Drodzy Darczyńcy,

z wdzięcznością i radością kieruję do Was bieżące wiadomości z naszej misji w Etiopii. Tym razem pragnę przedstawić rodzinę mężczyzny o imieniu Damtew Debeko Dalecha.

Damtew to jego imię, Debeko to imię ojca, a Dalecha to imię dziadka. Rodziny w Etiopii nie posiadają nazwiska. W oficjalnych dokumentach figurują zawsze trzy imiona: imię dziecka, imię ojca i imię dziadka. Jeśli ojciec jest nieznany, to może być podane imię ojca jego matki.

Damtew Debeko Dalecha jest ojcem rodziny, ma żonę i sześcioro dzieci. Nie miał stałej pracy. Za dorywczą pracę otrzymywał jedzenie. Spał, gdzie się tylko dało. Miejsce pobytu zmieniała z nim jego rodzina. Siostry salezjanki zaproponowały mu pracę. Na początku wahał się, ale po namowach i kilkukrotnym tłumaczeniu, przystał na proponowane warunki. Siostry wybudowały dom, by nie musiał się tułać z żoną i dziećmi. Tak, oto w 2007 roku zaczął pracę jako stróż w przedszkolu. Pracował 12 godzin na dobę, chciał zarobić jak najwięcej, by zapewnić rodzinie dobre warunki. Dwa lata temu zachorował. Po leczeniu zaproponowałyśmy mu inną pracę. Pracuje w ogrodzie, czasem nadzoruje innych pracowników. Jest osłabiony, często choruje, ale stara się pracować jak najlepiej. Jest dobrym człowiekiem. Jego zarobki są skromne, nie wystarczają na utrzymanie ośmiu osób. Jego żona czasami pracuje dorywczo.

Ich najstarszy syn Yanare ma 16 lat. W szóstej klasie nie zdał końcowych egzaminów i przestał chodzić do szkoły. Zaczął szukać pracy dorywczej. Poradziłyśmy, by skończył naukę w szkole wieczorowej. Obiecał, że wróci do szkoły. Córka Tsagai przerwała naukę w czwartej klasie, gdy miała 14 lat. Damtew Debeko Dalecha jednak poznał wartość nauki i poprosił o pomoc w kształceniu dzieci. Przyjęłyśmy do programu Adopcji czwórkę najmłodszych. Obecnie Dawid ma 12 lat, uczęszcza do 3 klasy; Petros ma 9 lat, uczęszcza do 2 klasy; Hana ma 7 lat, uczęszcza do 2 klasy, a najmłodsza 4‑latka Deride jest w naszym przedszkolu. Rodzice są wdzięczni, a dzieci szczęśliwe, że mogą chodzić do szkoły. W razie potrzeby otrzymują też jedzenie.

Przed Wielkanocą wszystkie adoptowane dzieci otrzymały żywność i środki czyszczące, a w maju koce, by mogli wygodnie spać. Widok uśmiechu rodziców, wręcz dziecinnej radości wymalowanej na twarzy, jak zobaczyli stertę koców na stołach był niezwykły. Podobnych przykładów jest wiele. Trudno jest pomóc wszystkim potrzebującym. Z Waszą pomocą i życzliwością serca czynimy to co możemy.

Niech Bóg stokrotnie Wam wynagrodzi obfitym błogosławieństwem, a my zapewniamy o szczerej modlitwie.

siostra Helena Kamińska z podopiecznymi, Dilla