U nas w Kazachstanie jest już bardzo ciepło, wręcz gorąco. Na termometrze każdego dnia jest ponad 30 stopni… Jeszcze niedawno dzieci odliczały dni do końca szkoły, aż wreszcie nadszedł ten upragniony czas. Zakończenie roku szkolnego w Kazachstanie jest wyjątkowe.

Dzieci w mundurkach, dziewczynki z kolorowymi kokardkami (to naprawdę robi wrażenie). W ciągu roku szkolnego odrabianie lekcji nie należało do ich ulubionych zajęć, zwłaszcza jeśli w tym czasie mogły pograć w piłkę, pojeździć na rolkach, zimą na łyżwach, czy też spędzić ciekawie czas w parku. Teraz czekają z niecierpliwością, kiedy wykąpią się w Kapszagajskim Morzu — tak nazywają tutejsze jezioro. Niektóre dzieci mają ogromne braki w wiedzy i w wakacje trzeba będzie nadrobić te zaległości. Postaram się sprostać temu zadaniu.
Tak jak dzieci odliczały dni do końca szkoły, tak i ja powoli zaczynam odliczać dni do mojego powrotu, choć zostały mi jeszcze 3 miesiące. Czas na misji mija bardzo szybko, ale trzeba przyznać bardzo pracowicie. Wrócę do Polski pełna duchowych i życiowych doświadczeń. Pewnie sobie jeszcze nie wyobrażacie, z jakim bogatym doświadczeniem w wychowaniu dzieci wrócę do domu. Kiedy spędzamy czas z dziećmi od rana do wieczora, nawiązują się bliskie relacje. Większość dzieci przywykła, że co roku przylatują nowe wolontariuszki. Niestety w domu, w którym pracuję, część dzieci przebywa od niedawna. Mój wyjazd może być dla nich szokiem. Z jednej strony tęsknię już trochę za Polską, z drugiej strony żal będzie wracać. Kazachstan to już chyba moja druga Ojczyzna, a wszyscy, których tu poznałam, są mi bliscy jak rodzina. Dzieci z domu, w którym pracuję, nazywają mnie ciocią Kasią. Jakże będzie mi tego brakowało. Nie myślcie, że są z nich aniołki. Trafiły tu z różnych środowisk, często patologicznych. Jakże jestem wdzięczna Panu Bogu, że mam mamę, na którą mogę zawsze liczyć. Niestety nie każdy ma takie szczęście. Dzieci są spragnione uczuć. Ciocia Kasia z bandą ośmiu urwisów sam na sam w domu, przez cały dzień to nie była rzadkość. Kiedyś miałam miękkie serce, ale widzę, że czasami trzeba tupnąć nogą, a to wszystko dla ich dobra. Chcemy przecież, żeby wyrośli na porządnych i mądrych ludzi. Jestem taka ciekawa, kim będą w przyszłości. Kto wie, może już znam przyszłego znanego gitarzystę, tancerza, czy znanego artystę — malarza. Jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że trafiłam właśnie w to miejsce. Poznałam tu wielu wartościowych ludzi, ludzi, z których mogę śmiało brać przykład. Proszę, pamiętajcie o nas w modlitwie.

 

Katarzyna Mitura,
Kapczagaj, Kazachstan