Drodzy Opiekunowie Adopcyjni,

niedawno rozpoczął się rok szkolny, wielu uczniów zapisało się do szkoły hotelarskiej i krawieckiej. Bardzo się cieszymy, że młodzież tak chętnie chce się uczyć. Motywacji do dalszej pracy dodaje nam wyróżnienie – nasza szkoła hotelarska zdobyła pierwsze miejsce w Rwandzie w wynikach z egzaminów końcowych.

Nasza misja w Gisenyi to nie tylko prowadzenie szkół i zapewnienie młodzieży wykształcenia. To także wychowanie i zapewnienie miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa. Nasi nauczyciele nie ograniczają swojej pracy do godzin lekcyjnych. Przychodzą w soboty i udzielają darmowych korepetycji. Poświęcają uczniom wiele swojego czasu, rozmawiają z nimi. Jeśli dzieje się coś złego, szybko orientują się po zachowaniu uczniów, że coś jest nie tak. Niestety zdarza się to często. Statystycznie 5 na 20 naszych podopiecznych ma normalną rodzinę. Reszta pochodzi z rozbitych rodzin, czasami nie mają nikogo. To jest nasza misja – zadbać o młodzież skrzywdzoną.

Aleks jest objęty programem „Adopcji na Odległość”, uczy się w ostatniej klasie szkoły hotelarskiej. Jest grzeczny, uczynny i sympatyczny. Pomaga swoim kolegom w nauce i cieszy się z ich sukcesów. Ale jeszcze kilka lat temu jego życie wyglądało zupełnie inaczej. W jego oczach dostrzec można było tylko smutek. Aleks dużo przeżył. Kiedy 10 lat temu zmarł jego ojciec, wujkowie zażądali, by mama sprzedała im ziemię należącą do ich rodziny. Mama uległa. Za bardzo bała się rodziny zmarłego męża, żeby próbować walczyć o lepszy los dla swoich dzieci. Aleks próbował się przeciwstawiać, za co wujkowie próbowali go zabić. Musiał uciekać z domu. Nie miał pieniędzy ani dachu nad głową. Skończył niższą szkołę średnią (odpowiednik polskiego gimnazjum), ale nie mógł kontynuować edukacji ze względu na swoje położenie. Zaczął pracę jako stróż nocny. W ciągu dnia spał w różnych miejscach: w kościele, na werandzie, pod drzewem. Ponieważ był uczciwy, pracodawca przyjął go do swojego mieszkania.

Tak minęło 6 lat. Aleks pracował i marzył o zdobyciu zawodu. Przyszedł do naszej szkoły. Szybko zrozumiał, że nie pogodzi pracy stróża nocnego z nauką. Podzielił się swoimi problemami z siostrą Adeliną, dyrektorką szkoły. Podczas rozmowy Aleks płakał. Na początku z żalu, a potem z radości. Siostra postanowiła pomóc chłopcu i włączyć go do programu „Adopcji na Odległość”. Chłopiec dalej mieszkał u swojego byłego pracodawcy. Uczył się dobrze, ale wydawało nam się, że nie wszystko jest w porządku. Okazało się, że Aleks był traktowany jak służący. Musiał wykonywać wszystkie obowiązki domowe, a nie miał nawet własnego pokoju. Spał na korytarzu. Codziennie musiał zwijać swój materac, żeby nie blokować przejścia i rozkładać go wieczorem, kiedy wszyscy już poszli spać. Ten materac był dla niego łóżkiem, biurkiem, krzesłem… Nie miał nic innego. Postanowiłyśmy, że Aleks wynajmie pokój, a my go opłacimy. Dokupiłyśmy piecyk na węgiel drzewny, garnek i kilka innych przedmiotów. Nasz podopieczny mieszka teraz w małym pokoju, posiłki je w szkole lub samodzielnie je gotuje. Jest dużo spokojniejszy i ma więcej czasu na naukę. Na efekty tej zmiany nie trzeba było długo czekać. Aleks zajął drugie miejsce w swojej klasie podczas egzaminów kończących pierwszy semestr.

Drodzy Opiekunowie Adopcyjni! To nie my, ale Wy zapewniacie dzieciom i młodzieży szkołę, dom, jedzenie. My jesteśmy tylko przedłużeniem Waszych rąk. Dlatego dziękuję Wam w imieniu Aleksa i wielu innych naszych dzieci, które mogą spokojnie poświęcić się nauce dzięki Waszej wspaniałomyślnej dobroci. Serdecznie pozdrawiam z pięknego Gisenyi. Niech Wam Pan Bóg błogosławi.

Z modlitwą w Waszych intencjach,
s. Katarzyna Urbańska
Gisenyi, Rwanda