A gdyby Michael i Luka mogliby uczyć się w szkole muzycznej? A gdyby Sequila czy Henry szkoliliby się w profesjonalnej szkółce piłkarskiej? A gdyby tak Matthew mógł uczęszczać na zajęcia plastyczne w jakimś ośrodku kultury? A jakby część chłopaków z Ciloto mogłaby mieć instruktora tańca nowoczesnego? A gdyby tak…?!
Obserwując podopiecznych Don Bosco Makululu Children’s Home od prawie pół roku, takich myśli mam w głowie wiele. Gdyby można było dać tym chłopcom takie możliwości
do rozwoju, jakie mają dzieci w Polsce. Gdyby zapewnić im profesjonalną naukę tańca, śpiewu, gry na instrumentach, rysunku, a przede wszystkim zajęć sportowych kto wie, może
w przyszłości mielibyśmy wielu wspaniałych i sławnych artystów czy sportowców?!
Często jestem zdumiona, jak samodzielnie chłopaki dochodzą do pewnych rzeczy. Jak potrafią zbudować z drutu, kilku patyków i plastikowych korków ciekawą konstrukcję samochodu.
Jak przygotowują układy taneczne dla kilkunastoosobowej grupy. Jakie poczucie rytmu wykazują w grze na afrykańskich bębnach. No i przede wszystkim ile mają energii i radości podczas gry w piłkę nożną!
A to przecież chłopcy ulicy… Ci, którzy przez wielu dorosłych zostali skreśleni. Ci, dla których podobno już nie ma ratunku, bo uciekają z domu, bo kradną, bo często nie umieją czytać ani pisać, bo wąchają klej i odurzają się innymi substancjami.
Aż w końcu trafiają do Ciloto. Tutaj mają dom. Tutaj mają też szkołę. To tu nareszcie są dla innych ważni i mogą poczuć się bezpiecznie. To tutaj poznałam wrażliwe serca chłopców ciekawych świata, pełnych energii i chęci życia. To tutaj odkryłam prawdziwą kuźnię talentów!
Anna Mitura
Makululu, Zambia