Dominika pracuje w Ghanie jako optometrystka. Opisała, jak wyglądały jej ostatnie dwa tygodnie:
Ostatnie dwa tygodnie spędziłam w wioseczce, do której dociera się, przekraczając jezioro Wolta, największy sztuczny zbiornik na kontynencie afrykańskim. Podczas tak gorących dni widok wody przynosi ogromną ulgę. Na spoglądaniu jednak należało poprzestać. Każde stworzenie przystosowane do panujących warunków doskonale wie, jak walczyć o przeżycie. Walczą o nie zatem wszelakie pasożyty mieszkające w jeziorze. Popularną chorobą wywołaną właśnie przez nie jest „oncho”. Prowadzi ona do ślepoty.
Na miejscu również nie brakowało „atrakcji”. Kolejną częstą przyczyną utraty widzenia były spotkania z czarną kobrą. Prawdopodobnie świecące gałki oczne przyciągają jej uwagę, dlatego celuje w nie swoim jadem.
O planowanych badaniach wzroku mieszkańcy wiosek dowiedzieli się kilka tygodni przed moim przyjazdem. Czekali z niecierpliwością. Pierwszego dnia na korytarzu oraz przed szpitalem pojawiło się tak wiele osób, że z ledwością można było się przecisnąć. Oczywiście nie zdołałam przebadać ich wszystkich. Część z nich spędziła noc śpiąc przed budynkiem i czekając na poranne badania. Wraz z tłumaczem staraliśmy się pracować dzielnie, jednak przypadki nie były łatwe. Wiele osób niewidomych przybyło z nadzieją odzyskania wzroku. Starsze osoby z zaćmą nie rozumiały, dlaczego moje soczewki nie poprawiają ich widzenia. Niekontrolowana cukrzyca odbierała pola widzenia, nóż w oku dziewczynki całkowicie ją oślepił… Jednak znalazło się też wielu szczęśliwych pacjentów, którzy przez życie szli z ogromnymi wadami refrakcji i łapali się za głowę, widząc, jak naprawdę wygląda świat. Wiele radości zobaczyłam u osób starszych, które w okularach w końcu mogły przeczytać tekst z bliska. Ich lekturą była zawsze Biblia lub Koran.
Wróciłam stamtąd przemęczona i przeszczęśliwa. Z niecierpliwością czekam na moment, w którym będę mogła zacząć rozdawać pozamawiane przeze mnie okulary.
Dominika Kubiak
Ghana, Kwahu Tafo