Przeczytajcie tekst o „lekcjach życia wyciągniętych z Madagaskaru”, które do przyszłych wolontariuszy misyjnych kieruje Ola – po roku wolontariatu we Fianarantsoa:

 

LEKCJA 1 – ROZMOWA I GRANICE

Każdy z nas jest inny, mamy różne charaktery, temperamenty. Z jednymi dogadujemy się lepiej, z innymi gorzej i to jest ok. Relacje, szczególnie we wspólnocie, potrafią być bardzo trudne. Jesteś biały i zawsze będziesz postrzegany z tej perspektywy, a rasizm odczujesz wielokrotnie. Pytanie tylko jak zareagujesz. Na co dzień mam dystans do różnych problemów. Ale wiele nocy przepłakałam po upokorzeniach, czy z takiej ludzkiej bezsilności, kiedy problemów tutaj, w Polsce, w życiu – było już zbyt wiele.

Zabrakło szczerości, mówiłam na zewnątrz, że wszystko ok, milczałam zamiast stawiać granice. Nie chciałam robić problemów i nie wierzyłam, że mam prawo w ogóle mówić, bo jestem tylko wolontariuszem. Wiele musiałam w głowie przepracować, żeby zobaczyć, jak głupie to było myślenie. Nie popełnijcie mojego błędu. Najpierw uczyłam się stawiać granice na ulicy, gdy byłam sama, odróżniać kiedy nie warto się odzywać i trzeba przejść bez słowa, a kiedy należy reagować.

A ostatnio odważyłam się powiedzieć STOP do księdza, który wielokrotnie przesadził. Pamiętajcie, nie jesteście tylko wolontariuszami, ale ludźmi, którym – jak każdemu należy się szacunek. Mówcie o problemach!

 

LEKCJA 2 – BYĆ

A przynajmniej próbować. Nie tylko dawać, ale też umieć przyjmować. Czasem nie trzeba wielkich słów, czy głębokich rozmów, żeby być. A właśnie bycie do nich samo prowadzi – o ile pokażesz drugiej osobie, że może ci ufać nawet w najdrobniejszych kwestiach, że chcesz ją usłyszeć.

Czasem nie trzeba dobrej znajomości języka, by budować mocne relacje. Ale trzeba obecności, towarzyszenia, przytulenia, troski o drugą osobę i pokazania, że jest dla ciebie ważna.

Czasem nie trzeba wiele, gdy widzisz, że coś jest nie tak, wystarczy spacer, czy proste „chodź, pogadamy”. Łatwo jednak stracić zaufanie, gdy o raz za dużo powiesz „nie przesadzaj”, zignorujesz. Bo, gdy w końcu sam zapytasz „Co u ciebie?” – usłyszysz krótkie „jest dobrze”, choć wcale dobrze nie jest. Trudno to zaufanie potem odzyskać, gdy młody już nie będzie chciał „zawracać ci głowy”.

Ciągle się tego uczę – uważności. Czy zawsze to „bycie” mi wychodzi? Oczywiście, że nie, wiele razy zawaliłam, wiele razy żałowałam, że mogłam inaczej. Ale nie chodzi o to by zatrzymać się na tym, co było nie tak, ale umieć przyznać się do błędu i spróbować budować dalej.

10 miesięcy – tyle wymagało budowanie zaufania u niektórych młodych, by teraz sami przychodzili. I to dotyczy też relacji z ludźmi, z którymi będziecie współpracować na co dzień. Trzeba nauczyć się pokory, by umieć słuchać, a jednocześnie pozwalać być słuchanym. I pamiętajcie, że nic nie łagodzi konfliktów i nie buduje relacji tak, jak wspólna modlitwa, nawet jak czasem nie masz na nią ochoty.

 

LEKCJA 3 – Jesteś wystarczający

Świat nie kończy się na tym, że coś zawaliłeś. Wstań, chwyć Jezusa za rękę i kontynuuj drogę, wyciągnij lekcję. Misja to ludzie i trzeba nabrać pokory i wyrozumiałości do samego siebie i tych, z którymi żyjesz na co dzień.

Często w zmęczeniu mówimy, czy robimy różne przykre rzeczy, ale zamiast kłótni warto spróbować odłożyć na bok emocje i zapytać „czy wszystko ok” – SZCZERZE ROZMAWIAĆ.

Najpierw próbować zrozumieć, a nie osądzać. Trzeba kochać, trzeba żyć i umieć oddawać siebie dla innych, nie zatracając siebie jednocześnie. Umieć odpoczywać i pracować, a nade wszystko ufać Tacie, bo On prowadzi przez burzę. Niewielu was w Europie zrozumie, ale pamiętajcie, że wokół są ci, którzy przeszli już podobną drogę – oni zrozumieją. Powodzenia kochani! Pamiętam o Was w modlitwie.

 

Ola Jarosz,
Pracuje we Fianarantsoa na Madagaskarze