18 grudnia z samego rana młodzi ludzie z całej Polski wyruszyli w podróż wszelakimi środkami transportu, aby stanąć w progu naszego jakże wytęsknionego drugiego domu, zwanego SOM-em. Od godziny 16:00 mokrzy od śniegu, ale szczęśliwi i podekscytowani przybywaliśmy do Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie. 

Nasze spotkanie zaczęliśmy odśpiewaniem Nowenny do Bożego Narodzenia, a następnie zjedliśmy przepyszną kolację i wspólnie wyczarowaliśmy klimat świąt w ośrodku. Kiedy światełka zostały powieszone, choinka ubrana, a łańcuchy i girlandy przysłoniły wszystkie karnisze i poręcze – odmówiliśmy kompletę i wysłuchaliśmy słówka na dobranoc. Po czasie integracji w kawiarence poszliśmy odpocząć, by rano energicznie powitać nowy dzień.

W sobotę rozpoczęliśmy dzień od próby śpiewu, aby następnie zaprezentować nasze umiejętności wokalne na porannej Mszy świętej. Po tak rozpoczętym dniu mogło być tylko lepiej. Napełniliśmy naszej brzuchy pysznym śniadaniem i ruszyliśmy w wir zajęć, które były dla nas przygotowane.

O godzinie 10:00 odwiedził nas misjonarz z Rwandy, który w bardzo ciekawy sposób przybliżył nam swoją pracę na misjach. Opowiedział nam m.in. o potrzebach placówki, historii kraju i problemach, z jakimi się boryka, a także udzielił odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Z racji tego, że spotkanie odbyło się w języku angielskim, była to dla nas świetna okazja, aby sprawdzić swoje umiejętności w praktyce.

Następnie nasz harmonogram przewidywał konferencję z ks. Łukaszem Dumińskim pod tytułem „marzyciel”. Ksiądz Łukasz po raz koleiny przybliżył nam życiorys św. Jana Bosko oraz charyzmat salezjański, tak abyśmy — gdy już wyruszymy na naszą misję — nieśli ze sobą wartości, jakimi kierował się „Janek — Ojciec i Nauczyciel Młodzieży”.

O godzinie 15 rozpoczęło się spotkanie opłatkowe. Ks. Jacek poświęcił opłatki, którymi po wspólnej modlitwie mogliśmy się dzielić i składać sobie najserdeczniejsze życzenia. Nie zapomnieliśmy także o naszych przyjaciołach wolontariuszach, którzy obecnie przebywają tysiące kilometrów od nas. Przez łącze internetowe również z nimi mogliśmy symbolicznie łamać się opłatkiem.

Gdy tradycji stało się zadość, zeszliśmy na dół, aby wspólnie celebrować kolację wigilijną i spróbować tych wszystkich przepysznych potraw regionalnych przygotowanych przez naszego niezastąpionego kucharza Piotra oraz przywiezionych przez wolontariuszy z różnych stron kraju. W sposób szczególny w naszej pamięci zapisał się przywieziony prosto z Podlasia zielony sękacz.
Po skończonej kolacji przyszła pora na jasełka przygotowane przez kandydatów do misyjnego wyjazdu długoterminowego. Jasełka zostały niezwykle ciekawie przedstawione, a każdy z nas oglądał je z dużym zaciekawieniem. Po krótkiej chwili odwiedził nas także św. Mikołaj ze swoimi pomocnikami, by rozdać nam prezenty. Wbrew pozorom otrzymanie prezentu nie było takie łatwe, św. Mikołaj bowiem chciał, aby każdy z nas zaprezentował mu piosenkę lub wierszyk – choć niektórzy decydowali się także na inne niezwykle kreatywne wystąpienia.

Po czasie zabaw i śmiechu nie zabrakło również czasu na adorację Najświętszego Sakramentu. Był to moment, kiedy każdy z nas mógł się wyciszyć i prosić Pana Boga o potrzebne łaski.

 

Kolejny dzień również zaczęliśmy od śpiewu i porannej modlitwy, a niedzielne kazanie wygłosił dla nas ks. Jacek. Następnie udaliśmy się na śniadanie, na którym mogliśmy zjeść spokojnie posiłek oraz zadawać sobie pytania, by lepiej się poznać.

Gdy śniadanie powoli dobiegło końca, czekał na nas kolejny punkt programu, jakim było spotkanie z misjonarzem pracującym aktualnie w placówce w Kamerunie. Ks. Jan Hübner pomimo braku prezentacji multimedialnej rozbudził w nas ogromne zaciekawienie i wyobraźnię.

Misjonarz opowiadał nam bowiem o odległym Czadzie, ludziach, których tam spotkał oraz o kulturze i sytuacji politycznej kraju. Przedstawił wszystko w tak ciekawy i przystępny sposób, że nasi wolontariusze zasypali go lawiną niekończących się pytań, na które skrupulatnie odpowiadał.

Potem na krótką chwilę głos zabrała Iwona-koordynatorka naszych spotkań, mówiąc, co będzie nas czekało na styczniowej formacji.

I tak nasza weekendowa przygoda dobiegła końca. Myślę, że to spotkanie było szczególnie wyjątkowe nie tylko ze względu na świąteczną atmosferę, która nam towarzyszyła, ale również przez to, że każdy z nas wracając do domu, stał się  gotowym do zmiany siebie i swoich nawyków na lepsze.

Do zobaczenia na kolejnym spotkaniu!

Z Panem Bogiem,

Miłosz Daniłowicz
Milena Kowalik
Ola Jarosz

uczestnicy grudniowego spotkania