Dojście do szkoły w Matagallinas zajmuje ponad godzinę. Po krętych, kamienistych drogach w lesie, dzieci chodzą zupełnie same. Armando mówi jednak, że to nie problem, nawet jeśli musi nieść ciężki plecak. Lubi chodzić do szkoły, bo w szkole może być po prostu dzieckiem. Oczywiście trzeba się uczyć, ale przecież można się też bawić z innymi dziećmi, grać w piłkę, zobaczyć jakiś film czy zjeść pełny posiłek. Jak na ucznia czwartej klasy wydaje się jednak zbyt mały. Nie jest to wcale jego cecha charakterystyczna, ale część większego problemu.

Wysoko w górach stanu Oaxaca, pożywienie nie jest zbyt zróżnicowane. Dodatkowo, ubóstwo uniemożliwia wzbogacenie diety o produkty, które w górach nie występują. Dzieci jędzą jedynie to, co może wyrosnąć na zboczach, głównie kukurydzę i fasolę, a to nie wystarcza do prawidłowego rozwoju. Salezjanie wyjaśniają, że problemy zdrowotne związane z niedożywieniem bądź nieprawidłowym zbilansowaniem posiłków, dotykają wiele dzieci i dorosłych. W zasadzie nie można temu zaradzić bez środków niezbędnych do zakupu jedzenia z niższych partii stanu. A na to niewielu może sobie pozwolić.

Po powrocie do domu Armando nie ma czasu na odpoczynek. Kiedy wraca, zastaje pusty dom. Jego mama nie ma stałej pracy. Codziennie wychodzi z domu i szuka pracy w okolicy. Czasem to jest sprzątanie, czasem praca w polu, jeszcze innym razem pranie ubrań. Codziennie coś innego. Zarobione w ciągu dnia pieniądze od razu wydaje na najpotrzebniejsze rzeczy i kolejnego dnia sytuacja się powtarza. Chłopiec musi zatem doglądać wszystkiego w domu, nakarmić zwierzęta, obejść pole z fasolą i kukurydzą. Pracy jest tak dużo, że na naukę już nie wystarcza czasu.

Pomaga mu starsza siostra, Esmeralda. Jest uczennicą pierwszej klasy gimnazjum. Ma sporo nauki, więc po powrocie najpierw robi lekcje, a teraz w czasie pandemii, dodatkowo musi chodzić do miejsca, gdzie jest zasięg wi-fi, żeby odebrać i wysłać nauczycielom skończone prace szkolne. Wi-fi oczywiście kosztuje, płaci się za każdą godzinę. To jest na głowie mamy, żeby zarobić i odłożyć odpowiednie pieniądze. Esmeralda też woli być w szkole, blisko ich domu nikt nie mieszka i czują się odcięci. Ale pracy jest tyle, że nie mogą sobie pozwolić na lenistwo czy nieodpowiedzialność. Są dziećmi, które muszą zachowywać się jak dorośli, ale tęsknią bardzo za swoim dzieciństwem. Szansą na to dzieciństwo jest właśnie szkoła, gdzie odpowiedzialność spoczywa na dorosłych, a dziecko może być po prostu dzieckiem.

br. Sebastian Marcisz
Ciudad de México

Więcej informacji: misjesalezjanie.pl/dzieci-meksyku/