W niedzielę – 9 października –  Artemides Zatti zostanie kanonizowany przez papieża Franciszka. Artemides był pielęgniarzem i farmaceutą. Człowiekiem skromnym, bardzo pracowitym i zawsze widzącym w drugim człowieku Jezusa.  

Artemides urodził się 12 października 1880 roku w Boretto we Włoszech. W wieku 17 lat wraz z całą rodziną z powodu biedy wyjechał do Argentyny. Tam wzrastało jego powołanie. Należał do parafii salezjańskiej i po trzech latach od przyjazdu został przyjęty przez biskupa Giovanniego Cagliero jako aspirant salezjański i skierowany do domu w Bernal. Współpracując tam z kapłanem chorym na gruźlicę, sam zachorował. Podczas leczenia w Viedma prosi o uzdrowienie Wspomożycielkę Wiernych i składa obietnicę, że całe swoje życie odda chorym. W 1908 roku składa śluby wieczyste jako koadiutor. Zaczyna pracę w przyszpitalnej aptece, aby później przejąć odpowiedzialność za cały szpital. Jako pielęgniarz i farmaceuta służy ludziom. Tak wypełnia złożoną obietnicę.

Krewny wszystkich ubogich

Pan Zatti całe życie oddał ubogim i chorym. Z czułą uwagą i zainteresowaniem rozmawiał z każdym potrzebującym, bo sam wiedział, czym jest bieda, emigracja, słabość i choroby. W drugim człowieku widział Chrystusa. „Kiedy pewnego dnia przełożeni poradzili mu, aby nie przyjmował więcej niż 30 pacjentów, usłyszano jego szept: «A co, jeśli 31 pacjentem będzie sam Jezus?» – opowiada ks. Ángel Fernández Artime, opisując sylwetkę pielęgniarza – Wiedział, że nawet jeśli nie da się pokonać choroby, to zawsze można ją leczyć, zawsze można pocieszyć, zawsze można sprawić, by ludzie poczuli bliskość, która jest wyrazem troski o nich w czasie choroby”. Jeden z jego kolegów Artemidesa powiedział, że wydaje się on być „krewnym wszystkich ubogich”. Zdanie to, zauważył to i podkreślił główny biograf pielęgniarza, salezjanin Raul Entraigas. Jest to synteza życia pana Zattiego, który traktował chorych, sieroty i potrzebujących z taką bliskością i miłością, jakby byli jego najbliższą rodziną.

Od ubogich nie chciał zapłaty. Zawsze wychodził im naprzeciw, odwiedzał, troszczył się, pytał o samopoczucie. Docierał do nich, jeżdżąc rowerem, do końca życia żyjąc ubogo, nie troszcząc się o własne potrzeby. Podkreśla to ks. Ángel Fernández Artime: „Kierując szpitalem San José de Viedma, poszerzył krąg swoich pacjentów, docierając na swoim rowerze, z którym się nie rozstawał, do wszystkich chorych w mieście, zwłaszcza najuboższych. Chociaż zarządzał pieniędzmi, jego życie było bardzo ubogie: na wyjazd do Włoch na kanonizację księdza Bosko musiał pożyczyć garnitur, kapelusz i walizkę”.

Święty pielęgniarz

Artemides był bardzo oddanym i cenionym pielęgniarzem, co zauważyli wszyscy, którzy mogli z nim współpracować. „Był lubiany i szanowany przez chorych; kochany i szanowany przez lekarzy, którzy pokładali w nim ogromne zaufanie i byli pod wpływem jego świętości: «Kiedy jestem z Zattim, nie mogę przestać wierzyć w Boga» – powiedział pewnego dnia lekarz, który sam siebie uważał za ateistę” – tę historię przytacza ks. Ángel Fernández Artime, gdy cała Rodzina Salezjańska zaczyna lepiej poznawać sylwetkę przyszłego świętego.

Oprócz pełnego oddania ubogim i chorym pan Zatti, nieustannie się uczy. Miał ogromną wiedzę medyczną, wynikającą z jego doświadczenia i nauki. W 1917 roku zdobywa certyfikat z zakresu farmacji.  W wieku 67 lat ukończył studia na Narodowym Uniwersytecie w La Plata i zdobywa dokument uprawniający go do wykonywania zawodu. Na pytanie, kiedy miał czas na naukę, odpowiadał, że czytał wieczorami i podczas popołudniowego odpoczynku pacjentów, po zakończeniu swoich obowiązków w szpitalu.

Archimedes to przykład świętości przeżywanej w codzienności. Bardzo prostego, pokornego życia, ogromnego zaufania i oddania Bogu. Jego życie inspiruje nas. Zobowiązuje, aby każdego naszego dnia być dobrym i być blisko Boga.

Źródło: ANS, Boletino salesiano