Konflikt zbrojny w Etiopii. Od początku listopada w Etiopii toczą się walki na północy kraju. Ludzie pouciekali z domów, zostali pozbawieni wody i kontaktu ze światem.

Klan należący do plemienia Tigraj nie uznaje rządu. Kiedyś utracił władzę, chce odzyskać kontrolę.

Doszło do napaści na garnizon wojskowy, na co rząd również odpowiedział militarnie. Na północy kraju 40 tys. ludzi opuściło swoje domy, prawdopodobnie uciekli do Sudanu. Przy granicy z Erytreą doszło do ataków na obozy dla uchodźców. Zbombardowano i zajęto miasta i lotniska. Ludzie nie mają dostępu do wody, jedzenia i dostępu do opieki medycznej. Wodę czerpią z pobliskiej rzeki, jednak jest ona zanieczyszczona, więc istnieje realna obawa o nagły wzrost poważnych chorób.

Wiele informacji było trudnych do zweryfikowania, bo od początku walk wyłączono możliwość komunikacji, odcięto w tym regionie łącza internetowe i telefoniczne.

Walki na północy Etiopii odczuwalne są w całym kraju. Zamknięto placówki edukacyjne, dzieci i młodzież pozostają w domach. Ludzie boją się utraty pracy i braku pożywienia. W tym roku Etiopia oprócz koronawirusa musiała poradzić sobie z plagą szarańczy i powodziami.

28 listopada premier Etiopii Abiy Ahmed poinformował, że operacje wojskowe w regionie Tigraj są zakończone, a wojska federalne kontrolują miasto Mekelle, stolicę regionu. Jednak lider Tigray People’s Liberation Front (TPLF), którego siły walczą z wojskami etiopskimi, powiedział, że grupa się nie poddaje. Według ekspertów i regionalnych dyplomatów zwycięstwo wojsk rządowych może nie zakończyć konfliktu. Ludzie należący do TPLF mogli wycofać się z miasta i przygotowują się do walk partyzanckich. Mają oni przewagę, bo lepiej znają górski teren Tigraj.

 

Źródło: Reuters

Módlmy się w intencji Etiopii, o pokój i bezpieczeństwo dla wszystkich mieszkańców oraz dla pracujących tam naszych misjonarzy i misjonarek.

 

Zobacz więcej naszych intencji modlitewnych!