Gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że będę w tym miejscu gdzie jestem, nie wiem czy bym uwierzyła. O temacie misji myślałam już od wielu lat, lecz bardzo odwlekałam ten temat, sądząc, że to dla specjalnych osób i że ja do nich nie należę.

 

Wmawiałam sobie, że gdzie – taka ja, która zawsze miała problem z mówieniem w innym języku, miałabym lecieć i pomagać? Ja, która na widok pająka panikowała, że hej… Ale jednak Bóg mnie do tego dzieła zaprosił.

Cieszę się, że odpowiedziałam: „Tak.” Pomimo tego, że nie raz wydaje się, że strach jest silniejszy, to jednak Jego miłość zwycięża, ona zwyciężyła wszystko. To, co pomogło mi w przezwyciężeniu swoich słabości, to nasz Salezjański Ośrodek Misyjny, nasz Somek – Domek. Tak, czuję się tu jak w domu. SOM przygotował nas na wiele rzeczy, które mogą nas spotkać na misjach, wzmocnił moją wiarę, również wiarę w siebie samą i ludzi wokół.

Dzięki licznym konferencjom przylatujących misjonarzy, bądź byłych wolontariuszy, mogliśmy lepiej poznać miejsca, w które będziemy lecieć i usłyszeć masę wskazówek. Jestem wdzięczna za osoby pracujące w SOM-ie, za to, ile serca wkładają w to, aby to miejsce było wypełnione obecnością Boga i aby każdy mógł się czuć dobrze i bezpiecznie.

Doświadczenie SOM-u upewniło mnie jeszcze mocniej w tym, jak wspaniałe jest Zgromadzenie Księży Salezjanów. Cieszę się, że mogłam na formacji poznać bliżej księdza Jana Bosko oraz jego wspaniałe oratorium, czyli miejsce gdzie gromadził dzieci i młodzież. Miejsce, w którym czuł się jak w domu, opartym na miłości, wierze, nauce, daniu siebie drugiemu, spędzaniu wspólnie czasu np. przy grach i zabawach. A to z kolei, wiem, że będzie też dużą częścią naszej pracy na misji.

Radość jest ogromnie w tym wszystkim ważna i na zjazdach towarzyszyła nam każdego dnia. Ukazuje to, jak bardzo się zaprzyjaźniliśmy i jak ciężko będzie zakończyć formację (na samą myśl, mam łzy w oczach). Ale choć wszyscy w różne strony świata wylecimy, to kierunek mamy jeden, ten sam. Wiemy, że to, co najważniejsze w tym wspaniałym dziele, to fakt, że jest tam obecny Bóg, jest obecna Maryja i ogrom Świętych, na których pomoc chcemy liczyć.

Widzę, jak wzmacniamy siebie nawzajem swoimi talentami, zdolnościami, jak sobie pomagamy. Jest takie piękne zdanie, że ,,Bóg każdemu z nas dał odpowiednie dary i umiejętności, ale żadnego z nas nie wyposażył we wszystkie zdolności, abyśmy mogli się nimi dzielić z innymi. By działać w najbardziej optymalny sposób, potrzebujemy innych ludzi do pomocy.” To właśnie w SOM-ie czuć i to chciałabym przekazać dalej, lecąc na misje.

Pragnę dać coś od siebie tym, którzy nie mają tego, co mamy my, ale lecę również zaczerpnąć od nich tego, co mają oni, a nie mamy my. Jestem bardzo wdzięczna też za to, że mogłam być sobą, taką jaką jestem, z uśmiechem takim, jaki mam. Dziękuję! W SOM-ie potwierdziły się słowa Pana Jezusa o tym, że ,,Więcej jest szczęścia w dawaniu, niż braniu.” (Dz 20,35).

Bardzo proszę o modlitwę za nas i jeśli, Drogi Czytelniku lub Czytelniczko, masz w sobie pragnienie misji, ale uważasz, że są do tego stworzeni lepsi – tak, jak ja myślałam – to już Ci mogę otwarcie powiedzieć, że warto zapisać się na formację, która startuje we wrześniu i przekonać się, jak wielkie rzeczy przygotował dla Ciebie Pan! SOM jest miejscem idealnym do rozeznawania tego, co według Boga jest dla nas najlepsze, cokolwiek by to nie było, jest najlepsze – bo od Niego.

Pamiętaj, że Jezus Cię kocha. Każdego dnia widzę, jak Bóg mnie przygotowuje, jak zaczęłam się zaprzyjaźniać z robakami, jak poczułam się pewniej z językiem i masą innych rzeczy. Wiem, że ,,Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.” (Flp 4,12)

SOM-ku-domku, dziękuję Wam za wszystko, moja rodzinko…

Marta Andrzejewska
Uczestniczka formacji dla wolontariuszy misyjnych 2023/2024