Nareszcie! Po miesiącu niepewności przyszedł czas, aby usłyszeć „tak” lub „nie”, ale zacznijmy od początku.

Tradycyjnie w piątkowe popołudnie zjechaliśmy się z radością do ośrodka. Oficjalnie o godzinie 18 spotkanie rozpoczęło się modlitwą Liturgii Godzin, a po kolacji wspólnie upamiętniliśmy rocznicę tragicznej śmierci misjonarza ks. Marka Rybińskiego, oglądając film dokumentalny pod tytułem „Dusza tunezyjska”.
Dzień zakończył się kierowaną przez przybyłego do ośrodka ks. Adama Węgrzyna myślą, że Pan Bóg „uśmiecha się” w naszym życiu nieoczekiwanymi zwrotami wydarzeń i ma wszystkie nasze sprawy pod kontrolą.

Następny dzień rozpoczął się Mszą Świętą, której przewodniczył wspomniany gość. Skierował do nas słowo, którym uzmysłowił nam, że każdy jest na innym etapie swojej życiowej podróży. Jedni są w autobusie, drudzy na dworcu, a jeszcze innym właśnie popsuł się samochód, dlatego powinniśmy ze spokojem i opanowaniem kontynuować drogę do celu. Zaraz po śniadaniu zaczął się pełen emocji, czas rozmów z psychologiem, na szczęście czas oczekiwania można było odreagować przy zumbie.

Kolejny już zdecydowanie spokojniejszy punkt programu skupił naszą uwagę na fragmencie Ewangelii Łk 7,36-50, który ukazał nam postawę „Milczącej kobiety” jako tej, która więcej wyraża czynami, niż słowami. Później wspólne tańce i pieczenie pizzy było tłem rozmów z koordynatorami wolontariatu. Gdy w ośrodku zaczął powoli unosić się zapach wspólnych wypieków, przyjechała wyczekiwana „niespodzianka z Różanegostoku”, czyli grupa młodzieży, która zdecydowanie nie boi się ognia. Mimo niesprzyjających warunków pogodowych zademonstrowali nam sztuczki cyrkowe w tym mrożące krew w żyłach fireshow. Po wspólnej kolacji przyszedł czas na wytchnienie w półmroku kaplicy, przed najważniejszą Osobą… Dzień zakończył się słówkiem s. Joanny Jach, która na podstawie własnego życia i historii księdza zesłanego na Syberię przypomniała nam, że dla Boga każdy człowiek jest ważny, wyjątkowy, a przede wszystkim potrzebny.

Niedzielny dzień również zaczęliśmy Mszą Świętą, tym razem z kazaniem ks. Jacka Zdzieborskiego, który wyjaśniał nam niełatwą Ewangelię, nakazująca miłować nieprzyjaciół. Biorąc za przykład historię zamachu na Jana Pawła II oraz ks. Marka Rybińskiego, podkreślił, jak trudne jest, miłować konkretną osobę, właśnie tę, która wyrządziła nam wiele krzywdy.

Reszta dnia przebiegała bardzo spokojnie, kończąc rozmowy z ks. Jackiem i Iwonką oraz wewnętrznymi refleksjami na temat otrzymanych decyzji. Po obiedzie i sprzątaniu domu kolejny raz pożegnaliśmy się i udaliśmy w podróż do domów.

Mam nadzieję do zobaczenia za miesiąc. Z Bogiem!

Maria Karos
uczestniczka lutowego spotkania formacyjnego