MISYJNE ROZWAŻANIA DROGI KRZYŻOWEJ NASZEJ WOLONTARIUSZKI W MALAWI

 

Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany

Tak łatwo przychodzi nam osądzanie innych. Nie zaglądamy w głąb każdej napotkanej osoby. Często dostrzegamy tylko to, co zewnętrzne. Widzimy żebraków, może nieudaczników, kogoś, komu nie chce się pracować… a rzeczywistość może być zupełnie inna.

Idąc ulicami Lilongwe zastanawiam się, jak dostrzec Cię w tłumie, Panie? Czy nie ja jestem tym “Piłatem”, który skazuje Cię na śmierć i osądza niesprawiedliwie? Czy nie oceniam krzywdząco i zbyt szybko innych ludzi? Widzę brudne, zaniedbane dzieci w oratorium i zastanawiam się: gdzie jest matka? Czy nie mogłaby zająć się dzieckiem? Widzę dzieci bawiące się na ulicy zamiast w szkole i pytam sama siebie: gdzie są rodzice? Widzę żebrzące dzieci na ulicy i znów myślę: jak to wszystko jest możliwe, kto do tego dopuścił? Naucz mnie nie osądzać, Panie, a dostrzegać w każdym człowieku Twoją miłość i Twoje umęczone oblicze.

Stacja II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

Każdy człowiek nosi swój krzyż. Czasami lżejszy, czasami cięższy, ale zawsze taki, jaki jest w stanie udźwignąć. Nie godzimy się często z tym cierpieniem, z trudem, z ciężarem, jakim jest on dla nas. Nie przyjmujemy go z pokorą, ale z pretensjami, a krzyż prowadzi przecież do zbawienia.

Kiedyś w oratorium widziałam chłopczyka na wózku. Prawdopodobnie miał porażenie mózgowe. Sparaliżowane ciało nie przeszkadzało mu w tym, aby bawić się z innymi dziećmi. Wziął swój krzyż z pokorą i niesie go przez życie. Naucz mnie, Panie, przyjmować cierpienie z pokorą jak to dziecko.

Stacja III
Pan Jezus upada po raz pierwszy

Upadek. Nie ma człowieka idealnego. Każdy z nas popełnia błędy. Nie liczymy już nawet, ile razy zawiedliśmy, ile razy nie udało nam się być blisko Boga. Czy pamiętamy nasz pierwszy upadek? Nie ważne, czy był on na początku naszej wędrówki, czy może w dalszej części.

Kiedy jechałam do Afryki, miałam w głowie mnóstwo pomysłów – mnóstwo myśli o tym, że tyle można zdziałać, tyle można zrobić dla dzieci, dla świata… I nagle stoi przede mną szara rzeczywistość. Nie zbawię całego świata. Chcemy zrobić pracę plastyczną, a nie mamy żadnych nożyczek. Plakat musi być od połowy czarno-biały, bo kredki też już ukradli…

Upadam. Znów mi nie wyszło. Nie jest idealnie. Ale najważniejsze jest powstać i się nie zniechęcić. Proszę Cię, Panie, o łaskę powrotu do Ciebie, gdy upadam i nie mam siły powstać, gdy cierpienie jest zbyt duże, a codzienna rzeczywistość przytłacza.

Stacja IV
Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Dla rodzica największą tragedią jest cierpienie własnego dziecka. Maryja z ufnością i modlitwą w sercu wyszła na spotkanie z Synem. Był to ułamek sekundy. A dla nich… była to najdłuższa chwila, w jakiej mogli być sam na sam ze sobą. O czym rozmawiali? A może ten krótki moment pozwolił tylko na wymianę spojrzeń? Dla Niego najważniejsza była obecność Matki w tych trudnych po ludzku chwilach, a dla Maryi możliwość zobaczenia Syna choć jeszcze raz.

