W czasie trwania pandemii zamykano szkoły, więc uczniowie pozostawieni byli bez opieki. Rodzice pracowali, nauka zdalna nie zdała egzaminu, a do szkoły wróciło mniej uczniów. O ostatnich wydarzeniach w Malawi rozmawialiśmy z ks. Józefem Czerwińskim.
Szkoła w czasie pandemii
W Malawi przez wprowadzone obostrzenia przez 7 miesięcy zamknięte były szkoły. Przez tak długą przerwę zmieniono system: „Rok szkolny był bardzo skomplikowany. Mieliśmy system europejski, czyli zajęcia zaczynały się we wrześniu. Teraz rok szkolny zacznie się w styczniu, przeszliśmy znów na system brytyjski. Nie wiadomo, jak długo to będzie trwało. Jeśli chodzi o egzaminy, to one były organizowane” – relacjonuje ostatnie wydarzenia ks. Józef Czerwiński.
Rząd w Malawi chciał, aby szkoły prowadziły naukę zdalną. Lekcje nadawane były przez radio, ale nie przynosiło to spodziewanych rezultatów. Przyczyny wyjaśnia ks. Józef: „Nie było możliwości prowadzenia efektywnej nauki zdalnej. Powodów dlaczego, to nie działało jest kilka. Przede wszystkim w domach musi być radio i prąd, a wiele rodzin żyje ubogo. Rodzice też muszą przypilnować dzieci, a to fizycznie niemożliwe, bo muszą zarobić na jedzenie lub pracować w polu. Rodziny są liczne. Jeśli jest radio, to pojawia się pytanie, które dziecko ma uczestniczyć w lekcjach. Nauczyciele też nie byli przygotowani do prowadzenia takich zajęć, uczniowie nie mieli podręczników i materiałów szkolnych. Po prostu nie mają, bo ich na to nie stać.”
Dobrą wiadomością z placówki misyjnej w Nkhotakota są postępy prac budowlanych. Trwają ostatnie przygotowania do oddania internatu, postępy relacjonuje nasz misjonarz: „Ostatnio pomalowaliśmy internat w środku. Trzeba dokończyć tylną część budynku, podłączyć wodę, wstawić łóżka. Tylko biblioteka nie będzie jeszcze czynna.” W ramach wsparcia budowy prowadziliśmy zbiórkę na Projekt 617 i zebraliśmy 51 098 złotych.
Problem nastoletnich ciąż
Obecnie sytuacja uczniów, a szczególnie nastolatków jest trudna, bo uczniowie mają zaległości w nauce. Też nie wszyscy wrócili do szkoły. Problem ten dotyczy głównie dziewcząt, które wydawane były za mąż lub zachodziły w ciąże: „Dużo dziewczyn w wieku od 16 do 18 lat nie wróciło na zajęcia. Niestety za zgodą rodzin. Bogaci mężczyźni, chcieli je kupować za żony, bo u muzułmanów to normalne. Część rodziców wyrażała zgodę i oddawała córkę. Teraz trudno im pogodzić nową rolę ze szkołą”, wyjaśnia ks. Józef.
Według danych przekazanych przez Unicef w ciąże zaszło około 13 tys. dziewcząt. Kilkadziesiąt tysięcy wyszło za mąż przed ukończeniem 18 roku życia, mimo że trzy lata temu zakazano takich małżeństw. Czas zamknięcia szkół pokazał, jak bardzo potrzeba zmian w rodzinach, zaangażowania państwa, stowarzyszeń, kościoła i liderów, aby uchronić dziewczęta. Niestety niechlubne są również informacje o licznie zakażonych wirusem HIV. Połowa nowych przypadków dotyczy ludzi w wieku 15-24 lat.
Powolne zmiany na lepsze
Malawi to jedno z najsłabiej rozwiniętych i najmniejszych krajów świata i kraj całkowicie rolniczy. Ks. Józef, który pracuje tam od 9 lat, opowiada o swoim doświadczeniu i obserwacjach: „Ja myślę, że ludziom trochę lepiej się żyje niż kiedyś. W tym roku zbiory były dobre, bo padał deszcz. Ekonomia idzie powoli do przodu. Narzekamy na ceny, które są nieadekwatne do zarobków, drogi, które nie są naprawiane od kilku lat i światło, którego często brakuje. Wyłączają światło nagle, czasami w weekendy, ale ostatnio się poprawiło. W Nkhotakota poważnym problemem jest brak wody, ludzie cierpią przez brak czystej wody pitnej. Wodociągi miejskie nie są w stanie dostarczyć wody do wszystkich domów. Ludzie chodzą do studni, przychodzą m.in. do nas, bo mamy trzy studnie, ale to nie wystarcza i kiedyś może jej w tych studniach całkowicie zabraknąć. Pompy muszą też odpocząć, nie mogą chodzić 24 godziny na dobę, bo się spalą. Wtedy nie będzie wody dla dzieci w szkole, a to już bardzo poważny problem dla nas. Naszym zadaniem jest przede wszystkim zadbać o dzieci i ich edukację.”
Na szczęście w Malawi sytuacja w związku z pandemią nie była tragiczna i ludzie dzięki dobrym zbiorom mogli zapewnić jedzenie dla swoich rodzin. Obawiano się, że szpitale i przychodnie nie będę mogły przyjmować chorych z powodu przepełnienia, na szczęście tak nie było: „W całym zamieszaniu, które zrobił Covid Malawi nie ucierpiało bardzo mocno. Mieliśmy duże szczęścia, bo liczba zakażeń i śmierci nie była aż tak duża jak w Europie czy Ameryce” – przekazał ks. Józef.
Ksiądz Józef Czerwiński od 36 lat pracuje na misjach w Afryce. Misjonarz wyjechał do Zambii dwa lata po pierwszych ślubach zakonnych. W tym roku otrzymał zmianę i rozpocznie pracę w Lilongwe. Będzie proboszczem parafii na największej misji salezjańskiej w Malawi.
W ramach Projektu 671 prowadzimy zbiórkę na zakup samochodu dla misji w Lilongwe.