Śmiało mogę powiedzieć, że znakiem rozpoznawczym Makululu są dzieci. Jest ich pełno na każdym rogu, z każdej uliczki wybiegają uśmiechnięte małe buzie krzyczące „Bye bye!”, „Muli shani?”, „How are you?”.

Dzieci z Makululu spędzają cały dzień na dworze. Maluchy bawią się przy domach, starsze biegają boso po uliczkach, tocząc opony czy puszczając latawce, które zrobili z patyka i plastikowych torebek. Każdego dnia sami, ubrani w mundurek, idą do przedszkola czy szkoły. Niektórzy pracują, zaniedbując szkołę, aby pomóc rodzicom w zapewnieniu podstawowych potrzeb wielodzietnej rodziny. Czasem czują potrzebę wsparcia rodziny, czasem nie mają innego wyjścia. Dzieciństwo w Afryce zdecydowanie różni się od tego, które znamy, które sami przeżyliśmy. Mimo wszystko te ciemnookie szkraby mają w sobie ogrom radości, chęci poznawania ludzi i świata, a ich kreatywność i zabawki z recyklingu nie raz potrafią zadziwić.

Obowiązki

Jednym z obowiązków dzieci jest dostawa wody do domu. Każdy bierze wiadro, baniak lub butelkę proporcjonalnie dużą do wieku, następnie cała gromada wybiera się do najbliższej studni, zaczerpnąć wodę. Starsze dzieci z powrotem biorą ciężkie wiadra na głowę i wszyscy ruszają w stronę domu.

Dziewczynki już od najmłodszych lat uczą się obowiązków domowych. Pomagają gotować, zamiatają wokół domu, myją naczynia, ręcznie piorą ubrania. Jednak najważniejszym zadaniem jest opieka nad rodzeństwem czy kuzynostwem. Często można spotkać zaledwie kilkuletnią (pięcioletnią lub sześcioletnią) dziewczynkę, niosącą swoje kilkumiesięczne rodzeństwo w chuście na plecach. Siostry stają się mamami. Chłopcy pomagają na farmie, przekopują ziemię, sadzą i nawożą warzywa, również gotują i piorą. Nasi chłopcy także są świetnymi kucharzami. Codziennie kroją warzywa, gotują nshime, smażą kiełbaski, bez problemu porcjują kurczaka, kaczkę, kozę.

Niestety niektórzy spędzają cały dzień w mieście, sprzedając torby plastikowe czy tradycyjne własnoręcznie wykonane szczotki z trawy. Czas ten powinni poświęcić na szkołę i naukę, jednak zmuszeni są do podjęcia jakiegokolwiek zadania, aby zdobyć jedzenie dla siebie i rodzeństwa. Właśnie takie życie prowadziło część chłopców, zanim trafili do Ciloto.

Czas na zabawę! 

Czas wolny chłopcy najchętniej spędzają na grze w nogę. Piłka zazwyczaj zrobiona jest z kawałków materiału albo plastikowych torebek, a bramki tworzą konstrukcje z patyków. Wspinają się na drzewa, ćwiczą salta, udają żołnierzy, biegają po kałużach. Dziewczynki skaczą nad sznurkami, plotą włosy. Ważnym elementem rozrywki jest muzyka i taniec. Wszystkie dzieciaki (nawet te, które dopiero zaczęły chodzić) tańczą w rytm muzyki, która rozlega się z pobliskiego pubu, a słowa piosenki aktualnego hitu zna i śpiewa każdy.

 Dzieci wykorzystują wszystko, co znajdą, aby zrobić sobie zabawkę. Robią samochody ze starych butelek, kartonów, kawałków drutów. Tutaj nic się nie marnuje: zakrętki są idealne na koła, wiaderko na bębenek, a ze starej deski, butelki i sznurka można zrobić świetną gitarę. Torebki i plecaki na książki do szkoły szyją z plastykowych worków po proszku czy mące.

Sportowcy, kucharze, strażacy, farmerzy, architekci, muzycy, tancerki, nauczycielki, mamy, krawcowe, czyli zambijskie dzieci. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych, a każdy dzień jest nową przygodą. 16 czerwca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziecka Afrykańskiego. Tak samo jak wszystkie dzieci, tutejsze maluchy potrzebują dużo miłości, poczucia bezpieczeństwa, poświęcenia uwagi. Tego im życzę, aby zawsze były kochane i ważne. A my dziś możemy uczyć się od nich radości z codzienności, zachwytu prostotą, wdzięczności za małe rzeczy.

Małgorzata Kuchta
Makululu, Zambia