Jak trudno jest być tu matką?… Odkąd jestem w Afryce, przychodzą takie myśli. Szczególnie tutaj, na Czarnym Lądzie. Z obserwacji mieszkańca Europy, przyzwyczajonego do wygody, wydaje się być to wręcz czymś ponad siły każdej kobiety. Przechadzając się ulicami, widzę matki ze swoimi pociechami na plecach. Te małe oczka tak poznają świat, podróżując wraz ze swoją mamą, a często nawet towarzysząc jej w pracy. I zadaję sobie wówczas pytanie, jaki to ból, kiedy nie ma za co wykarmić dziecka, kiedy matka patrzy na cierpienie swojego największego skarbu. Więź matki z dzieckiem to coś niesamowitego. Gdy przychodzi jakieś cierpienie, jest w stanie oddać życie za swój skarb. Panie Boże, proszę Cię, bym zawsze z ufnością i modlitwą w sercu wychodziła Ci na spotkanie.

Stacja V
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi

Pomoc nie zawsze równa się z dobrymi chęciami. Przynajmniej na początku. Czy Szymon chciał pomóc Panu Jezusowi? Był przypadkowym przechodniem, którego przymusili żołnierze. Ale jego życie od tego momentu uległo zmianie. Jak trudno jest nam bezinteresownie wyciągnąć  dłoń do drugiego człowieka…

W Afryce nie zawsze płynie woda w kranie. W związku z tym, mieszkające na naszym terenie siostry, czerpały wodę ze studni. Widziałyśmy to podczas naszego oratorium, a więc wysłałyśmy tam nasze dzieci, aby pomogły siostrom. Trzeba było im wskazać, co zrobić, aby kolejnego dnia, ku radości mojego serca, same podbiegły do sióstr i zaproponowały pomoc w niesieniu wiader z wodą. Czasami trzeba szepnąć komuś do ucha, aby wydarzyło się jakieś większe dobro. Daj mi, Panie Boże, łaskę czynienia dobra tam, gdzie pomoc jest najbardziej potrzebna.

Stacja VI
Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Weronika, kobieta, która dzięki swojej determinacji zapisała się w historii. Czy ja bym potrafiła tak jak Weronika przepychać się wśród tłumu, by dotrzeć do Chrystusa? A może chowam się w tłumie i boję się odezwać słowem? Dla Weroniki spotkanie z Chrystusem było czymś, co pozwoliło odmienić jej życie.

Było słoneczne popołudnie. Liczyliśmy razem z dziećmi i nagle dostaję podrzuconą karteczkę z napisem „My name is…” i „I want to learn English”… Odwaga tego chłopca mnie zaskoczyła. Udało mi się odnaleźć go i w ten sposób mógł rozpocząć naukę języka. Czasami trzeba wyjść z tłumu, by pozwolić sobie pomóc. Panie Boże, naucz mnie – jak Weronika – wyjść z tłumu i iść za Tobą.

Stacja VII
Pan Jezus upada po raz drugi

Kolejny upadek. Kolejny raz nie dałam rady. Znowu coś nie wyszło. Tak często coś nie wychodzi. Odchodzę od Ciebie Boże, gubię Twoją drogę. Upadam pod ciężarem krzyża, który niosę przez życie. Upadam, aby powstawać. Nie wszystko jest idealne. Kiedy wydaje nam się, że możemy coś zrobić, dać z siebie jak najwięcej, nagle coś zawodzi…

Znów mamy kredki, więc możemy rysować. Nowe paczki, więc roześmiane buzie znowu mogą tworzyć kolorowe rysunki na białych kartkach. Pada hasło “Time is up”, a więc przychodzi pora zbierania rzeczy – i nagle okazuje się, że brakuje wielu kredek. Do naszego pudełka wróciło tylko kilka. Ktoś przychodzi i mówi, że jest chłopczyk, który ma kredki w plecaku. Złapany. Upadł. Ale dostał szansę naprawy swojego błędu. Panie Boże, gdy upadam i to nie po raz pierwszy, daj mi siłę by znów powstać, by odnaleźć drogę do Ciebie i zrekompensować winy, zarówno te przeciw Tobie, jak i przeciw drugiemu człowiekowi.

