NICO
Nico nie wspomina o tacie, nie wiemy, czy kiedykolwiek go poznał. Opowiadając o swoim życiu, mówi o mamie, która wzięła ślub z mężczyzną z Antananarivo, stolicy Madagaskaru. Tam zamieszkali, ale nie byli długo razem, rozeszli się i kobieta z chłopcem trafiła do Fiananrantsoa. Tu poznała kolejnego mężczyznę, który ich przygarnął, ale gdy pokłócili się, kobieta poczuła się źle, wtedy znów została sama. Pomógł jej dobry człowiek, sprowadził znów do Antananarivo, gdzie ją leczył. A Nico? Pozostał sam we Fiananrantsoa. Nikt nie zainteresował się losem chłopca. Został bez rodziny i pomocy. Nie miał pieniędzy na jedzenie. Zamieszkał na ulicy. W 2015 roku trafił do salezjańskiego oratorium. Zaczął tam przychodzić, otrzymał wsparcie, bo salezjanie prowadzili już wtedy program pomocy dla dzieci ulicy. W ubiegłym roku, zaraz po otwarciu domu dla chłopców ulicy, został przyjęty i właśnie ukończył szkołę zawodową. Nico pomaga w oratorium kolejnym opuszczonym i ubogim dzieciom. Oprócz tego w Domu Magone zajmuje się zwierzętami.