Czy od zawsze marzyłam o misjach? Nie wiem. Przyznam, że na początku formacji, kiedy słuchałam historii innych osób, wpadałam w lekką panikę i  niepokój. Niektórzy pragnęli tego wyjazdu od lat. Wiedzieli, gdzie chcą jechać, na jak długo i dlaczego. To było niesamowite. Zazdrościłam im. A ja? Kompletnie zielona na ten temat i zestresowana przysłuchiwałam się opowieściom. Z udawanym stoickim spokojem odpowiadałam na zadawane mi pytanie: „A co ty tu robisz?”.  Czy miałam wobec tego czuć się gorsza albo nie na swoim miejscu? Absolutnie. Wiedziałam, że ten czas jest mi potrzebny i nie będzie czasem straconym.

Jak się tu znalazłam? W moim rodzinnym mieście należałam do chóru parafialnego. W zasadzie nadal należę, w tym roku mija 15 lat od mojej pierwszej próby. W tym środowisku wzrastałam w wierze. Poznałam mnóstwo ludzi i kilkoro przyjaciół, z którymi jestem w stałym kontakcie. Podczas niezliczonej ilości prób, Mszy Świętych, koncertów, kongresów, konkursów nasz dyrygent przypominał, że nie śpiewamy dla oklasków, gratulacji i ciepłych słów, ale dla samego Boga. Nigdy nie zapomnę, jak mówił, że to my jesteśmy misjonarzami dla tych, którzy nas słuchają. Szczególnie dotyczyło to małych wsi, gdzie zazwyczaj zaraz po dożynkach byliśmy atrakcją roku i powiewem świeżego powietrza. Być może, był to jedyny czas w roku, kiedy Ci ludzie przyszli posłuchać pięknej muzyki z ust tak wielu młodych ludzi. To budziło w nich nadzieję, ale i we mnie zapalało pragnienie czegoś więcej.

Myślę, że do każdej decyzji i marzenia trzeba dojrzeć. I tak ja, 16-letnia dziewczyna dojrzałam do pielgrzymowania w stronę Jasnogórskiej Panienki. Przez lata spotykałam tam  misjonarzy, którzy z niesamowitą energią i zapałem opowiadali o swoich powołaniach. Zawsze zastanawiałam się, jak oni to zrobili. Zostawili dom, rodzinę, przyjaciół i wyjechali na drugi koniec świata.

We wrześniu napisała do mnie Kasia: „Aga jedź ze mną na formacje”. To był ten moment, kiedy dojrzałam. Jadę. Wiele wątpliwości w głowie. Rozmowa z rodzicami, której ogromnie się bałam, ale finalnie otrzymałam pełne wsparcie i współtowarzyszkę, z którą chyba zaczynamy rozumieć się bez słów. Czego chcieć więcej?

Tak od roku przyjeżdżam na formację. Czy nadal mam wątpliwości i obawy? Oczywiście. W Piśmie Świętym, w różnej formie 365 razy Pan mówi do nas: “Nie lękajcie się”. Więc ja, w każdym dniu tego roku nie lękam się, bo Pan jest ze mną.

Agnieszka Szydłowska