Siostra Anna Polak pracuje w Etiopii. Na placówce misyjnej w Zway siostry Salezjanki prowadzą przedszkole, szkołę podstawową, średnią i przychodnię. Siostry wspierają biednych, opiekują się sierotami, edukują dzieci, leczą chorych.


Dzieci

Każdego ranka, pięć razy w tygodniu, na teren misji wpada 600 przedszkolaków. Łatwo ich rozpoznać – niebieskie koszulki z krótkim rękawkiem, szare długie spódniczki dziewczynek i szare długie spodnie chłopców. W odróżnieniu od państwowych przedszkoli, w naszym misyjnym przedszkolu priorytetem jest nie tylko nauka, ale i zabawa, wychowanie do życia w grupie, do szacunku i akceptacji wszystkich dzieci, także tych z innego plemienia. Nasze przedszkolaki mają codziennie zapewniony posiłek. Dla większości z nich jest to jedyny posiłek w ciągu dnia. Nigdy nie grymaszą i niczego nie zostawiają na talerzu. Już po krótkim systematycznym uczęszczaniu do przedszkola widać różnicę w ich wyglądzie – zaokrąglone buzie, zdrowa cera, uśmiechnięte oczy. Oprócz tego dzieci mają przez cały czas dostęp do wody pitnej. To ważne, bo nigdzie poza misją takiej wody nie ma. Po ukończeniu przedszkola dzieci mogą kontynuować edukację w naszej szkole podstawowej i średniej. Do klasy czwartej uczą się w dwóch językach plemiennych: oromo i amharskim. Język angielski jest traktowany jako dodatkowy. Od klasy piątej nauka odbywa się wyłącznie w języku angielskim. W Zway mamy 42% analfabetów, dlatego bardzo nam zależy, aby jak najwięcej dzieci mogło się uczyć, skończyć szkołę, zdobyć zawód, znaleźć pracę i pomóc swoim rodzinom. Wiele dzieci w naszym przedszkolu i szkole korzysta z pomocy finansowej w ramach programu Adopcji na Odległość w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym w Warszawie. Dzięki opiekunom adopcyjnym mogą realizować swoje dziecięce marzenia.

Tarikwa

Mała ma pięć lat. Ma na imię Tarikwa. Tata dziewczynki zaginął, a mama zmarła w zeszłym roku. Tarikwa chodzi do naszego przedszkola. Opiekują się nią starszy brat i siostra, którzy chodzą do naszej szkoły. Mają mało czasu na naukę, bo oprócz Tarikwy mają jeszcze dwie młodsze siostry. W Etiopii nie ma żadnej regulacji prawnej, jeśli chodzi o niepełnoletnie sieroty. Nie ma tu ani sierocińców, ani domów dziecka, ani pomocy materialnej w postaci renty rodzinnej. Tarikwa i jej rodzeństwo wynajmują mały pokoik, za który płacimy my, siostry. My też zapewniamy im opiekę zdrowotną i każdego dnia posiłki. Tarikwa chodzi do przedszkola dzięki uczniom I Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie w Pile, którzy co roku zbierają pieniądze i opłacają małej czesne. Bez ich pomocy Tarikwa nie mogłaby realizować swoich marzeń. Choć jest jeszcze mała, to wciąż powtarza, że kiedyś będzie nauczycielką. Takich dzieci jak Tarikwa jest w Zway bardzo dużo. Każde z nich ma inną historię, ale taki sam problem. Chcą się uczyć, ale ich na to nie stać. Wiele dzieci, które już rozpoczęły naukę nie może jej kontynuować, bo z różnych powodów nie są w stanie opłacić szkoły. Dlatego w Zway potrzebujemy więcej i więcej, i jeszcze więcej opiekunów adopcyjnych.

