Demokratyczna Republika Konga zajmuje drugie miejsce w kategorii najbiedniejszych krajów świata. Ten bogaty w złoża naturalne kraj jest od lat wykorzystywany i rabowany, uwikłany w wiele konfliktów zbrojnych.
Demokratyczna Republika Konga od lat zmaga się z wewnętrznymi konfliktami, wojnami o cenne rudy i minerały, falami uchodźców oraz ubóstwem. Szczególnie niebezpieczna jest wschodnia część kraju. Położona tam prowincja Kiwu Północne sąsiaduje z Rwandą i Ugandą. Od ponad 20 lat toczą się tam walki. W Gomie, stolicy prowincji, osiedliły się setki tysięcy uchodźców. Liczba ludności miasta potroiła się – z 300 tysięcy wzrosła do miliona. Szacuje się, że w obozie dla uchodźców mieszka 857 tysięcy ludzi. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka: walki między plemionami, wojny z sąsiednimi państwami, rywalizacja o ziemię i zasoby naturalne oraz wybuchy wulkanu. Skutkiem tego jest duża liczba sierot, bieda, gangi, brak dostępu do szkół i szpitali, przymusowe wcielanie dzieci i młodzieży do wojska.
Przedsionek piekła
W 1994 roku dochodzi do ludobójstwa w Rwandzie. Ludzie przekraczają granicę i poszukują schronienia w Gomie, powstają gigantyczne obozy dla uchodźców. U stóp dymiącego wulkanu Nyiragongo zamieszkuje setki tysięcy osób. Bez dostępu do czystej wody, domów, lekarzy. W mediach zamieszczane są zdjęcia umierających z głodu i na cholerę dzieci, wycieńczonych dorosłych. W tle samoloty, które dostarczają jedzenie. Tyle, że wielu z tych, którzy mieszkają w obozie dla uchodźców to zabójcy, którzy uciekli w obawie przed zemstą lub karą za udział w ludobójstwie. Organizują bojówki i wzywają do dalszych mordów. Nie ma możliwości monitorowania sytuacji. Nikt nie wie, kto skąd przyjechał, przed czym ucieka i co zamierza. Sytuacja jest tragiczna.
Uchodźców przybywa za sprawą walk w latach 2008-2014. W 2006 roku Larent Nkunde zakłada kongijską organizację rebeliancką pod nazwą Narodowy Kongres na Rzecz Obrony Ludu. Jej członkami są głównie mężczyźni z plemienia Tutsi, a ich misją ma być ochrona swojego plemienia przed atakami Hutu. W rzeczywistości jest to ugrupowanie, które morduje z podobnym upodobaniem, jak ich przeciwnicy. Rekrutuje również dzieci, przemyca za granicę diamenty i inne bogactwa wschodniego Konga. W prowincji Kiwu prowadzi walki do czasu pojmania dowódcy w 2009 roku. Wtedy podpisano pokój z władzami państwa i organizację przekształcono w partię polityczną. W 2012 powstaje Ruch 23 Marca, złożony z dezerterów z armii narodowej, głównie Tutsi, którzy należeli wcześniej do Narodowego Kongresu na Rzecz Obrony Ludu. Na ich czele stoi Bosco Ntagandy. Kolejne krwawe walki toczą się do 2013 roku. Konflikty pomiędzy plemionami i państwami zaostrza chęć przejęcia bogactw mineralnych, które znajdują się w Kongu.
DR Konga to kraj w którym toczyły się wojny domowe i walki z krajami ościennymi. Nie sposób wymienić i opisać wszystkich konfliktów. Przez wiele lat Kongijczycy byli wykorzystywani do brania udziału w działaniach zbrojnych i ciężkiej pracy. Choć posiadają wiele drogocennych złóż naturalnych, to żyją w skrajnej biedzie.
