Więcej. Spotkałem tu osoby, którym się chce czegoś więcej od życia. I chcą też dawać siebie innym. Niby proste, ale w świecie nie jest łatwo spotkać takich ludzi. I to jest niesamowite. To jest to, czego tu doświadczyłem przez ostatni rok akademicki.

Tutaj słyszałem dużo pytań, ludzie są Ciebie ciekawi:

– Jak się masz, jak podróż, ile jechałeś do nas?

– Dobrze, dzięki bardzo, tylko 7 godzin😉

Wystartowałem o 9.00 a jest po 16.00. Tyle się jedzie do Was z Legnicy.

– Z Lednicy?

– Z Legnicy! To na Dolnym Śląsku 😊

Lednica. Musze się przyznać, że nigdy nie byłem na Polach Lednickich. A już niedługo będziemy jechać całą grupą w tamto miejsce. To będzie nasze pierwsze spotkanie poza Warszawą i ośrodkiem. Czekam z utęsknieniem. Już większość z nas ma bilety na pociąg, a część wolontariuszy i nasza kadra przyjedzie autami z Warszawy.

A teraz o tym, jak minął tu cały rok przygotowań i co się działo!

Do Warszawy na weekend często jeździliśmy w parę osób. We Wrocławiu wsiadała Paulinka, Rafał. Jeden raz jechaliśmy z Olą, która była odwiedzić Dolny Śląsk.

Jak tu trafiłem? Poznałem to miejsce dzięki ks. Jerzemu Babiakowi, z Wrocławia. Byłem z nim na pielgrzymce rolkowej i się spytałem, czy mogę jechać na misje jako wolontariusz. Polecił mi formowanie się w Warszawie. Tak trafiłem do SOM-u w stolicy.

Podróż. Któregoś wieczoru – chyba w marcu – napisałem na naszej grupie „Do zobaczenia jutro, rodzinko.” I ktoś dodał mi serduszko 😊. Bardzo czekałem na nasze spotkania, zjazdy i frajdę sprawiała mi jazda pociągiem do Warszawy. Czy mnie to męczyło? Wcale nie, wręcz przeciwnie, dodawało mi to energii i motywacji, aby patrzeć dalej i chcieć więcej.

Sobotnie adoracje. Piękno spotkania z drugim człowiekiem. Podczas adoracji w kaplicy. Muzyka na żywo i Bóg, gadałem do Niego i słuchałem listów z Afryki, Ameryki Południowej. To jest najlepszy moment w SOM-ie. Tu jest sedno. Nasze patrzenie na Niego. Idziemy w Jego kierunku, każdy ma inny kraj, ale wszyscy idziemy z Nim i do Niego. Modlę się za ludzi, których spotkam na misji, za tych którzy proszą o modlitwę każdego dnia w Polsce.

Co SOM znaczy dla mnie? To miejsce, gdzie odżywam, mogę być sobą, nie muszę „wciągać brzucha”. Czuję się akceptowany, po całym domu chodzę w kapciach lub klapkach. Jest tu wszystko, czego potrzeba, kaplica z Panem Jezusem, kawiarnia z dobrą kawą, jadalnia z pysznym jedzeniem. Całe to miejsce wypełniają różnorodni ludzie –nawet z innych kontynentów, najczęściej z Afryki.

Pamiętam pewne spotkanie z ludźmi z Dominikany i film o chłopcach pracujących na ulicy. Bardzo mnie poruszył. Kościół misyjny jest żywy, radosny, pełen kolorów, wspierający potrzebujących, dający siebie. Nie dziwię się młodym ludziom, którzy przyjeżdżają tu każdego miesiąca! Nie dziwię się starszym młodym, którzy wracają tu po latach i chcą poczuć tego misyjnego Ducha na nowo.

Nauka. Studia. Uczę się tutaj też języka ludzi młodych, często są to angielskie określenia, których nie znam. Jest to ubogacające doświadczenie, dziękuję Filipowi i Kamilowi za tłumaczenia.

Co tu robimy? To miejsce łączy ludzi z wielu stron Polski, świata. Wolontariusze, misjonarze, pracownicy mają tu swój dom. I to jest piękne. Mój tato powiedział, że jest tu życzliwość i spokój. Bardzo się cieszę, że poznałem to szczególne miejsce. To tutaj mogę odpocząć po całym tygodniu pracy, założyć kapcie, czuć się jak u siebie.

Kiedy przyjeżdżam do SOM-u, zazwyczaj w drzwiach stoi Asia i wita nas uśmiechem. To jest niesamowite. W tym miejscu mogę zapytać kogoś: Idziesz ze mną do kaplicy? Odmówimy razem dziesiątkę? To tutaj razem pracujemy, modlimy się, studiujemy, gramy w gry i zabawy. Jest dużo śmiechu i radości. Uczymy się o życiu misjonarzy i ludzi w krajach Afryki, Ameryki, Azji. Poznajemy bardziej Kościół Misyjny, Kościół w Polsce.

Wartość. SOM to miejsce, gdzie człowiek może czuć się dowartościowany. Jesteś tu oczekiwany, zawsze znajdzie się ktoś, komu możesz podać pomocną dłoń „Mano amiga”. Możesz ustawiać stoły w jadalni, nosić krzesła, wyrzucać śmieci, parkować samochody, etc. Dla mnie bardzo przyjemne było robienie kawy z ekspresu, dbanie o czystość w kawiarence, a także odkurzanie pokoi na naszym piętrze. Modlitwa i adoracja w kaplicy to wspaniały czas, który nas ubogacał, tam często się wzruszaliśmy i nie kryliśmy łez. Jezus nas zna przecież
i rozumie. Nie musimy nic ukrywać. Dom to miejsce, gdzie człowiek może pokazać swoją prawdziwą twarz, jest przyjmowany i akceptowany. Chce się tutaj wracać.

„Jesteśmy w tej samej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni, wszyscy wezwani do wiosłowania razem, wszyscy potrzebujący, by pocieszać się nawzajem.”

-Papież Franciszek

 

Piotr Wyrzykowski,

Uczestnik formacji misyjnej 2023/2024