Drodzy Dobrodzieje,

pozdrawiam serdecznie z Zambii. W Polsce zaczęły się wakacje, a u nas jest połowa roku szkolnego i pora deszczowa, czyli sezon „zimowy”. Ze smutkiem muszę przyznać, że szkoła podstawowa w Lufubu ma kiepskie wyniki na tle regionu. Dużo dzieci i młodzieży nie może chodzić do szkoły, bo rodzice tego nie popierają. Wtedy wśród dzieci i młodzieży spada też motywacja do nauki. Ludzie są tu bardzo prości i zajmują się rolnictwem. Wykształcenie wydaje się im być zbędę. To dla nas wyzwanie. Staramy się zmienić ich podejście. Wasza pomoc w ułatwianiu dostępu do edukacji jest ogromna. Widzimy pierwsze zmiany.

W pobliżu Lufubu nie ma szkoły średniej, przez co młodzi ludzie muszą dojeżdżać do 20 różnych miejscowości na przestrzeni około 220 km. Jest to dla mnie dość skomplikowane. Muszę ich zapisać do szkoły, zapłacić, uzyskać potwierdzenie zapłaty, skontrolować, dopytać o wyniki i zachowanie uczniów. Wymaga to starań i sporo czasu, a ja od 4 miesięcy jestem jedynym księdzem na placówce. W Lufubu pracuję od 9 miesięcy. Ale z Bożą pomocą idziemy do przodu.

W Lufubu, jak zapewne wiecie prowadzimy szkołę rolniczą. Życie biegnie farmerskim rytmem. Właśnie kończymy zbiory kukurydzy, skupujemy ją też na paszę dla zwierząt. Kukurydza w Zambii, podobnie w wielu krajach Afryki, to podstawowy produkt żywieniowy (tak jak w Polsce ziemniaki). Niedawno ocieliły się trzy krowy, ktoś ukradł 30 kur, kilku uczniów „nie lubi” pracować przy zwierzętach na farmie… Ot, nasze życie, codzienne problemy i radości.

Dzieci z Adopcji na Odległość, które mieszkają w pobliżu mają dwa razy w tygodniu dodatkowe lekcje popołudniowe. To swoista forma korepetycji, a raczej zajęć wyrównawczych. Szkolne lekcje to za mało, żeby zdać egzaminy. Dzieci w domach na ogół nie mają warunków do nauki, więc nadrabiamy własnymi siłami. W czasie wakacji, organizujemy w weekendy krótkie obozy formacyjne.

Chciałem się podzielić ostatnimi wiadomościami i tym co mi leży na sercu. To smutna wiadomość. Odszedł do Pana Patson, podopieczny adopcji. Zmarł na gruźlicę. Jego historię kiedyś opisał Wam br. Robert. Chłopiec miał drobną budowę ciała i był zgarbiony. Miał 17 lat i chodził do 9 klasy. Jego mama to bardzo poczciwa i zatroskana o losy syna kobieta. Patson był przykładem pilności i pogody ducha. Teraz doświadcza pełnego pokoju z Bogiem.

Udanych wakacji dla wszystkich. Dobrego wypoczynku i czasu dla najbliższych. Boga, który nigdy nie ma wakacji. Z prośbą o modlitwę i dołączając moją modlitwę za Was.

ks. Mariusz Skowron SDB,
Lufubu, Zambia