Klątwa minerałów
Statystyki są różne. Według zebranych danych szacuje się, że 77% ludności Konga żyje poniżej progu ubóstwa, czyli za mniej niż niż 1,90$ (8 złotych) dziennie. Z powodu niedożywienia cierpi blisko 75% społeczeństwa. Kongo, w rankingu najbiedniejszych krajów świata, uklasyfikowane jest wysoko – zajmuje drugie miejsce. A przecież ziemia jest urodzajna, bogata w złoża naturalne: miedź, diamenty, cynę, cynk, mangan, rudy żelaza, uran. W kraju występują też rzadkie surowce, takie jak koltan – jedna z najbardziej pożądanych obecnie rud. Koltan wykorzystywany jest do budowy silników rakietowych czy poszycia promów kosmicznych. Jednak największe zastosowanie znajduje w produkcji elektroniki, m.in. smartfonów, laptopów i konsoli do gier komputerowych. Druga rzadka ruda wydobywana w Kongo to kasyteryt wykorzystywany do produkcji płyt głównych urządzeń mobilnych. Handel metalami szlachetnymi przynosi rebeliantom dziesiątki milionów, które wydawane są na łapówki, broń i dobra luksusowe. Niektórzy eksperci twierdzą, że właśnie to jest motywem do utrzymywania we wschodniej części kraju walk.
Praca przy wydobyciu rud i minerałów jest ciężka i niebezpieczna. Zajmują się nią tysiące osób. Mężczyźni i chłopcy ręcznie wykopują surowce, a kobiety i dziewczynki płuczą je i przesiewają. Instalacje są prymitywne, szyby się zawalają. Część kopalni kontrolowana jest przez państwo, inne przez rebeliantów. Czasami ludzie próbują kopać na własną rękę. W najlepszym przypadku kończy się to nakładaniem na nich „podatków” przez rebeliantów, w najgorszym śmiercią. Dzieci i młodzież, którzy z powodu walk uciekli ze swoich domów, są zmuszani do pracy w kopalniach. Szczególnie sieroty narażone są na porwania i służą jako tania siła robocza. ONZ, inne organizacje i firmy dążą do zaprzestania walk i wyzysku Kongijczyków. Mimo to walki i terror w Kongu wciąż trwają.
Złudne piękno
Rzeka Kongo jest najdłuższą rzeką w Afryce. W DRK dominującym topograficznie elementem jest porośnięta tropikalnymi lasami deszczowymi, otoczona wyżynami i sawannami Kotlina Kongo. Na wschodzie kraju rozciągają się masywy górskie, które wchodzą w skład Wielkiego Rowu Afrykańskiego. Demokratyczna Republika Konga jest krajem o największej liczbie burz i wyładowań atmosferycznych. Średnio co drugi dzień jest burzowy. W ciągu roku dochodzi nawet do 180 dni, w których występuje to zjawisko.
Burze nie są tak niebezpieczne jak czynne wulkany. Mieszkańcy wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga oraz zachodniej Rwandy żyją w ciągłym strachu przed wybuchem. Z ulic Gomy doskonale widoczny jest czynny wulkan Nyiragongo, oddalony od miasta o 20 kilometrów. Nyiragongo bulgocze, wystrzeliwuje trujące gazy o wyglądzie białych chmur. Widok ten może zachwycić, ale to złudne piękno. Co kilka lat dochodzi do erupcji. W 2002 dwa strumienie lawy o wysokości trzech metrów zalały miasto. Z powierzchni ziemi zniknęło około 14 tysięcy domów, a ponad 400 tysięcy ludzi musiało uciekać
Demokratyczna Republika Konga od lat zmaga się z wewnętrznymi konfliktami, wojnami o cenne rudy i minerały, napływem uchodźców oraz ubóstwem. Salezjanie starają się pomagać mieszkańcom, szczególnie dzieciom i młodzieży. W minionych miesiącach zebraliśmy fundusze na realizację Projektu 470 (Budowa klas na potrzeby alfabetyzacji dzieci w Gomie) i Projektu 450 (Zakup narzędzi dla chłopców ulicy ze szkoły zawodowej). Obecnie trwa zbiórka na Projekt 441 (Remont budynku parafialnego w Mokambo) i Projekt 491 (Renowacja szkoły podstawowej w Mokambo).
Magdalena Piórek