Mam na imię Lateef. Uciekłem przed wojną na Ukrainie. Pochodzę z Syrii. Ja i mój brat Alaa przyjechaliśmy na Ukrainę, aby studiować medycynę w mieście Zaporoże na Uniwersytecie Medycznym.

Kiedy na Ukrainie wybuchła wojna, zostaliśmy przez dwa dni w domu, ale potem wróg ostrzelał naszą część miasta. Postanowiliśmy więc opuścić miasto i udaliśmy się w kierunku granicy z Polską. Cały dzień szukaliśmy sposobu aby dostać się do Lwowa i o 20.30 znaleźliśmy pociąg. Pojechaliśmy na dworzec, a oni pozwolili wszystkim wejść bez opłat do pociągu i poznaliśmy wielu miłych ludzi, których nigdy nie zapomnimy. Ze Lwowa w stronę Polski pojechaliśmy samochodem z poznanymi ludźmi, ale ze względu na bardzo długą kolejkę, po kilkudziesięciu kilometrach musieliśmy wysiąść. Stąd poszliśmy pieszo do granicy i przeszliśmy około 50 km w 9 godzin. Po pierwszym punkcie kontrolnym czekaliśmy cztery dni, aż dotarliśmy do Polski, gdzie znalazł nas Kuba, przemiły Polak, który pomógł nam dotrzeć do stolicy Polski, Warszawy. Doceniamy jego pomoc i jesteśmy wdzięczni Salezjańskiemu Ośrodkowi Misyjnemu za to, że pozwolił nam u siebie zamieszkać, zapewnił jedzenie i lekarstwa.

Ostatecznie zamierzamy poszukać miejsca, gdzie moglibyśmy dokończyć nasze studia w Europie. Mamy nadzieję, że na Ukrainie będzie lepiej i nikt nie stanie w obliczu wojny.

Lateef,
Syria
 

To jedna z kilkudziesięciu historii ludzi, którym pomogliśmy.
Fot. I. Błędowska