Moja misja dobiega końca.
Pracując w klinice codziennie doświadczam nowych emocji, wrażeń, każdego dnia coś innego mnie zaskakuje, tyle się tu dzieje. Ludzie przychodzą z głębokimi ranami, aby zmienić im opatrunek, bo dopóki rana nie jest w poważnym stanie, nawet nią się nie przejmują i zostają w domu.

Dzisiaj przyszedł pewien chłopak z mocno poranioną twarzą, którego tydzień temu potrącił samochód. Sprawca powiedział mu, że zawiezie go do kliniki, po czym zostawił go nieprzytomnego na poboczu drogi przy cmentarzu za wioską. Na szczęście ktoś zauważył chłopaka i zawiózł do szpitala, chłopak przeżył.

We wtorki i środy wyjeżdżam z tutejszym psychiatrą do pobliskich wiosek, aby zaopiekować się chorymi psychicznie, dajemy im leki, zastrzyki, sprawdzamy w jakim są stanie. Pewna dziewczyna zamknęła się i nie wychodziła z pokoju od 3 miesięcy, nikt nie mógł do niej wejść, jej brat dawał jej jedzenie przez okno, aby przeżyła. Była w ciężkim stanie psychicznym, jej wujek wyważył drzwi i dostaliśmy się do środka. Nie była chętna do współpracy, nie chciała nas widzieć, miała halucynacje. Po dłuższej rozmowie z psychiatrą, pozwoliła zrobić sobie zastrzyk.

Po pracy w klinice wychodzimy na ulice naszej wioski. Pomimo całej biedy, gdzie biegają kury, kozy, psy. Głośne skutery i samochody, bawiące się dzieci, odbywający się handel, wszystko to się dzieje na raz, w oczach ludzi widać szczęście i wdzięczność za życie.

Każdy poda ci rękę, przywita się i zapyta: “Akwaaba, wo ho te sejn?” (Witaj, jak się masz?) Dzieciaki łapią cię za białe ręce, chcą dotknąć twoich blond włosów, albo wstydzą się, ale podążają za tobą chowając się co drugi budynek. Inne, już znajome twarze krzyczą do ciebie z drugiego końca ulicy. Tyle ile miłości mi już dały, chyba nie doświadczyłam przez swoje całe życie. To coś, czego nie da się opisać, a trzeba przeżyć.

Każdego dnia Afryka uczy mnie czegoś innego. Za kilka dni wyruszamy w drogę powrotną, nie chcę wracać, nie tęsknię za domem, bo poczułam że mój dom jest tutaj, zostawiam tu swoje serce na zawsze.

Anna Paszkiewicz
Kwahu Tafo, Ghana