W starych baśniach afrykańskich istnieje pewne opowiadanie mądrościowe z Liberii pt.: „Kobieta pantera”. Opowiada o tym, jak pewnego razu mężczyzna i kobieta z dzieckiem w zawiniątku wędrowali przez już długi czas i byli wyczerpani i bardzo głodni. Nagle nadarzyła się okazja, aby coś upolować, spotkali bowiem po drodze stado antylop. Wówczas mężczyzna rzekł do kobiety: „Ty umiesz zmieniać się w takie zwierzę, jakie zechcesz. Zmień się w panterę i upoluj dla mnie jedną z antylop, bo inaczej umrę z głodu”. Kobieta zgodziła się. Opowiadanie mówi, że tak się stało. Najpierw zdjęła z pleców zawiniątko z niemowlęciem i ostrożnie położyła je na ziemi. Na jej twarzy i ciele wyrosła sierść. Z bioder zrzuciła przepaskę. Zmienił jej się wygląd twarzy, a na jej dłoniach i stopach powyrastały pazury. Po jakiejś chwili przed mężczyzną stała złowroga pantera. Nieszczęsny człowiek przestraszył się śmiertelnie i wskoczył zaraz na drzewo. Kiedy już był prawie na samym wierzchołku, przypomniał sobie, że niemowlę zostało na dole, lecz przy nim stała pantera. Ojciec jednak za bardzo się bał, żeby po nie zejść. Przerażony mężczyzna wydawał się martwy, wtedy pantera skierowała się na stado antylop. Upolowała dużą, młodą antylopę i przywlekła ją do stóp drzewa. Mężczyzna, który siedział nieruchomo na drzewie, nadal się bał. W końcu wrzasną ze strachu i  żałosnym głosem błagał żonę, żeby na powrót zmieniła się w kobietę. Powoli znikła jej sierść i schowały się pazury, aż wreszcie pod drzewem znowu stanęła kobieta. Ale mąż był nadal przerażony całym tym wydarzeniem. Dopiero kiedy zobaczył, że z powrotem założyła ubranie i podniosła dziecko z ziemi i zarzuciła zawiniątko na plecy – wówczas zlazł z drzewa. A kiedy już był na ziemi, jego żona powiedziała mu surowo: „Nigdy więcej nie proś kobiety, żeby zrobiła coś, co należy do mężczyzny”. Kobiety dbają o pola, uprawiają zboże, łowią ryby itp., lecz polowanie i zdobywanie mięsa dla rodziny to zadanie mężczyzny. (por. Roger D. Abrahams, „Baśnie afrykańskie”, s. 198, wyd. G+J RBA, National Geographic Society, Warszawa 2012).

Pani Beata Lewandowska-Kaftan w swojej książce pt.: Afryka jest kobietą, tłumacząc miejscowym, skąd pochodzi, szukając sposobu jak to wytłumaczyć, stwierdziła w końcu, że gdyby iść na pieszo to Polska jest w odległości dwojga dzieci (kolejno urodzonych!) od plemienia, z którym miała okazję się spotkać. Jak widać, autorka umiejętnie już weszła w rozumowanie miejscowej ludności, a zwłaszcza kobiet. Kobieta to dom, ona stanowi o wszystkim. Nie ma kobiety, nie ma domu, a co jest? Jest jakieś miejsce do odpoczynku, do przespania się, jakiś podcień, szałas, jaskinia, grota albo nowocześniej jakiś hotel, czy też miejsce spożywania posiłku, ale na pewno to nie jest dom.

W jednym z naszych salezjańskich domów formacyjnych w Angoli w Luandzie w dzielnicy Palanca znajduje się kaplica seminaryjna cała w wystroju tradycyjnie afrykańskim. Szczególną uwagę moją zwróciło w niej miejsce najświętsze, sacrum, czyli tabernakulum. Gdy przyjrzymy się uważnie, to zauważymy, jak z ciemnego kawałka drewnianego pnia wyłania się postać kobiety w tradycyjnym stroju afrykańskim, okręcona materiałem z dzieckiem na plecach. Na tym jakby stroju są wyrzeźbione różne sceny z życia każdej kobiety zajmującej się domem. Na samej górze, na głowie znajduje się tradycyjny pakunek, którym jest w tym wypadku tabernakulum. Rzeźba przedstawia kobietę z dzieckiem na plecach i z tabernakulum na głowie. W tabernakulum przechowywany jest Najświętszy Sakrament, żywa obecność Syna Bożego pod postacią chleba eucharystycznego. Dla angolskich kleryków jest to zrozumiałe a przekaz oczywisty: jak jest mama, jest dom, zatem tu jest moje miejsce. Kobieta ma wszystko na głowie. Dzieci też do niej należą, liczba zrodzeń nadaje wyższą rangę i podnosi status kobiety. Lubią, kiedy do nich się zwracamy „mama” albo „tia”, czyli ciocia np. w jakim serwisie. Używanie słowa „avo”, czyli babciu – jest wyrazem uznania i szacunku. Babcie uznawane są za matki wszystkich.

Ks. Paweł Libor
Misjonarz w Angoli