Albania to mały, górzysty, malowniczy kraj na Bałkanach. Jako jedyny w świecie w konstytucji miał artykuł mówiący, że jest państwem ateistycznym. Lata komunizmu pogrążyły Albanię w ogromnej biedzie, której skutki odczuwane są do dziś. Panuje straszna korupcja, występują częste przerwy w dostawie prądu. Tylko jedynie ponad 40% dzieci uczęszcza do szkół, wiele rodzin żyje na granicy ubóstwa. Do tych szczególnie jesteśmy posłani.

Nasze centrum edukacyjne „Mary Help Center” obejmuje: przedszkole, szkołę podstawową, gimnazjum, szkołę średnią, kursy zawodowe i tańca ludowego oraz internat. Kształcimy: hydraulików, elektryków, murarzy, krawcowe, kucharzy, sekretarki, animatorów socjalnych. Większość z nich to młodzież, która z rodzinami przybyła z gór. Odnalezienie się w mieście bez pieniędzy, pracy, własnego kąta stanowi ogromny problem. Potęguje go brak umiejętności czytania i pisania wśród dorosłych. Taka sytuacja prowadzi nawet do załamania psychicznego lub wstąpienia na drogę przestępstwa (kradzieże, rozboje).

W naszej szkole uczą się też dzieci, które pochodzą z terenów wiejskich. Nie mogę wiele o tym pisać, ale na ich rodzinach często ciąży zwaśnienie przodków. Żyją w izolacji społecznej i lęku, a dorośli nie mogą normalnie podjąć pracy. W niektórych częściach Albanii, szczególnie na obszarach wiejskich, nadal obowiązuje zwyczajowe prawo wendety. Jest ona częścią kodeksu Kanun określającego zasady zachowania wobec znajomych i obcych. Zezwala członkom rodu na odwet za zabójstwo popełnione na ich krewnym, w wyniku czego akt przemocy staje się początkiem wieloletnich konfliktów zwaśnionych rodzin. Rząd nie akceptuje barbarzyńskiego zwyczaju wendety i próbuje z tym walczyć, ale z miernym skutkiem. W obawie przed krwawą zemstą w odosobnieniu żyje kilkaset rodzin. Czasami można się dogadać i wykupić od zemsty wysoką kwotą pieniędzy, ziemią uprawną albo bydłem.

Wśród Waszych wychowanek jest Blerina. Mieszka z mamą i młodszym rodzeństwem w wiosce niedaleko Shkodër. Żyją bardzo skromnie, żeby nie powiedzieć na granicy ubóstwa. Tata Bleriny był człowiekiem dość porywczym. Kilka lat temu pokłócił się z najbliższym sąsiadem. Początkowa różnica zdań zaczęła urastać do rangi konfliktu na śmierć i życie. Flora niespodziewanie została wdową. Od dnia pogrzebu męża zaczęła walkę o przetrwanie rodziny. Utrzymuje się ze sprzedaży jajek z własnej hodowli, latem handluje arbuzami. W domu wciąż doskwiera głęboka bieda. Pomoc z Adopcji jest dla rodziny jak źródlana woda ratująca życie. Choć zemsta w Albanii jest traktowana niemal jak obowiązek, kobieta nie podjęła odwetu. Życia męża nic nie przywróci, a nienawiść prowadzi jedynie do złego.

Inna uczennica – Vini jest najstarsza z trójki rodzeństwa. Młodszy brat ma zdiagnozowany autyzm. W lichej szopie mieszkają jeszcze dziadkowie i wujek, który jest niepełnosprawny intelektualnie. Vini jest zdeterminowana i utalentowana. Do szkoły chodzi pieszo, bo brakuje pieniędzy na transport kołowy. Ze względu na to, że ojciec nie mógł codziennie towarzyszyć córce w drodze, dziewczynka zaczęła edukację, mając 12 lat. Mężczyzna zdecydował, że w tym wieku sama może stawić czoła wyzwaniu, tj. godzinnej i niezbyt bezpiecznej drodze.

Jesteśmy wdzięczni za wspieranie naszych uczniów. Przekonanie rodziców, jak ważna jest edukacja, czasami stanowi dla nas trudność, ale osiągnięcia uczniów przekonują ich o wartości kształcenia. Wasza pomoc stanowi jasny przekaz, że są życzliwi ludzie, czyniący dobro bezinteresownie. Dajecie nie tylko możliwość nauki, rozwoju społecznego, ale i poczucie bezpieczeństwa młodym Albańczykom. Bardzo dziękujemy, że mimo własnych trosk, jesteście z nami.

S. Miki Kubíčková FMA
Shkodër, Albania