Wydaje mi się, że 21 lat to taki wiek, kiedy teoretycznie powinno wiedzieć się już bardzo dużo. Jednak kiedy ktoś zadaje ci pytania typu „jakie masz plany na siebie”, znaki zapytania zapalają się jak neony w myślach i okazuje się, że niewiadome są w przewadze.

Wielu zagadek nie chciałam rozwiązywać, ale Bóg stanął naprzeciw tym planom, już kiedy pierwszy raz przekroczyłam próg Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego. Kilka chwil pozwoliło mi uświadomić sobie, że to jest TO miejsce, CI ludzie i TEN czas.

Już na październikowym zjeździe wiedziałam, że to nie moje „widzimisię”, a prawdziwa wola Boża i powołanie. Słuchając świadectw wolontariuszy i opowieści księży z różnych placówek serce wrzało mi z ciepła i ekscytacji, bo czułam, jakby ksiądz Bosko chwytał mnie za rękę i mówił „choć, pokażę Ci coś jeszcze. Cieszę się, że jesteś tego częścią”.

Wiedziałam, że tam, gdzie ksiądz Bosko działa, tam ja mam działać i tam jest moje miejsce. Formacja i cały plan o wyjeździe, który co miesiąc staje się bardziej realny, były tym, co pewne i nieważne ile znaków zapytania fruwa dookoła, to daje mi tyle radości i wiary w jutro, że nie potrzebuję więcej odpowiedzi.

To chyba najpiękniejsze, co dostałam podczas formacji — cel, którego długo mi brakowało. W tym wszystkim wspierali mnie niesamowici ludzie — ci, których miałam obok od dawna, a którzy wzruszali się, patrząc na to, kim się staję i jak odzyskuję chęci i ekscytację do życia, dzięki odnalezieniu powołania. Ci, których poznałam w październiku i są rodzinką w SOMku — domku, bo mimo że nie każdego wybrałabym na przyjaciela, to każdego kocham jak brata i siostrę w Jezusie Chrystusie. Kto by pomyślał, że będę wybierała prysznic w lodowatej wodzie i zarywanie dwóch nocy (ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ciepło i sen bardzo cenię) w miesiącu, żeby śpiewać, udawać łosia i sprzątać spiżarnię ()? Ci, którzy wspierali mnie duchowo i podpowiedzieli, widząc moją misję przede mną.

I TEN JEDEN, który od dawna wiedział, że trafię do SOMu, bo dzieje się to w Jego imię — Jezus. Z tymi miesiącami, wzrosłam w wierze i ponownie utwierdziłam się w tym, że „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Kiedy patrzę na ten czas, wiem, że utożsamiam go z wdzięcznością i dobrem.

Teraz pozostaje mi czekać na posłanie i wyjazd. Znaki zapytania znowu biegną, by mnie wystraszyć, ale wiem dlaczego, dla kogo i w Czyje Imię to robię – „Kocham, więc nie muszę się bać” – Bóg zabrał mój strach.

Drodzy, którzy tworzycie SOM i Ci, którzy formowaliście się ze mną — dziękuję Wam, za atmosferę i życie, jakie tchnęliśmy w ściany Naszego Ośrodka. Drodzy, którzy się zastanawiacie — warto sprawdzić i zaufać, Bóg Wami pokieruje.

 

Basia Jaśkowiak,
Uczestniczka formacji dla wolontariuszy misyjnych 2023/2024