W czerwcu 2020 roku wróciłem do Utrail. To tutaj powstała pierwsza misja salezjańska w Bangladeszu. Obecnie jest ona ogromna. Mamy tu parafię, seminarium, internat dla dziewcząt oraz 150 chłopców, przedszkole, szkołę podstawową, college i spore gospodarstwo rolne. Parafia jest duża, w jej skład wchodzą 22 wioski. W niektórych wsiach prowadzimy też przedszkola, szkoły podstawowe i oratoria. Obecnie jestem dyrektorem placówki w Utrail, odpowiadam za to wszystko, co dzieje się na niej.

Bangladesz jest położony w delcie dwóch potężnych rzek, które spływają z Himalajów. Pierwsza rzeka nazywa się Ganges, druga rzeka nazywa się Brahmaputra, obie wpływają do Oceanu Indyjskiego. To kraj nizinny, mamy dwie główne pory: sucha i deszczowa, chociaż między nimi występują też inne, na przykład wiosna rozpoczyna się w marcu i trwa do maja. Maj i czerwiec to szczególne miesiące, kiedy pojawia się dużo cyklonów. Potężne ulewy i potężne wichury niszczą domy i drzewa. Po wiośnie, po porze cyklonów przychodzi pora deszczowa. To czas od czerwca do października, więc trwa około 5 miesięcy. Dość długo, a to jest trudny czas dla Bengalczyków, dlatego że cały kraj znajduje się pod wodą – tak można to określić. Wielu ludzi, którzy mieszkają gdzieś blisko rzek, muszą opuszczać domy i chronić się w wyższych terenach, przeważnie u rodzin. Bardzo często można wtedy zobaczyć w Bangladeszu domy „stojące” na wodzie. W porze deszczowej jest bardzo gorąco, upalnie, deszcz pada codziennie, jest bardzo duszno. Natomiast w porze suchej w ogóle nie pada, ale jest zimno, temperatura spada czasem nawet do 3-4 stopni. Pora sucha trwa od listopada do marca. Gdy nie ma wody, to możemy realizować projekty misyjne. W tym czasie wykonujemy dużo prac.

Dzięki Wam realizujemy dużo projektów dla naszej młodzieży, dla bardzo biednych ludzi z różnych szczepów, którzy są prześladowani i dyskryminowani przez większość muzułmańską. A udaje nam się robić dużo. Z całego serca Wam dziękuję i opowiem o najnowszych przedsięwzięciach.

Jesteśmy w trakcie budowy internatu dla dziewcząt, bo obecnie mieszkają w bardzo trudnych warunkach w kontenerze. Pół roku temu rozpoczęliśmy budowę. To duża inwestycja, bo budynek jest trzypiętrowy. Mam nadzieję, że w pierwszej połowie 2022 roku będzie on już gotowy i dziewczynki będą mogły w nim zamieszkać. Pomagamy rodzinom ubogim z wiosek i okolic, więc opiekę i dom zapewnimy dziewczynkom ze szkoły podstawowej, gimnazjum i college’u.

Następny projekt, który realizujemy, to umocnienie brzegów stawów rybnych. W Utrail mamy gospodarstwo, bo inaczej nie moglibyśmy utrzymać placówki, zapewnić pomocy, jedzenia i edukacji podopiecznym. Jedzenie jest bardzo drogie, więc dzięki temu, że hodujemy krowy, kozy i posiadamy stawy rybne, mamy co jeść. Co roku musieliśmy naprawiać stawy, a to wiązało się z kosztami, więc postanowiliśmy prosić Was o wsparcie, za które serdecznie dziękuję. Dzięki Wam brzegi stawów umocnimy betonowym murem.

Kolejnym zadaniem jest wybudowanie oczyszczalni wody w internacie. W kranie leci brudna, czerwona i pełna rdzy woda. Dlatego budujemy prosty filtr z piaskiem, który potrafi oczyścić tę wodę. To też dzięki Waszej pomocy.

Jak widzicie, realizujemy dużo projektów. Z całego serca dziękuję za Waszą pomoc. Mam nadzieję, że Pan Bóg każdemu z Was będzie błogosławił. Jesteście w naszych modlitwach.

W Utrail mamy też duże oratorium, takie Centrum Młodzieżowe. Prowadzimy spotkania formacyjne dla animatorów, funkcjonuje klub sportowy, organizujemy naukę i zabawy. Mamy podział na dwie grupy: dzieci i młodzież. W każdy piątek i niedzielę przychodzi do nas około 400 podopiecznych.

Oprócz tego prowadzimy też zajęcia dla dzieci w 9 wioskach. Nasi animatorzy jeżdżą w każdą niedzielę i organizują czas podopiecznym. Głównie opowiadają o wierze, bo w Bangladeszu, w kraju muzułmańskim, nie ma lekcji religii. Podczas spotkań i zabaw animatorzy dbają o formację dzieci i kształtowanie ich postaw, prowadząc dyskusje. Niestety nie zawsze do wioski może dotrzeć Ksiądz, więc nie ma Mszy świętej, ludzie modlą się sami.  Co niedzielę jadę na którąś wioskę, pomagam księżom, którzy pracują w naszej parafii, choć to nie jest mój główny obowiązek. W tygodniu, dwa lub trzy razy, odwiedzam wioski, w których mamy szkołę lub oratorium. Jeżdżę motorem, bo stan dróg jest tak zły, że nie można korzystać z samochodu. Każdy wyjazd na wioski jest inny, każdy niesamowity. Przynosi nowe doświadczenia, nowe spotkania z ludźmi, nowe problemy, nowe radości.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapewniam o modlitwie,

Ks. Paweł Kociołek,
Utrail, Bangladesz