W kraju, w którym prawie niczego nie ma, wszystko jakoś funkcjonuje. Ludzie radzą sobie, jak mogą. Przywykli do niewygód, problemów, kolejek, braku jedzenia i wody, niskich zarobków. Wieloletnia propaganda spowodowała, że ludzie myślą, że żyją w bardzo dobrze zarządzanym i rozwijającym się kraju. A codzienność jest trudna. Panuje ogromne niedożywienie, ale ma się wrażenie, że organizmy się przyzwyczaiły do monotonnego i skromnego jadłospisu. Najgorzej znoszą to dzieci, które potrzebują witamin i mikroelementów. Lekarze przepisują żelazo, którego nie można kupić w aptece, bo są ciągłe braki w zaopatrzeniu. Rodzina musi sobie poradzić sama.

Bezradność młodych

W oczach Kubańskich dzieci zawsze widać smutek. Tak, jakby już od pierwszych tygodni wiedzieli, że czeka ich ciężkie życie. Nie potrafią się cieszyć, a chwilowa radość z prezentu szybko znika z twarzy.  Możliwe, że większość mieszkańców Kuby pogodziła się z sytuacją i żyje w poczuciu bezradności, niemocy. Nie szukają rozwiązań, nie zadają pytań, nie próbują zmienić swojego życia. Widać to też wśród młodych ludzi. S. Anna podczas jednej z rozmów na zakończenie roku zapytała o marzenia:

– Jakie macie plany i marzenia?
Cisza.
– Nic nie chcecie?
– No, żeby zdrowie było – ktoś odpowiedział.
– Coś jeszcze – dopytywała siostra.
– Żeby jedzenia nie zabrakło.
– A jeśli mielibyście dużo pieniędzy i mogli spełniać inne marzenia?
– Nie mamy.
– Może pojedziemy na plażę?
– Teraz?
– Nie, teraz nie chcemy.
– To kiedy?
Cisza.

Wśród młodych ludzi panuje apatia. Nie wychodzą z inicjatywami. Trzeba im wyznaczyć dzień, godzinę spotkania lub wyjazdu to może wtedy przyjdą, a nawet zabiorą kogoś ze sobą. Sami z siebie nie chcą działać. Tak wychowała ich Kuba. Do szkoły idą w wieku 5 lat. Po ukończeniu 9 lat zostają przydzieleni do kolejnych szkół. Mogą iść do szkoły ogólnej, zawodówki, szkoły technicznej lub pedagogicznej. Po szkole ogólnej mają szansę trafić na studia. Trzeba przystąpić do egzaminu, a państwo określa na jakie studia ktoś może iść. Szkoła pedagogiczna twa 3 lata, ale zawód nauczyciela jest najmniej atrakcyjną możliwością, więc nieliczni lub tylko ci z najgorszymi wynikami na to się decydują. Edukacja na Kubie osiąga bardzo niskie wyniki. W szkołach nie ma podstawowego wyposażenia, nawet mapy świata.

Studia medyczne

Podjęcie studiów medycznych jest bardzo promowane przez rząd, a młodzi ludzie chętnie go wybierają, bo to jedyny zawód, który może umożliwić podpisanie kontaktu zagranicznego. Rząd chce mieć w kraju dużo lekarzy, żeby wchodzić we współpracę z innymi państwami. W ten sposób chcą się promować. Tak było m.in. podczas początku pandemii koronawirusa. Kubańscy lekarze przy wsparciu rządzących polecieli do Włoch. Był to czas największej liczby zachorowań i zgonów, zamkniecie Lombardii i wielkiej niepewności na całym świecie. Media rozpisywali się o pięknym geście Kuby, ale mało kto wiedział, że lekarze są bardzo skrupulatnie wybierani. Muszą promować system komunistyczny, wychwalać wielkość i piękno Kuby. Mają przede wszystkim wypromować swoją ojczyznę. Ci lekarze nie otrzymują wynagrodzenia za swoją pracę. Otrzymują mieszkanie i wyżywienie, a pieniądze otrzymuje rząd, który wykorzystuje je na utrzymanie systemu oraz własne potrzeby.

Kubańscy lekarze wracają do kraju, nie próbują uciekać, znaleźć pracy za granicą i zostać tam na stałe. Wiedzą, że wtedy konsekwencje poniesie ich rodzina. Po powrocie do ojczyzny są witani z honorami, jak bohaterowie, nie mogą od razu spotkać się z rodziną i mają prawo przywieźć tylko jedną walizkę. W telewizji opowiadają, że są wdzięczni, bo mogli być wolontariuszami, pomagać i dzielić się swoją wiedzą. Jednak ta wiedza jest na podstawowym poziomie. Na studiach uczą się z podręczników jeszcze z lat 80, więc nie mają dostępu do nowych badań. Korzystanie z internetu na Kubie, jest bardzo ograniczone, nie mają możliwości uzupełniania braków. Już od 3 roku studiów mają darmowe praktyki w szpitalu. Muszą dwa razy w tygodniu pracować, ale nie są za to w żaden sposób wynagradzani. Sprzęt, na którym pracują jest stary, brakuje podstawowych materiałów: igieł, bandaży, leków. Do tego dochodzi ogromny brak higieny i czystości, a także ograniczony dostęp do przychodni i szpitali. Dzieci umierają z powodu gorączki, mają rany, które nie chcą się goić, bo nie ma maści ani opatrunków.

opracowanie M. T.