Na świecie nadal są miejsca, gdzie sytuacja związana z koronawirusem, jak i ogólna sytuacja kraju nie jest dobra. O coraz trudniejszej sytuacji na Kubie napisała nam s. Anna Łukasińska, misjonarka pracująca w Manguito.

U nas na Kubie jest coraz gorzej. W tej chwili podają ponad 1000 zakażeń każdego dnia i wiemy, że to nie jest wszystko. Już przekroczyliśmy 100 tys. zarażonych i 600 zmarłych. Te liczby rosną. W naszej okolicy Manguito odkryto dwa czy trzy nowe mutujące wirusy. Jeden nazywają Sudáfrica, a drugi Columbiano. Ludzie umierają szybko, w ciągu 2-3 dni, czasem nie zdążą się zgłosić do lekarza. Nie mają żadnych objawów i umierają. Tak naprawdę nikt nie wie ile ludzi umiera dziennie. Jest trochę paniki. Szczepionek jeszcze nie ma, bo nie ma za co ich kupić.

Szkoły nadal pozostają zamknięte. Niestety to już cały rok bez szkoły, więc dzieci cały czas przebywają w domach. Na ulicy nie ujrzysz ani jednego dziecka ani nastolatka, bo za wyjście grozi kara pieniężna dla rodziców. Wszyscy są więc w domach. Będzie to miało wielkie skutki w psychice tych dzieci. Rząd proponuje dzieciom pół godzinne lekcje w telewizji, takie mówione. Niestety wielu z Kubańczyków nie ma telewizorów. Mieć możliwość oglądania kanału edukacyjnego to wielkie szczęście. Dzieci całymi dniami nie robią nic.

Studenci medycyny są zmuszeni do chodzenia i odwiedzania po kolei domów Kubańczyków. Mają wyznaczone ulice i odwiedzają kolejne rodziny, pytając, kto ma jakieś objawy, kto potrzebuje do lekarza, jaką mają temperaturę, czy wszyscy czują się dobrze. I tak muszą spędzić przynajmniej cały ranek, chodząc od domu do domu, wyławiając ludzi ewentualnie chorych.

Wprowadzane są coraz większe restrykcje i w przyszłym tygodniu możliwe, że nakażą nam zamknąć kościoły. W tej chwili same zrezygnowałyśmy z wyjazdów na wioski. Siedzimy w domu, bo ludzie nie przychodzą na żadne spotkania. Boją się mandatów, bo prawo w tej chwili jest takie, że wolno tylko poruszać się do południa. Po południu nikt nie może przebywać na drodze. Należy nosić dwie maseczki. . Na plażach również jest zakaz przebywania. Wbita jest czerwona chorągiewka i kara za wejście na plaże to 2000 peso. Nie mam tam ludzi.

A reszta jest bez zmian, czyli brak jedzenia, brak czegokolwiek w sklepach. Na półkach jest tylko woda i rum, które można kupić po po jednej butelce, bo taki jest limit. Coś więcej można dostać tylko w niektórych sklepach, tych w których płaci się dolarami lub kartami kredytowymi, najlepiej zagranicznymi. Jak przywożą do sklepu kurczaka, proszek do prania czy inne rzeczy to wyznaczają nam godziny i wskazują ulice, mówią, że o 9 rano do tego sklepu przyszedł proszek, który trzeba odebrać i wtedy ustawia się kolejka 100 – 200 osób. Rano czy po południu przywożą chleb czy mleko i też jest do odebrania na kartki. Wszystkie osoby starsze wychodzą na wyznaczoną godziną i stoją, aż przyjedzie chleb, aż przyjedzie mleko. Tworzy się nowa kolejka po 100-150 osób.

19 kwietnia, zakończył się 4-dniowy kongres partii komunistycznej, który odbywa się co 5 lat. Potwierdza on lub wybiera nowego szefa naszego państwa. Raul Castro oficjalnie wycofał się z rządów, a ponieważ nie ma potomków i chętnych w tej rodzinie, z tym nazwiskiem do rządzenia, rozpoczęła się epoka post castrowska. Czyli obecny prezydent Miguel Mario Díaz-Canel Bermúdez objął władzę oprócz prezydenckiej, też militarną, która była do tej pory w rękach Castrów. Prognozy mówią, że będzie gorzej. Kuba jest w wielkim kryzysie, który się pogłębia.

Ufamy, że modlicie się za nas, bo tylko w Was nasza siła. Trzeba tu być. I będziemy dalej ufać, że Pan Bóg jest naszą mocą i naszą chęcią do życia tutaj.

s. Anna Łukasińska
Manguito, Kuba