Ośrodek, w którym mieszkamy jest prowadzony przez polskie siostry albertynki. Jest to dla mnie szczególne zgromadzenie, którego założycielem był święty brat Albert, a jego dewizą było: „być dobrym jak chleb”.

Mam okazję zasmakować tego dzielenia się chlebem w codziennych, prozaicznych sprawach, jak gotowanie obiadu dla mam i ich pociech, zabawa z dziećmi, sprzątanie, symboliczne podanie kubka wody, czy zwyczajny uśmiech i życzliwość. Takie niepozorne drobnostki naprawdę przynoszą wiele dobra!

Co my tu robimy?

Dom jest otwarty dla dziewcząt w stanie błogosławionym, kobiet z niemowlakami, a także z dziećmi już nieco starszymi. Nie zawsze są to kobiety samotnie wychowujące potomstwo, ale zawsze są to kobiety potrzebujące pomocy. Często są to dziewczyny niepełnoletnie, znajdujące się w trudnej sytuacji: rodzinnej, ekonomicznej, społecznej.

Przychodzą, żeby zostać wysłuchane, spędzić wspólnie czas, umyć malucha, zjeść obiad, otrzymać pomoc: ubrania dla dziecka, pieluchy, mleko. Raz w tygodniu są organizowane zajęcia z fizjoterapii, katechezy, duży wspólny obiad, wspólna modlitwa. Raz w tygodniu spotykamy się również na zajęciach z szycia, dziergania ubranek.

Wspólnie wypiekamy też ciasteczka oraz wykonujemy różance, które następnie sprzedajemy, a zebrane pieniądze przekazujemy na pomoc konkretnej matce lub na wspólne potrzeby.

 

Agata Jaworska
Boliwia