W Demokratycznej Republice Konga aktualnie potwierdzono 674 przypadki zakażenia Covid-19, 34 osoby zmarły (informacje z 4 maja). Osoby chore znajdują się głównie w stolicy kraju, Kinszasie i jej okolicy. Wiadomości, które docierają z Kinszasy, nie są dobre. Chorych przybywa z każdym dniem.
Lubumbashi, drugie z największych miast w tym kraju, nie odnotowało jeszcze żadnego przypadku zakażenia. Z uwagi na słaby system ochrony zdrowia najlepszą bronią jest zapobieganie: jeśli wybuchnie ognisko zakażeń, groźba masowych śmierci może być bardzo wielka. Dlatego od 19 marca władze miasta zarządziły wprowadzenie środków zapobiegawczych. Ale to nie podoba się wszystkim, ponieważ dla nich te restrykcje są jeszcze czymś gorszym, zwłaszcza chodzi tu o tych, którzy żyją z małych prac i dorywczych zajęć.“Nawet jeśli musimy wprowadzić środki bezpieczeństwa, nie możemy zabronić ludziom pracy. Tak więc wszyscy mężczyźni i kobiety muszą wyjść z domu, aby znaleźć coś do jedzenia. Jeśli nie ma jeszcze przypadków zakażeń, a żąda się od nas pozostania w domu, to jak przeżyjemy?” – pyta jeden z mieszkańców Lubumbashi.
Salezjanie wiedzą,jak istotne są działania zapobiegawcze i ich zaangażowanie koncentruje się głównie na informowaniu i ochronie dzieci najbardziej zagrożonych.“Z naszej strony – mówi ks. Meert – staramy się uwrażliwić i chronić w możliwie jak największy sposób dzieci i młodzież, ucząc ich, jak w tej sytuacji się zachować, to samo dotyczy wychowawców”. Tłumaczą podopiecznym konieczność regularnego mycia rąk, a dwaj wolontariusze z ośrodka zajmują się szyciem maseczek dla wszystkich wychowanków i wychowawców. Innym środkiem, który wprowadzili, jest codzienne sprzątanie ośrodka: pomieszczenia są dezynfekowane każdego dnia roztworem chlorowanym. Swoją opieką obejmują również tych młodych, którzy żyją na ulicy. Nie mogą przyjąć ich w Bakanja, aby nie narażać na zakażenie innych młodych z ośrodka. Robią natomiast wypady do miasta. “Rozmawiamy pół godziny z każdą z grup, jakie spotkamy, i uczymy ich, w jaki sposób mają się zachować, by uniknąć zakażenia. Wskazaliśmy im również szpital, który może ich przyjąć w razie potrzeby; wielu z nich dotąd przychodziło do nas w tym celu” – opowiada ks. Meert.
Z kolei w Bukavu, gdzie również pracują salezjanie, stwierdzono pięć przypadków zakażenia Covid-19, co wiązało się z odizolowaniem zakażonych osób. Dwa z nich okazały się negatywne, a pozostała trójka została wyleczona. Ludzie są jednak zaniepokojeni, starają się robić jakieś zapasy żywności i ochronić przed chorobą.
Jednak dominująca w mediach pandemia Covid-19 nie jest jedynym problemem tego kraju.Niestety, Demokratyczna Republika Konga stanowi rezerwuar wszelkich nieszczęść. Podczas gdy w stolicy mnożą się przypadki ogromnych nadużyć finansowych, prowincje Północnego i Południowego Kiwu są dotknięte innymi nieszczęściami opróczCovid-19.W Beni pojawił się ponownie wirus eboli. 5 lub 6 osób jest zarażonych.W całym wschodnim regionie kraju uzbrojone grupy nie przestają dokonywać napadów. Od stycznia w prowincji Ituri ponad 300 osób padło ofiarą poważnego pogwałcenia praw człowieka, będąc zabitymi lub porwanymi. Natomiast w Masisi, w Północnym Kiwu, tylko w lutym wspomniane grupy zamordowały przynajmniej 57 cywili.
W połowie kwietnia takie prowincje, jak Południowe Kiwu, Maniema i Tanganica nawiedziły ulewne deszcze: zginęło 40 osób, a 50 z Uvira w regionie Południowe Kiwu odniosło rany.Przynajmniej 10 tys. rodzin padło ofiarą wylania rzeki Kongo w prowincji Maniema i w mieście Kindu, zaś około 3 tys. domów zostało zniszczonych w prowincji Tanganica i na terenie Lualaba.
Salezjanie, obecni w mieście Uvira od 2002 roku, napisali: „Rzeki Kanvimvira i Mulongwe, które wylały, zabrały ze sobą domy, samochody i inne części infrastruktury, wpadając następnie do jeziora Tanganica, które podniosło się do tego stopnia, że jego wody zalały siedliska odległe prawie 1 km dalej. Ci, którzy przeżyli, zostali odcięci i boją się najgorszego z powodu tej pory deszczowej, która jeszcze się nie skończyła. Blisko 40 osób straciło życie, zwłaszcza dzieci i osoby w podeszłym wieku. Ponad 4500 rodzin utraciło to niewiele, co posiadały.”
Powodzianie schronili się w szkołach podstawowych i w miejscowych kościołach. Salezjańska parafia“Beata Anuarite” udzieliła schronienia około stu osobom. Przebywają jednak w pomieszczeniach przepełnionych i w złych warunkach higienicznych: brakuje wody pitnej, usługi higieniczne są niewystarczające… W tej sytuacji trzeba zapobiegać pojawieniu się chorób wywołanych użytkowaniem brudnej wody, takich jak cholera, ale nie jest to łatwe.Wody wspomnianych rzek i jeziora Tanganica już są zanieczyszczone, a samo miasto jest odcięte od reszty kraju, jako że dwa mosty, które umożliwiały dostęp, nie wytrzymały w czasie tej klęski żywiołowej; także granica z Burundi pozostaje zamknięta z powodu izolacji związanej z rozprzestrzenianiem się Covid-19.
“Wielu uczniów z naszej szkoły utraciło kontakt z bliskimi, utraciło domy i materiały szkolne. Rodziny straciły swoje domy, żywność, odzież… – stwierdza ks. André Kazembe, dyrektor dzieła. Jak tylko izolacja zostanie zniesiona, salezjanie mają zamiar odwiedzić najbardziej potrzebujące rodziny i okazać im małą pomoc, podobnie jak to czynili w przypadku ludności dotkniętej powodzią w Uvira.
Izolacja, choroby, wojny, klęski żywiołowe ograniczyły produkcję oraz handel produktami rolniczymi i żywnościowymi. Istnieje wielkiego niebezpieczeństwo śmierci głodowej w przypadku ludzi ubogich. Sytuacja w Kongo była od dawna trudna. Pojawienie się Covid-19 to kolejne wyzwanie dla mieszkańców tego biednego kraju.
Dołącz do kampanii społecznej COVID19 – POMOC!
Więcej informacji na temat obecnej sytuacji w krajach misyjnych znajdziesz tutaj: misjesalezjanie.pl/covid19-pomoc/
opr. I.B.
Źródło: ANS