Ponad pół roku mieszkam w Zambii. Dokładnie 18 sierpnia 2016 roku byłyśmy wspólnie z Moniką, Magdą i Olą na lotnisku. W trakcie tych kilku miesięcy zakręciły się łzy wzruszenia i popłynęły ze smutku. Prażyło słońce i lał rzęsisty deszcz. Wypełniała mnie wdzięczność za misje i tęsknota za ojczyzną. Serce skakało z radości i było przybite. Na misjach doświadczam obecności Boga. Troszczy się i daje siłę na kolejny dzień. Bóg zna moje serce. Z Nim przeżywam swoje wzloty i upadki. Problemy i radości. Swoją codzienność.
Dostaliśmy wolność. Zawsze możemy wybierać. Więc słowo „trzeba” może i nie jest odpowiednie, ale go użyję. Na misjach trzeba się trzymać Jezusa. Inaczej zagubisz się. W ogóle w życiu trzeba się Go trzymać. Człowiek bez Boga się gubi. Czym jeszcze jest dla mnie misja? Misja to nauka pokory i zaufania. Misja to codzienne obowiązki. Misja to uśmiech, podanie dłoni dziecku, zatemperowanie ołówka, drobne żarty, wspólny różaniec z dziewczętami, rozwiązywanie zadań z matematyki, przyklejenie plastrów. Misja to rzeczy małe, ale to właśnie te rzeczy tworzą całość.
Ciągle się tego uczę. Jak robić te rzeczy z miłością, bo to miłość zmienia świat. Tej miłości uczy nas Jezus, bo właśnie tej miłości nam ciągle brakuje. Jan Bosco powiedział: Nie wystarczy kochać młodzieży, trzeba także, by młodzież wiedziała, że jest kochana i czuła się kochana. Wierzę mocno w to, że miłość działa cuda. Bóg działa cuda, a Bóg jest Miłością.
Misje uczą mnie też jak nie rezygnować. Poznałam już trochę moje dzieci z klasy trzeciej. Wiem, że Mery rozwiąże zadanie bezbłędnie, a Rebecca przeczyta zapisany tekst. Wiem, że Chipo będzie długo przepisywał z tablicy, a Victor nie rozwiąże sam zadania. Wiem, kto szybko załapie zadanie, a kto będzie przychodził dziesięć razy z zeszytem. Pojawia się pokusa i myśl. Po co komuś tłumaczyć jak i tak nie zrozumie. Albo załapie na chwilę, kiedy siedzę obok. Pojawia się zniechęcenie. Bo ile można tłumaczyć to samo. W jaki sposób przekazać, aby trafiło do głowy i zostało.
Uczę się cierpliwości. Pokory. Wiary. Bóg z nas nigdy nie zrezygnował. Nie poddaje się. Zawsze ma czas. Patrzy na nas, na swoje dzieci z miłością. Zawsze w nas wierzy. Nie podcina skrzydeł. Uzdalnia do coraz to dalszych lotów. Tego muszę i chcę się uczyć. Jak nie rezygnować. Jak patrzeć na dzieci z wiarą i miłością, bo tylko Miłość może cokolwiek zmienić. Dużo lekcji jeszcze przede mną. Chciałabym kiedyś na koniec powiedzieć: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”. Tego sobie i Tobie z całego serca życzę.
Dziękuję Ci Panie Jezu za Twoją miłość do nas. Dziękuję Ci za Tych, którzy wpatrują się w Ciebie. Dziękuję Ci za misje w Zambii.
Katarzyna Kopka
pracuje na misji w Zambii