Mówi się, że Moskwa to państwo w państwie. Być w Moskwie to jeszcze nie oznacza być w Rosji. Oficjalnie żyje tu około 15 milionów ludzi, nieoficjalnie – 20 milionów. Tutaj mieszkają najbogatsi Rosjanie. Tutaj można zrozumieć, że pozory mylą.
W Moskwie, w porównaniu z prawosławnymi, katolików jest mało. We wszystkich parafiach szacuje się około 70 tysięcy wyznawców Kościoła Katolickiego. Największa w stolicy jest parafia katedralna. Pracują przy niej salezjanki i salezjanie. W ostatnim roku na Wielkanoc ochrzczono tu 45 osób (chrzest dorosłych jest raz w roku). Wśród nich jest generał policji, aktorzy, adwokaci, ludzie na wysokim poziomie intelektualnym. Bywały osoby, które przez 1,5 roku nie opuściły ani jednego spotkania przygotowującego. Niektórzy dojeżdżali trzy godziny w jedną stronę.
Pracujący w Moskwie misjonarze salezjańscy, ksiądz Henryk Boguszewski, ksiądz Augustyn Dziędziel i siostra Irena Koch opowiadają, czego szukają Rosjanie i czy znajdują odpowiedzi na swoje pytania w Kościele Katolickim.
Poszukiwanie Prawdy
Dusza Rosjanina jest duszą głęboką, poszukującą. Pozornie wydaje się, że jest inaczej. Jednak kapłani widzą w ich sercach głęboką duchowość. Dowodem na to są badania przeprowadzone na tych terenach przed wojną. W roku 1937 zrobiono spis ludności. Na pytanie: „Czy jesteś wierzącym człowiekiem?”, odpowiedzi ,,Tak” udzieliło 70% ankietowanych. Spis był przeprowadzony po 20 latach intensywnej komunizacji. Po 20 latach torturowania i mordowania duchownych wszystkich wyznań. Po 20 latach zsyłania do łagrów i na Syberię. Po tym wszystkim 70% ludności odważyło się napisać, że są wierzący. Nasuwa się jeszcze pytanie – ile osób z pozostałych 30% było wierzących, ale bało się napisać prawdy? Kiedy w 1947 roku zrobiono nowy spis ludności, nie uwzględniono już tego pytania w ankietach.
Dla misjonarzy salezjańskich to jest bardzo budujące i zobowiązujące. Obserwują, że Ci, którzy przychodzą do katedry i proszą o chrzest albo przyłączenie do Kościoła Katolickiego to głównie ,,inteligencja” – ludzie nauki, polityki, ludzie biznesu lub studenci. Oni mają wiedzę, ale towarzyszy temu jakiś niedosyt. Czegoś szukają. Wśród katechizowanych są osoby, które były ateistami. Dużą rolę odgrywa tu internet. Rosjanie zaczynają się interesować, szukają więcej informacji. Mają głęboką wiedzę o religiach świata. Na przykład pewien chłopak, który jest w katedrze ministrantem, skończył studia z religioznawstwa. Szukał u protestantów i tam nie dostał pełnej odpowiedzi. Teraz przychodzi do katedry i nadal poszukuje. Myśli o seminarium. Chłopak zadaje sobie jedno pytanie – jaki jest sens mojego życia? Poszukuje odpowiedzi w różnych religiach. Poszukuje prawdy. Ksiądz Augustyn mówi, że takich osób jest wiele: „Mamy przypadek dziewczyny, która była ateistką, ale wyszła za mąż za katolika. Na początku walczyła, że Boga nie ma. Z czasem, obserwując męża, zainteresowała się zasadami wiary. Nie wszystko rozumiała, jednak doszła do wniosku, że niektóre reguły mogłaby przyjąć do swojego życia. W ten sposób stała się poszukująca”.
