29 października

We wtorek wcześnie rano, jeszcze przed Mszą Świętą przyjechał ks. Francis. Jest koordynatorem misji w Bangladeszu, bo w tym kraju nie mamy prowincji i inspektora, należymy do prowincji Kalkuta. Ksiądz Francis dołączył się do modlitw i odprawił razem ze mną Mszę Świętą. Po śniadaniu prowadzę lekcje z duchowości salezjańskiej dla naszych aspirantów. Po lekcji mam czas na kawę, a potem ks. Francis i ja jedziemy motocyklem do Lokhikul, gdzie mamy spotkanie naszej rady domu. Omawiamy bieżące sprawy dotyczące naszej misji. Przygotowujemy też plan formacyjny dla naszych aspirantów, aby czas formacji był jak najlepszy, żeby ci, którzy chcą być w naszym zgromadzeniu, przygotowali się duchowo i intelektualnie do podjęcia tego powołania, służby, pracy. Po przygotowaniu i omówieniu planu wszyscy razem z chłopakami z internatu mamy obiad. Po obiedzie z ks. Francisem idę do sióstr zakonnych, które pracują blisko naszej misji. Prowadzą one internat dla dziewczyn. Spędzamy tam chwilę, około 10 minut. Ja spotkam się też z dziećmi, które wysłałem z Joypurhat do sióstr do internatu. Są tam 3 osoby. My im opłacamy pobyt i edukację. Zawsze jak mam okazję, to odwiedzam ich i dopytuję się co u nich, jak się czują, czy czegoś nie potrzebują. Potem wracam z naszym gościem na misję do Joypurhat.

Jest godzina 15.00. Na placówce misyjnej czeka na mnie tato z młodą dziewczyną. Przyszła prosić o pomoc. Zaczęła rok temu szkołę pielęgniarską. Nauka trwa tam 2,5 roku. Obecnie jej tato się rozchorował, miał zawał serca i przestał pracować. To był ciężki zawał, teraz ten pan ma niedowład w ręce. Rodzina nie jest w stanie płacić dalej za edukację córki. Żeby się utrzymać, rodzina sprzedała wszystkie kozy, które mieli, kaczki, kury też. To nie wystarcza, żeby opłacić naukę. Ona szuka teraz pomocy. Przyszła na misję i prosi o wsparcie. Opowiada mi o swoim życiu. Po rozmowie z nią i jej tatą dzwonię do jej proboszcza. Rozmawiam z nim o tej rodzinie. Chcemy jej pomóc. Nie jesteśmy w stanie całkowicie opłacić tych studiów, bo są dosyć drogie, ale będziemy się starać pomóc. Studia kosztują około 8 000 zł. W jakiejś części będziemy ją wspierać i pomagać.

Po tej rozmowie zabieram się do przygotowania całego tego programu formacyjnego. To wszystko, co omawialiśmy, trzeba przelać na papier, stworzyć dokument, który otrzyma do oceny inspektor. Staram się, żeby ten dokument wyszedł jak najlepiej.

Jest 18.50. Przygotowuję się na adorację, po adoracji będą wspólne modlitwy, kolacja i różaniec. O 22 jadę z naszym gościem na dworzec, bo ks. Francis wraca do Dhaki nocnym autobusem i pomagam mu znaleźć wolne siedzenie.

To mój ostatni CoDziennik. Dziękuje Wam, że byliście ze mną przez ten szczególny Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Pozdrawiam serdecznie.

 

ks. Paweł Kociołek SDB