Kiedyś uznałam, że najważniejszą potrzebą człowieka jest zdrowie. Stąd wzięło się pielęgniarstwo i poczucie, że na coś się na wolontariacie misyjnym przydam.

Codzienność w Dilla wywraca do góry nogami moje patrzenie na to co ważne. Przyjechałam, żeby dbać o zdrowie ludzi w Etiopii, a tymczasem to Etiopia leczy mnie. Profesorami w tej dziedzinie są dzieci, które spotykam w oratorium, w przychodni, w kościele, a nawet na spacerze.

Postanowiłam, że nie będę się bać wszy, wysypki, brudu. Po to, by móc zapewnić im bliskość, w ilości, jakiej każde z nich indywidualnie potrzebuje. To zadanie jest nierealne do wykonania, ale dzięki temu jeszcze bardziej jestem zmotywowana do wykorzystania naszych spotkań i zwrócenia uwagi na każdego.

Tym sposobem dzieci leczą mnie ze spoglądania na zegarek, stresowania się rzeczami zaplanowanymi później i tym, jak wypaść przy tym jak najlepiej. W Dilla mam tylko tu i teraz, żeby być z dziećmi. Puścić oczko, przytulić, chwycić za rękę, dać sobie wczepić kwiatek we włosy. Pozwolić się prowadzić po zakamarkach Don Bosco i puścić biegiem razem z całą grupą.

I tak rodzi się we mnie radość, że w tych warunkach – często skrajnej biedy, mogę dać coś od siebie. I nie są to pieniądze, jedzenie, ani mądrość, wiedza, wiara czy pasja. Tym co mogę dać od siebie jest bycie. Zapewnienie tej potrzeby wystarczy i sprawi, że spotkamy się w jadłodajni, w szkole, w kościele. To są miejsca, które dają perspektywy na dożywienie, edukację, pracę, a dzięki temu nadzieję na lepsze życie.

Kocham bycie tutaj.

Wiktoria Krótki
Dilla, Etiopia