Edyta Stein (znana później jako św. Teresa Benedykta od Krzyża) mówiła, że był etap w jej życiu, kiedy jej jedyną modlitwą było poszukiwanie prawdy. Jeśli ktoś poszukuje prawdy, to tak naprawdę jest bardzo blisko, bo Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Zdarza się, że niektórym te poszukiwania zajmują prawie całe życie. Do księdza Henryka przyszła kiedyś 68-latka, prosząc o przygotowanie do chrztu: ,,Niesamowite jak długo ta pani szła drogą poszukiwania prawdy. Po przyjęciu Pierwszej Komunii wszyscy czekali na nią z wielką radością. Ucałowali ją, wręczyli jej kwiaty, składali życzenia. Czegoś takiego nie widziałem nigdy wcześniej” – opowiada salezjanin.
Drogi do Kościoła
Do Kościoła można trafić na różne sposoby. Tutejszy ksiądz prałat, Siergiej Timaszow pochodzi z Moskwy, z rodziny ateistycznej. Jak sam mówi, dla niego pierwszymi katechezami były lekcje w galerii Treciakowskiej. Raz na dwa tygodnie jego wychowawczyni z 8 klasy zabierała całą klasę na wycieczkę do muzeum. Tam mogli podziwiać piękne obrazy biblijne. Opowiadając o obrazach, nauczycielka przekazywała uczniom historie biblijne. Lekcje mogły być uznane za omawianie malarstwa czy poszerzanie kultury, ale kryło się w tym coś więcej. Pragnienie zgłębienia tego, co tam usłyszał odezwało się sercu młodego Siergieja. Tak trafił do kościoła św. Ludwika w Moskwie, został ministrantem. Po ukończeniu studiów wyższych poszedł do seminarium.
W Moskwie pracują Siostry od Aniołów. Organizują w katedrze koncerty, nie tylko sakralne. Za ich przygotowanie jest odpowiedzialna siostra Walentyna. To ona zorganizowała grupę tzw. ,,aniołów stróżów’’. Są to osoby, które w trakcie koncertu modlą się za wszystkich słuchających. Okazuje się, że ta modlitwa jest bardzo skuteczna. Osoby, które potem trafiają do nas na katechezę, to uczestnicy tych koncertów. W czasach komunistycznych ludzie nie chodzili do kościoła, ale wielu uczęszczało do różnych ośrodków kulturowych, teatrów czy oper. Często z całymi rodzinami. Coś grało im w duszy. Dlatego jest to dobry sposób na zaszczepienie iskry, z której później może pojawić się płomień. Płomień żywej wiary.
Żywy płomień
Prawosławni mają swój specjalny zwyczaj. W czasie liturgii stale używa się kadzideł, a wierni trzymają w dłoniach zapalone świece. Długie i cienkie. Takie świece palą się również na specjalnych stojakach. Ksiądz Henryk opowiada o tym, jakie wywołały w nim refleksje: „Kiedyś chciałem się przekonać, jakie znaczenie niesie za sobą taka zapalona świeca. Zapaliłem świeczkę i zacząłem się wpatrywać. W tym ogniu jest jakaś siła. Siła, która wyłącza nas z szumu zewnętrznego i ukierunkowuje uwagę na płomień. Płomień, którego źródłem jest drobna świeczka, a ma w sobie ogromny żywioł. Coś silniejszego ode mnie. Zrozumiałem, że Rosjanie szukają nie tylko kadzidła i świeczek. Szukają czegoś głębszego, piękniejszego”.
Pracujący w Moskwie salezjańscy misjonarze i misjonarki podkreślają, że życie wśród Rosjan jest dla nich ubogaceniem: „Pozornie jesteśmy tymi, którzy wprowadzają ich w świat wiary katolickiej. W rzeczywistości to my dzięki nim odkrywamy nowe sposoby patrzenia na naszą wiarę. Dzięki temu możemy się rozwijać. Wchodzimy na wyższy poziom duchowości”.
Dorota Pośpiech