W miniony weekend potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia COVID–19 w Papui-Nowej Gwinei. Rząd wprowadził szereg obostrzeń. Jednak sytuacja w kraju jest trudna, szczególnie na wsiach i przyległych wyspach.

 Jeszcze przed pojawieniem się pierwszego zarażenia w kraju trwała kwarantanna. “Jednak my tutaj nie mamy prawie żadnych możliwości walki z koronawirusem” – relacjonuje s. Jolanta Kosińska, która pracuje na wyspie New Britain. Problemów w kraju jest bardzo wiele: niski poziom wykształcenia, walki plemienne, duże odległości między wioskami i miastami, brak możliwości przemieszczania się, szczególnie między wyspami, brak dobrej opieki medycznej. Teraz muszą sobie poradzić z widmem wybuchu epidemii.

20 marca rząd Papui–Nowej Gwinei potwierdził pierwszy przypadek. To mężczyzna, który przyjechał 13 marca z zagranicy do pracy w kopalni. Premier James Marape zapewniał, że wyznaczony zespół jest w stanie wskazać osoby, z którymi miał kontakt po przekroczeniu granicy. Rząd jeszcze w weekend wprowadził 30-dniowy stan wyjątkowy. Zatrzymano wszystkie loty międzynarodowe i krajowe na 14 dni. Wprowadzono zakaz przemieszczenia się między 18 prowincjami. Wyjątkiem są osoby z personelu medycznego i zatwierdzone transporty. Od 24 marca pracownicy, którzy mogą, proszeni są o zostanie w domach. Otwarte pozostaną banki. Ludzie już od kilku dni w obawie przed koronawirusem zaczęli robić zapasy. Rząd zastanawia się nad udzieleniem pomocy ekonomicznej mieszkańcom.

W ramach profilaktyki prowadzone są kampanie na temat nawyków higienicznych: mycia rąk, zachowania dystansu między ludźmi i mierzenia temperatury.

“Ludzie nie mają nawyku i sposobności do mycia rąk. Teraz rząd przypomina, żeby myć ręce, a w szkole, w której uczę, chłopcy nie mają nawet ubikacji.” – opisuje s. Jolanta. – “Wszystko jest w rękach bożych. Patronem kraju jest św. Michał Archanioł. Niech on za nami się wstawia. Maseczek nie mamy. Udało nam się kupić tylko alkohol. Dodatkowym problemem jest żucie bitenatu i plucie dookoła.” Z kraju wyjechali z placówki sióstr salezjanek wolontariusze. Szkoły zostały zamknięte na dwa tygodnie, jednak w internatach w całym kraju uczniowie pozostali. Oficjalnie komunikacja publiczna nie funkcjonuje, ale na prowincji busy nadal jeżdżą, a w nich tłumnie przemieszczają się ludzie.

22 marca w Guam potwierdzono pierwszą śmieć osoby z koronawirusem na Pacyfiku. To 68-letnia kobieta, która miała liczne inne choroby. Obecnie na wyspie zakażonych jest 29 osób. We wtorek w Fidżi potwierdziło czwarty przypadek osoby zarażonej. W położonej tak blisko Australii zakażonych jest ponad 2100 osób.  Z powodu rozprzestrzeniania się COVID–19 w regionie Pacyfiku, pojawiają się obawy o możliwości poradzenia sobie z epidemią. Wiele krajów stoi w obliczu  kolejnego ogromnego wyzwania. W wielu miejscach brakuje nawet przychodni, lekarstw i personelu medycznego. Od lat mieszkańcy zmagają się z wieloma innymi chorobami, przede wszystkim malarią i gorączką denga. Epidemia koronawirusa może przebiec tu bardzo gwałtownie i przynieść olbrzymie szkody.

 

Źródła:

www.businessadvantagepng.com/covid-19-arrives-in-papua-new-guinea-what-now/
www.theguardian.com/world/2020/mar/23/papua-new-guinea-declares-state-of-emergency-after-first-coronavirus-case