duże kontakty i relacje. Jest jeszcze dużo Portugalczyków, którzy tu pracują i mieszkają oraz dużo Angolczyków, którzy mają swoje biznesy w Portugalii. Pasażerowie jednego lotu nie poddali się kwarantannie i tak wirus wszedł między ludzi. Według statystyki jest około 10 przypadków śmiertelnych i około 250 potwierdzonych zakażonych.

Miasto Luanda jest zamknięte, są w nim dwa osiedla pod kontrolą sanitarną i wojskową. Ludzie nie mogą z nich wychodzić, bo są w nich ogniska zakażeń. Brakuje im żywności i wody pitnej. Wyjścia są strzeżone przez patrole wojskowe. Kilka osób w nocy się wydostało i podróżowało do innej prowincji i tam zawieźli wirusa. Ogólnie nie wykonują testów. Robią je tylko osobom bardziej ważnym albo tym, którzy mogą zapłacić. Rząd boi się paniki. Od 23 lutego szkoły i różne przedsiębiorstwa są zamknięte. Ludzie nie pracują i brakuje im żywności. Tutaj są bardzo popularne targi uliczne i otwarte targowiska. Ludzie kupują jarzyny i inne produkty od farmerów, a potem je sprzedają. Szczególnie kobiety z tego utrzymują swoje rodziny. Teraz jest to zabronione i sporo ludzi jest zamkniętych za nieposłuszeństwo. Dużo ludzi, szczególnie matek i dzieci przychodzi i prosi o pomoc w postaci chleba, mąki czy czegokolwiek z żywności.

Rząd zorganizował raz czy dwa pomoc humanitarną, ale już się skończyła. Parafie również poprzez grupy Caritas pomagają szczególnie starszym i chorym. Czas wyjątkowy skończył się po 3 miesiącach i ogłoszono stan klęski żywiołowej. Widać, że Angola otrzymała pomoc na budowę i organizowanie szpitali polowych. Tu w Luandzie jest jeden na przeszło 200 łóżek. Ale nie wiadomo jak to funkcjonuje i kto ma prawo tam się leczyć. W telewizji to wygląda wszystko bardzo pięknie. Ale ludzie nadal umierają na malarię, choroby zakaźne, a dzieci na anemie i niedożywienie. Do pogrzebów i śmierci ludzie już przywykli. Powoli wraca się do normalności, niektórzy powracają do swej pracy, a niektórzy pewnie nigdy nie wrócą.

Ostatnio jednak dużo się zmieniło. Codziennie teraz podają 30 nowych przypadków zachorowań i kilka przypadków śmiertelnych. To oficjalnie… ale słyszy się, że jest ich coraz więcej i ludzie nie zgłaszają nawet przypadków śmiertelnych. Niektórzy nocami grzebią zmarłych. Mając doświadczenie zamknięcia dwóch osiedli, gdzie były ogniska zakażeń, na 2 lub 3 tygodnie bez zaopatrzenia w żywność i często brak wody, ludzie boją się podobnego zamknięcia i radzą sobie jak mogą.

Nasza sytuacja też jest niewesoła. W naszym Centrum wypłaty pracowników i nauczycieli są z czesnego, które uczniowie płacą, co 3 lub 4 miesiące. W lutym wszyscy zostali odesłani z wypłatą. W marcu również wypłaciliśmy wszystkim, w kwietniu starczyło na połowę wypłaty dla każdego. W maju zostali tylko stróże. Pozostali dla bezpieczeństwa, z powodu napadów i kradzieży. Od marca jest coraz niebezpieczniej.

Nie wiem czy uczniowie po powrocie do nauki, będą w stanie zapłacić, będzie więc problem z wypłatami. A państwo też nie płaci nauczycielom w szkołach dla dorosłych. Musimy pomyśleć jak zapewnić pracownikom, chociaż podstawowe wyżywienie. Mąka, olej, cukier i fasola.

W przyszłym tygodniu po trzymiesięcznej przerwie otwieramy kursy zawodowe. A 18 lipca szkołę alfabetyzacji dla dorosłych. Od dawna prowadzimy kursy dla młodzieży i dla starszych z informatyki, kroju i szycia i gotowania, a także kursy dla sekretarek, asystentek i wychowawczyń przedszkola. Też uczymy języka angielskiego i francuskiego. Dla dorosłych z alfabetyzacji dwa razy w tygodniu według zainteresowania jest podstawowy kurs kulinarny, szycia albo informatyki. To im dodaje wartości, że nie tylko uczą się alfabetu, ale że to jest szkoła prawdziwa dla dorosłych.

Bardzo się ucieszyłyśmy możliwością pomocy w zakupie żywności. Pomoc zaoferujemy dla dzielnicy bardziej ubogiej, gdzie ludzie mieszkają w domkach z blachy. Skąd mamy kilku uczniów i wiemy, ze żyją w biedzie. Zakupimy produkty podstawowe i suche, których nie trzeba trzymać w lodówce. Bedzie to olej, fasola, mąka kukurydziana, ryż, makaron, cukier, mydło. Bardzo potrzebne są również środki dezynfekcyjne. W naszym Centrum również wydajemy codziennie 6 obiadów i 10 śniadań dla personelu, który pracuje od 7.00 do 16.30. Wychodzą z domu bez śniadania.

Angola jest często postrzegana, jako kraj bogaty ze względu na posiadanie minerałów i ropy naftowej. To prawda, że są tu ludzie bogaci, co okradają swój własny kraj, ale większość żyje w nędzy i ubóstwie, gdy część może studiować poza granicami i wywozić bogactwa do banków zagranicznych.

s. Maria Domalewska
Luanda, Angola

Więcej o sytuacji w krajach misyjnych i udzielanej pomocy w ramach kampanii COVID19 – POMOC znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/