Stacja VIII
Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty

Różnych ludzi spotykamy na naszej drodze. A czy mamy w sobie tyle siły, by przezwyciężyć swoje cierpienie i wyciągnąć pomocną rękę do innych? Pan Jezus mimo ciężaru krzyża zatrzymał się i pocieszał płaczące kobiety. Dostrzec człowieka, mimo własnego cierpienia – jakże trudne to zadanie…

Codziennie mijam tak wielu ludzi. Nie zawsze mam chwilę, by się zatrzymać i porozmawiać. A dla nich to tak ważne, by się przywitać i powiedzieć po prostu „dzień dobry”. Jak ważne jest, by w takich momentach “zaprzeć się samego siebie”, by przezwyciężyć swoją wygodę i, mimo uprzedzeń, zobaczyć w tym człowieku Chrystusa. Nie myśleć o sobie, ale widzieć bliźniego i nie bać się mu pomóc. Panie Boże, daj mi łaskę dostrzegania w innych Ciebie, nawet jeśli może życie traci sens i nie umiem widzieć nic innego niż własne cierpienie.

Stacja IX
Pan Jezus upada po raz trzeci

Przyzwyczailiśmy się już, że w czasie naszej ziemskiej wędrówki tak wiele razy upadamy. Znowu jakiś grzech był silniejszy niż my. Po raz kolejny postanowienie poprawy nie przyniosło efektów. Najważniejsze to nie poddawać się i znów wziąć nasz krzyż na ramiona i nieść go przez życie. Wydaje się nam już, że wszystko będzie dobrze.

Piątka dzieci jest umówiona na lekcje komputerowe. I nagle z tej małej gromadki robi się cały hall. Dzieci uciekły z katechezy i przyszły do nas. Znowu coś nie wyszło? Lekcje komputerowe w takich warunkach są niemożliwe, a dzieci powinny być teraz w innym miejscu. Trzeba szukać szybko jakiegoś dobrego rozwiązania. Lekcje się odbyły, choć w innym miejscu i wśród okrzyków innych dzieci za bramą. Człowiek uczy się na błędach i wciąż je popełnia. Panie Boże otwórz mi oczy na błędy, które popełniam i wspieraj mnie w ich naprawie.

Stacja X
Pan Jezus z szat obnażony

Dzisiejszy świat jest pełen pogoni za tym, co piękne i modne. Pędzimy, by mieć nowe ubrania i ładnie wyglądać. Ubrania świadczą o statusie majątkowym. Jezusa pozbawiono szat. Nie protestował i z pokorą zniósł ten akt ogołacania z człowieczeństwa.

Tak wiele dzieci przybiegających do nas ma bardzo brudne ubrania, często porwane. Jedna z dziewczynek przychodziła do oratorium w sukience z rozerwanymi plecami. Okazało się, że nasza mała bohaterka ma też rodzeństwo. Nasza pomoc okazała się być konieczna i dzisiaj możemy widzieć całą piątkę w nowych ubraniach. Panie Boże, otwieraj mi oczy na tych, którzy mają gorzej niż ja.

Stacja XI
Pan Jezus przybity do krzyża

Nie ma bardziej hańbiącej śmierci niż ukrzyżowanie. Krzyż, znak hańby, który stał się drogą do zbawienia. Jezus nie protestuje, gdy Jego ciało zostaje unieruchomione przez gwoździe. Rozpięty na ramionach spogląda na ludzi stojących pod krzyżem i nie przestaje ich kochać.

