To już 8 miesięcy odkąd jestem na wolontariacie w Kenii. W tygodniu od 8 rano do 17,  a w soboty do 13, pracuję w warsztacie stolarskim. Pracy mamy bardzo dużo, obecnie pracuje nad klęcznikami do kościoła. W tym miesiącu razem z jednym pracownikiem zrobiliśmy 60 krzeseł. Wszyscy stolarze ciężko tu pracują. Tworzą astoły, biurka, drzwi, łóżk i wiele innych mebli. Pomagają nam również uczniowie, przez co nabierają doświadczenia.

Po pracy razem z wychowankami chodzę na boisko, dla chętnych prowadzę treningi piłki nożnej. Wieczorami po modlitwie i kolacji spotykamy się w auli szkolnej. Gramy w szachy, tenisa stołowego, piłkarzyki, karty lub po prostu rozmawiamy. Niektórzy poświęcają ten czas na naukę, inni oglądają wiadomości na małym ekranie w rogu sali.

Pomimo tych kilku miesięcy moje podejście do ludzi tak naprawdę wiele się nie zmieniło, nadal uważam, że Kenijczycy są otwarci i tolerancyjni. Czasami podchodzę z dystansem do tego, co mówią, bo ludzie w Kenii zawsze mają czas, jeżeli umówiliśmy się na 16, to spotkamy się o 17. Wielu ludzi jest naprawdę pokornych. Myślę, że moglibyśmy się tego od nich uczyć. Ludzie tutaj mają różne problemy w zależności od miejsca zamieszkania. W większych miastach jak Nairobi znalezienie dobrej pracy jest największym problemem. Często wynagrodzenie jest stosunkowo niskie, dlatego ludzie żyją z miesiąca na miesiąc, bez żadnych oszczędności. Rodziny, w których pracują oboje rodzice, mają dużo łatwiej. Częściej jednak się zdarza, że tylko jedna osoba utrzymuje całą rodzinę.

Poznałem tutaj kilku przyjaciół. Spotykamy się w wolnych chwilach, spacerujemy, dyskutujemy na różne tematy. Czasami zapraszają mnie na obiad. Miło wspólnie spędzamy czas, ale również dużo się od siebie uczymy.

Jakub Ludwiczyński
Nairobi, Kenia