Czas Wolontariatu Misyjnego przynosi wiele zmian w człowieku. Bardzo podobnie jest z czasem formacji, który przygotowuje na taki wolontariat.
Mijają już 2 miesiące od mojego powrotu z 9 miesięcznej misji w Kenii. Z tego miejsca, w którym dzisiaj jestem mogę spojrzeć trochę bardziej z góry na ostatnie dwa lata.
Formacja trwała dziewięć miesięcy i żadnego z nich nie nazwałbym straconym. Mogę porównać to do procesu, który tylko, a właściwie aż, się zaczyna. Raz zaczęty, trwa, nie kończy się i właśnie, o to chodzi. Najtrudniej jest znaleźć w sobie odwagę, aby postawić pierwszy krok i powiedzieć tak tej niezwykłej przygodzie pracy nad sobą i ze sobą. Gdy postawimy krok, ukazuje się nam droga, na której nigdy nie będziemy sami, a to jest wielki luksus.
Podczas tej wielkiej przygody bądźcie pewni, że Pan Bóg będzie was prowadził krok po kroku, zresztą to właśnie On działa rękami wszystkich tych, którzy koordynują oraz pomagają Wam w formacji. W SOM-ie zawsze czuję się jak w domu, czuję, że mogę tu wracać i zawsze dostanę zrozumienie. Stworzycie tu miejsce, które będzie dla was przystanią i na pewno pozostawi w Was ślad. Będziecie tu przeżywać chwile piękne i trudne, ale przede wszystkim będziecie tu wspólnie dojrzewać. Wasze bezpieczeństwo to podstawa i uwierzcie, że nad nim czuwają ludzie, dla których Wasze imię będzie miało znaczenie.
Oczywiście jest parę rzeczy, których musicie od siebie wymagać i nad nimi również pracować. Po pierwsze, jest to znajomość języka. Poza otwartością na drugiego człowieka, która oczywiście jest niezbędna, język jest również bardzo istotny i bez niego nie zrobicie tyle ile byście mogli.
Po drugie nie nastawiajcie się, że cokolwiek zmienicie albo dokonacie przełomowych rzeczy. Rozczaruje Was, ale tak prawdopodobnie nie będzie – misja to nie jest zbawianie świata (on już został zbawiony), misja to codzienna praca bez fajerwerków, która na pewno przyniesie wiele trudności, a nie koniecznie od razu widoczne zmiany. Efektów waszej pracy być może nie zobaczycie, ale to jest jak z drzewem, które rośnie od nasionka.
Kochani proszę Was nie myślcie i nie traktujcie wolontariatu jako wyjazdu turystycznego, bo wtedy skrzywdzicie tych do których jedziecie. Afryka to nie jest zoo. Przyjeżdżamy tutaj, aby głosić swoim życiem Ewangelię, czyli służyć i kochać. To też nie znaczy, że przyjeżdżamy, aby robić tu rewolucje. To znaczy, że w ciszy mamy wykonywać naszą pracę, która nie będzie spektakularna i w niej mamy się oddać drugiemu człowiekowi.
Po trzecie nie myślcie, że wszystko będzie proste tak samo na formacji jak i na misji. Ten czas jest Wam dany, aby też Wami wstrząsnąć, coś zmienić, a praca która będzie Wam powierzona to nie tylko przywilej, ale też wielka odpowiedzialność. Punkt Waszego widzenia będzie musiał przestać zależeć tylko od Waszej perspektywy.
Po czwarte uczcie się wytrwałości i walki ze sobą.
Po piąte wolontariat nie jest o nas, wolontariat jest o ludziach, którym może przydać się Wasza pomoc, Wasze talenty, Wasza obecność.
Po szóste i najważniejsze kochajcie i otwierajcie Wasze serca na tych najmniejszych. Nie bójcie się kochać, mimo, że ta miłość będzie od Was wiele wymagać. Ta miłość wiąże się z ofiarą, ale mimo wszystko na koniec otrzymacie więcej niż moglibyście się spodziewać.
Prawdopodobnie wszystko będzie inaczej niż Wam się teraz wydaje i nie raz będzie boleć, ale po to macie formację. Nie lekceważcie jej, czerpcie, uczcie się, zawiązujcie więzi i wykorzystajcie ją na maksa.
Kochani przed Wami z pewnością jeden z najpiękniejszych czasów w Waszym życiu, więc odwagi, bo uwierzcie, że warto. Bądźcie pewni, że bez Pana Boga to się nie uda, a formacja jest również po to, aby zahartować Waszego ducha i wzmocnić waszą relację właśnie z Nim.
Słuchajcie głosu Pana Boga i idźcie za Nim, mimo, że jeszcze nie wiecie gdzie Was poprowadzi. Pamiętajcie również, że wolontariat na krańcach świata nie zwalnia Was z odpowiedzialności za Wasze otoczenie i tych, którzy potrzebują pomocy wokół Was.
Pozwólcie sobie, abyście razem z kolejnymi etapami formacji rozeznawali i zmieniali to co potrzebne. Moja formacja zmieniła moje życie, pokazała mi właściwe drogi i dała pięknych przyjaciół. Moja misja zmieniła to jak widzę świat i wciąż uczy mnie kochać.
Zachęcam Was do odkrycia Waszej misji oraz dostrzeżenia tych, których nikt już nie widzi. Poznajcie charyzmat Księdza Bosko i w jego duchu nieście wiarę tam gdzie zwątpienie, nadzieję, tam, gdzie panuje rozpacz, światło, tam, gdzie panuje mrok, radość, tam, gdzie panuje smutek.
Filip Pokrzywnicki
pracował w Nairobi, w Kenii