Kolejnym ważnym działem naszej działalności jest prowadzenie od 20 lat programu Adopcji na Odległość. To wspieranie konkretnych dzieci i młodzieży w spełnianiu ich marzeń o zdobyciu wykształcenia, codziennych posiłkach i bezpieczeństwie, które odzyskują dzięki naszym wspólnym działaniom.
Obecnie Adopcję na Odległość prowadzimy na 45 placówkach w 21 krajach. Tylko w minionym roku pomoc otrzymało ponad 13 tys. dzieci i młodych ludzi.
Program Adopcji na Odległość powstał 1 kwietnia 2001 roku. Wtedy to zaczęliśmy wspierać konkretne dzieci, opłacaliśmy im szkołę, zapewnialiśmy ubrania, jedzenie i leczenie. Potrzebujących było bardzo dużo. Staraliśmy się pomóc, jak największej liczbie dzieci. Rozpoczęty program imiennej pomocy pod hasłem: Dajmy dziecku szansę nauki, w 2008 roku został przekształcony w adopcję grupową. Pomocą mogliśmy objąć całe grupy ubogich na placówce misyjnej. Dzięki temu dziesiątki tysięcy dzieci i młodzieży w różnych krajach świata uczyło się, zdobyło zawód i otrzymało niezbędną pomoc. Przybywało również Opiekunów Adopcyjnych. Coraz więcej osób zgłaszało się do nas i decydowało się na regularną pomoc. Obecnie 7983 osoby, szkół lub innych grup wspiera Adopcję na Odległość.
Wielu naszych podopiecznych musi nauczyć się ciężkiej pracy już od wczesnego dzieciństwa. Staramy się im pomagać, włączamy do programu, dajemy możliwość zmiany ich życia. (Włączając ich do programu, dajemy możliwość zmiany ich życia.) Jednym z setek tysięcy podopiecznych był 10-letni Moses i jego 7-letni brat Edwart. Ich pięcioro rodzeństwa choruje na epilepsję i są niepełnosprawni umysłowo w stopni lekkim. Nie mogli chodzić do szkoły. Tata ciężko pracował, wyjeżdżał i szukał pracy, aby zapewnić, choć jeden posiłek dzieciom. Moses i Edward pomagali w domu, gotowali, sprzątali, chodzili po wodę. Dbali o rodzeństwo. Siostry salezjanki pomogły tej rodzinie. Chłopcy mogli chodzić do szkoły, uczyli się dobrze i dalej pomagali mamie. Pewnego dnia Moses powiedział siostrze: Jestem szczęśliwy, że jestem zdrowy, ale nie mam czasu bawić się z kolegami. Ciągle jestem zmęczony, bo muszę opiekować się moją rodziną. Tęsknię za tym, by pewnego dnia, kiedy skończę szkołę, być wolnym. Bardzo chciałbym zostać lekarzem, wtedy wymyślę lekarstwo dla mojej mamy i rodzeństwa. Teraz wiesz siostro, dlaczego zawsze – nawet wtedy, kiedy nie mam już sił, zmuszam się, aby przyjść na lekcje. To takim dzieciom pomagamy. Edukacja zmieni ich życie w przyszłości na lepsze.
W ramach pomocy adopcyjnej wspieramy w leczeniu naszych podopiecznych. M.in. w Malawi wspieraliśmy Marię, która ma wrodzoną łamliwość kości. W Kenii Alice wpadła do paleniska i została poważnie poparzona, potrzebna była operacja i rehabilitacja czy Lazarusa, który urodził się z nierozwiniętymi w pełni kończynami. To setki historii dzieci, które chorują na wirusa HIV, są niedożywione, uległy wypadkom, są niepełnosprawne i potrzebują specjalistycznej pomocy.
Wspieramy również miejscowe powołania. Ks. Rodgers Mike Matanda jest jednym z setek młodych mężczyzn, którzy otrzymali wsparcie i mogli kontynuować formacje w zgromadzeniu. Rodgers w wieku 5 lat stracił tatę, dorastał w buszu, mieszkał w domy z gliny. Miał pięcioro rodzeństwa. Jego mama przez wiele lat walczyła o wyżywienie rodziny, przygotowywała munkoyo (tradycyjny napój z mąki kukurydzianej i liści, warzyła piwo, rozwoziła mleko, pomagała na farmie. Z trudem zapewniała dzieciom jedzenie, nie mówić o edukacji. Gdy Rodgers spotkał salezjanów, otrzymał pomoc. Chciał zostać księdzem. Jako kleryk został jednym z podopiecznych Adopcji na Odległość i mógł ukończyć seminarium i przyjąć święcenia. Teraz on pomaga innym. Podobnie ks. Christopher Kunda, który święcenia przyjął w 2013 roku, a wcześniej otrzymywał od Was wsparcie, obecnie pracuje z ubogimi dziećmi i młodzieżą w Zambii.
Dziękujemy Opiekunom Adopcyjnym za troskę i pomoc!
Dzięki Wam dzieci i młodzież otrzymują wsparcie. Nasi podopieczni mogą chodzić do szkoły, otrzymują jedzenie, książki, zeszyty, długopisy, mundurki, buty. Kończą szkoły zawodowe, studia i kursy. Znajdują pracę, zakładają rodziny i są Wam wdzięczni.
Negatu, nasz podopieczny z Etiopii, po wielu latach w poruszającym liście napisał: Jako dziecko wspierane przez siostry i otrzymujące od nich wielką pomoc, jestem dumny, że są one z nami. Chciałbym podziękować im wszystkim za ich wielkie poświęcenie, dzięki któremu jestem tu, gdzie jestem. Chciałbym również podziękować darczyńcom i wszystkim wspierającym siostry. Twój jeden grosz ma moc na zawsze zmienić życie wielu biednych ludzi. Również włączyłem się w program Adopcji na Odległość i zaadoptowałem 5 dzieci.