Niepełne rodziny

Rodziny na Kubie są rozbite. Ludzie raczej nie zawierają małżeństw, zmieniają partnerów, dziećmi opiekuje się ojczym. Dla wszystkich jest to sytuacja normalna, nikt nie dziwi się, gdy dzieci opowiadają, że mama na nowego partnera, a taty nie widzą od lat. Rodzeństwo ma różnych ojców. Matki porzucają rodziny, zapewniają, że wyjeżdżają na chwilę, ale już nie wracają. Nie ma prawa rodzinnego, więc nikt nie interweniuje. Na wsiach, gdy zabraknie rodziców, dziećmi opiekują się dziadkowie. Mimo skrajnej biedy przygarną wnuczęta i jakoś się nimi zaopiekują. Dlatego nie ma sierot. W większych miastach zdarza się, że dzieci nie mają do kogo pójść i nikt ich nie zabierze do siebie. Tylko nikt o tym nie mówi, nie wiadomo, w jakich warunkach żyją.

Nie istnieje też system opieki społecznej. Państwo nie pomaga samotnym matkom, nikt nie przyznaje alimentów na wychowanie dzieci, nie ochroni przed przemocą domową. W wielu domach mężczyźni piją tani alkohol, są agresywni, zmieniają często kobiety. Urazy psychiczne zostają, szczególnie u dzieci, które nie mają zapewnionej stałej opieki, bezpieczeństwa i możliwości rozwoju.

Dom bez podłogi

W miastach domy są zniszczone. Odpadają cegły czy elementy dachu, ale nikogo nie stać na naprawę. Remontowane są tylko budynki na głównych, turystycznych ulicach, żeby sprawić wrażenie dobrobytu. Na wsiach ludzie mieszkają w jeszcze gorszych warunkach. Domy budowane są z drewna lub z pustaków, dachy z liści palmy. Wszystko zrobione prowizorycznie, byleby przeżyć. Nikt nie tynkuje ani maluje ścian. W środku nie ma zrobionej podłogi ani łóżka. Śpią na podłodze. Nie rozumieją po co są kapcie, skoro w domu i na podwórku jest takie samo podłoże. Nie maja dywanów, nie widzą po co kłaść coś ładnego na ziemi i deptać po tym.

Jeśli mają urządzenia to zasilane na prąd. Dostęp do gazu był w jednej części wyspy, ale kryzys uniemożliwił kolejne dostawy butli z gazem. Więc wszyscy są uzależnieni od dostaw prądu. W momencie kryzysów, tak jak w czasie koronawirusa, rząd ogłasza oszczędności i wyznacza dni, kiedy prądu nie będzie. Trzeba jedzenie przygotować dzień wcześniej, a potem odgrzać na słońcu. Jednak wielu Kubańczyków jest bezradna i nie przygotowuje nic na zapas.

Najważniejszy jest system

Kubańczycy przede wszystkim utrzymują się z turystyki. Cieszą się, że w kraju nie ma wojny, panuje spokój i żyją z dnia na dzień. Jedynie niewielka część społeczeństwa widzi różnice między nimi a turystami. Kubańczyk ma same obowiązki, a obcokrajowiec na wakacjach prawa. Wszystko podporządkowane jest celom, a za każde działania na szkodę systemu grozi więzienie, wtedy rodzina pozostaje pozbawiona wsparcia. Trzeba zawsze uważać, bo donosy są bardzo powszechne. Nawet za posadzenie ziemniaków można ponieść karę, bo ziemia jest państwowa i na wszystko trzeba uzyskać zgodę.

Kubańska dieta jest monotonna i uboga. Podstawowym składnikiem posiłków jest ryż. Do tego fasola, sałata, dynia, słodkie ziemianki. Kubańskie kobiety nie szukają nowych przepisów, brakuje im kreatywności i chęci do wprowadzania zmian. Dlatego codzienne posiłki wyglądają praktycznie tak samo: ryż i sos z fasoli, a do tego może coś jeszcze, co akurat będą mogli kupić lub zdobyć.

Jedna rura na całą wieś

Dostęp do wody jest utrudniony. Przez długi czas nie było możliwości doprowadzenia do domów kanalizacji. Trzeba było prosić o pozwolenie. Potem pojawiały się kolejne komplikacje.

Na wsiach i w miastach jest problem ze starymi rurami. Jeśli gdzieś dojdzie do awarii, do pęknięcia rury to ludzie pozostają bez dostępu do wody przez dłuższy czas. Remont trwa, bo trzeba kupić materiały. Na wsiach jeden rurociąg dostarcza wodę do wszystkich domostw. Jeśli on się popsuje to nikt nie ma wody. Remontują, co drugi dzień zakręcają, szukają usterek, a ludzie muszą spokojnie czekać. Czasami trwa to nawet 3 tygodnie. Na szczęście przyjeżdża wtedy beczkowóz, ludzie napełniają wodę do wiader, mogą coś ugotować i się umyć. Czasami jest też możliwość przyniesienia wody z rzeki.
Jeśli rodzina jest zamożna to może wybudować u siebie zbiornik. Napełnić go i w razie awarii mają swoją wodę. Dodatkową korzyścią jest ciepła woda, bo słońce nagrzeje zbiornik. Do sprzątania i prania często zbierają deszczówkę. W miastach ludzie mają raczej małą toaletę i prysznic, a na wsiach muszą wychodzić na zewnątrz. Z tyłu domu mają wykopaną dziurę na załatwianie potrzeb fizjologicznych. Myją się używając wody z wiader.

opracowanie M. T.