Pora deszczowa w Zambii bywa bardzo intensywna. Pamiętam niejednokrotnie jak spod moich drzwi do pokoju wlewała się woda. Gdy zaczyna mocno padać chowam się pod dach. Zamykam także okna w pokoju i w miarę możliwości uszczelniam dziury którymi wlewa się woda. I wtedy do mojej głowy przychodzą myśli: a co z chłopcami na ulicy? Jak oni sobie radzą? Przecież gdy opady deszczu są intensywne to woda na gruncie potrafi zbierać się w głębokie i duże kałuże. Dzieci chowają się w małych blaszanych budkach telefonicznych. Ale są też tacy, którzy nie chowają się wcale. Dlaczego? Klej, narkotyki, leki czy alkohol. Wszystko to sprawia, że gdy próbujesz do nich podejść i porozmawiać nie jesteś w stanie ich dobudzić. Jak nie myśleć o tym, gdy samemu ma się łóżko i dach na głową?

Gdy jednak uda się wyciągnąć jakiegoś z chłopaków z ulicy i sprowadzić do naszego ośrodka, dla mnie zaczyna się walka. Walka z grzybicą skóry, przeziębieniem oraz świerzbem. Gdy po tygodniu zaczynam widzieć poprawę to okazuje się, że uzależnienie wygrało i mój pacjent uciekł na ulicę ponownie.

Jak zachować motywację w takich sytuacjach? Jak się nie poddawać?
Odpowiedź przychodzi do mnie sama. Jest to chłopak, który był u nas tylko tydzień. Rozpoczęliśmy terapię wszystkich powyższych chorób. I mimo, że uciekł to teraz, gdy zdarza nam się spotkać w szkole czy oratorium, to podbiega do mnie z wielkim uśmiechem.

– Ba Agata jak się masz?

I już rozumiem i wiem, dlaczego warto poświęcić każdemu swój czas. Każda nasza interakcja zmienia tych małych ludzi. Nie widzimy tego teraz, ale nasze czyny mają znaczenie.
Dlatego proszę o modlitwę za tych małych urwisów, aby potrafili odnaleźć w sobie siłę do walki o lepszą przyszłość i zaufać Bogu.

Agata Januszewska
Makululu, Zambia