Młodzież

Nasi wychowankowie z przedszkola i szkoły podstawowej mogą kontynuować edukację na misji. Prowadzimy bowiem jeszcze szkołę średnią, która kończy się egzaminem państwowym oraz policealne kursy zawodowe, w których młodzież może zdobyć zawód: projektanta mody i krawca, informatyka, pracownika biurowego. Ogółem mamy ponad trzy tysiące uczniów. Wychowujemy ich i kształcimy, aby w przyszłości mogli służyć swojemu krajowi jako dobrzy ludzie i wykwalifikowani pracownicy, którzy dzięki rzetelnej pracy zajmą ważne stanowiska w państwie oraz zapewnią byt sobie i swoim rodzinom. Prowadzenie szkół nie jest dla nas łatwym zadaniem. Ciągle doświadczamy trudności ze strony władz miasta, które różnymi sposobami próbują dominować nad naszymi szkołami i mieć nad nimi pełną kontrolę. Na każdym spotkaniu z rodzicami uczniów muszą być obecni przedstawiciele władz miasta, bez których nie możemy podjąć żadnej decyzji. Mimo to, robimy wszystko, co tylko możliwe, aby jak najwięcej dzieci i młodzieży mogło się uczyć w naszych szkołach.

Klinika

W misji prowadzimy także „klinikę”, z której korzystają bezpłatnie najbiedniejsze rodziny. Jest to właściwie przychodnia, ale wszyscy nazywają ją kliniką, bo siostra Anita, która jest za nią odpowiedzialna, dokonuje tu naprawdę wielkich rzeczy. Nie tylko wydaje ludziom leki czy robi opatrunki i zastrzyki, ale radzi sobie z chorobami tropikalnymi, ukąszeniami i sytuacjami powypadkowymi. Prowadzi również program dożywiania najmłodszych z terenów zagrożonych suszą. Tylko w tym roku mamy zarejestrowanych 480 rodzin z malutkimi dziećmi, od dnia narodzin do czwartego roku życia. Programem objęte są także matki spodziewające się dziecka. Codziennie rano około 40 młodych mam z dziećmi czeka na otwarcie kliniki. Siostra Anita wraz z pielęgniarkami waży i bada dzieci, i podaje im odpowiednie leki. Tu, w specjalnym pomieszczeniu, młode mamy mogą umyć swoje dziecko, skorzystać ze środków pielęgnacyjnych dla niemowląt, otrzymać nowe ubranka i nakarmić malucha. A tuż przed powrotem do domu na pustynię, siostra Anita ofiaruje im 15 kg mąki, aby miały co gotować swojej rodzinie. Codziennie, przez dwa tygodnie, przychodzi inna grupa matek z dziećmi. A po dwóch tygodniach cały cykl znowu się powtarza. Siostra Anita opiekuje się dziećmi do czwartego roku życia. Potem proces dożywiania jest kontynuowany w naszym przedszkolu.

Kandydatki

Wraz z nami w misji mieszka 12 dziewcząt etiopskich, które oprócz pragnienia ukończenia szkoły rozeznają drogę swojego powołania. Są to dziewczęta zainteresowane salezjańskim życiem zakonnym, które przypatrują się z bliska życiu sióstr. Na co dzień chodzą do szkoły, mają czas na naukę i odpoczynek, są animatorkami w naszym oratorium. Jest to oratorium „świąteczne”, otwarte w soboty i niedziele. Uczęszcza do niego około 200 dzieci i młodzieży. Nasze „kandydatki” mają wtedy ręce pełne roboty. I tak razem żyjemy, modlimy się i razem służymy tym najbiedniejszym, dzieląc się naszą salezjańską radością. Do dyspozycji dziewcząt jest na co dzień przede wszystkim nasza najmłodsza siostra Senait, Etiopka, która najlepiej rozumie mentalność i potrzeby dziewcząt.

Misja miłości

Nasza posługa wśród ubogich w Zway jest bardzo trudna, ale jednocześnie bardzo piękna. Największą zapłatą dla nas za wszystko, co robimy jest każdego dnia uśmiech dzieci, które patrzą na nas z pełnym zaufaniem, radość młodych mam, wdzięcznych za troskę o ich niemowlęta, uścisk spracowanej ręki chorego starca, który dzięki otrzymanym lekom powraca do zdrowia, pytanie: „siostro, w czym możemy pomóc” padające z ust młodych rodziców, którzy chcą się w jakikolwiek sposób zaangażować w dzieło sióstr salezjanek w Zway.

Z tymi obrazami w oczach stajemy każdego ranka w naszym salezjańskim kościele, aby podziękować Panu Bogu za Jego opiekę i pomoc, aby ofiarować Mu w modlitwie tych ludzi, a przede wszystkim, aby karmić się i umacniać Ciałem Chrystusa na kolejne dni naszej salezjańskiej misji miłości w Etiopii.

 

s. Anna Polak FMA