Moja misja jest tylko przez chwilę. Ktoś był tu przede mną i ktoś będzie po mnie. Chociaż już wkrótce wyjedziemy, to w naszych sercach pozostaną te roześmiane buźki, stęsknione za okazywaniem im miłości, poświęceniem im czasu, zwróceniem na nich uwagi – stęsknione za prostą obecnością. Dzieci często zwracają uwagę na krzyż misyjny, który nosimy. Znak hańby, który jest oznaką przyznania się dzisiaj do Chrystusa i zgodą na pójście Jego ścieżkami. Panie Boże, daj mi siłę do wybierania Ciebie każdego dnia na nowo i wypełniania dróg, które dla mnie stworzyłeś.

Stacja XII
Pan Jezus umiera na krzyżu

Śmierć. Tak bardzo boimy się przejścia do wieczności. Jezus na Golgocie oddał życie za każdego z nas, by śmierć nie miała nad nami żadnej władzy. Skąd więc w nas lęk? Śmierć to nadzieja. Na krzyżu pozostała Miłość, która w ciszy czekała na poranek zmartwychwstania. Tak wielu ludzi umiera. Czasami nieprzygotowanych na to.

Niedawno Malawi nawiedził cyklon. Wiele osób straciło dach nad głową, wielu zginęło. Dlaczego to się wydarzyło? Po co to było? Czy było to konieczne? – takie pytania wciąż przychodzą mi na myśl. Nadzieja. To pozostało. Miłość Chrystusa na krzyżu zwyciężyła śmierć. Umieramy, by żyć na nowo. Daj mi, Panie Boże, łaskę bycia przygotowanym na spotkanie z Tobą twarzą w twarz.

Stacja XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża

Umęczone Ciało Chrystusa spoczęło w ramionach Matki. Cisza. Przyszedł moment, by zatrzymać się nad tym, co się wydarzyło. On umarł! Uczniowie nie rozumieli jeszcze wtedy, co naprawdę się stało, a w zasadzie nie wiedzieli, co się jeszcze wydarzy. Widzą Ciało i chcą je pochować tak, jak nakazuje tradycja. Ich Mistrz umarł. To takie ludzkie, że gdy ktoś bliski umiera, chcemy oddać mu tę ostatnią przysługę i móc się z nim pożegnać.

Pogrzeb w Malawi wygląda trochę inaczej. Jest to moment bardzo ważny w życiu całej społeczności. Nieważne jest wówczas, czy ktoś powinien iść wtedy do pracy, czy ma dzień wolny. Jego powinnością jest być na pogrzebie. Pożegnanie osoby zmarłej jest ważnym elementem afrykańskiej kultury. Jeśli ktoś nie ma takiej możliwości, ma za zadanie odwiedzić rodzinę zmarłego w krótkim czasie. Panie Boże, proszę Cię, bym razem z Maryją mogła kontemplować Twoje Rany i w tej ciszy słyszeć to, co pragniesz mi przekazać.

Stacja XIV
Pan Jezus złożony do grobu

To co wydawało się końcem, stało się początkiem. Ciało zostało złożone do grobu, który został zapieczętowany. Wydawałoby się, że nie ma już innej drogi. Wszystko się skończyło. A to był dopiero etap rozpoczynający dalszą historię naszego zbawienia. Chrystus po trzech dniach wstanie z grobu, a śmierć nie będzie miała już żadnej władzy.

Nasze dzieci wciąż kradły. Ciągle coś nam ginęło, a szczególnie kredki. Nie mogłyśmy robić żadnych prac plastycznych, bo nie było już czym. Wydawałoby się, że nie będziemy już więcej rysować. A wśród tak wielu dzieci można dostrzec niezwykłe talenty. Może dla kogoś będzie to odkrycie drogi życiowej. Koniec, który będzie początkiem do lepszego życia.

Panie Boże dziękuję Ci za to, że mnie stworzyłeś z talentami i zdolnościami. Pozwól, by czasami ten trudny koniec mógł stać się początkiem czegoś lepszego.

 

Rozważania napisała Martyna Zaremba
Lilongwe, Malawi