Jorge, Jorman, Luis, Mariangely, Yolymar to rodzeństwo zza płota Shaponokea i jako pierwsi pojawiają się w Oratorium. Najmłodsza Yolymar ma 4-latka, ale radzi sobie świetnie – tu dzieciaki zmuszone są do dorastania w ekspresowym tempie. Wychowują się nawzajem.
Mieszkają wraz z mamą i babcią…tata wyruszył w głąb selwy (puszczy amazońskiej) w poszukiwaniu złota. Z nadzieją, że to poprawi los rodziny, może kiedyś – ale nie dziś. Ta rodzina jest pozostawiona sama sobie, nikt nie pracuje… z czego żyją, trudno się dowiedzieć, tak po prostu z dnia na dzień. Zawsze ktoś z sąsiadów podzieli się posiłkiem, w niedziele Oratorium u sióstr, to pomoc z kościoła… to ktoś na targu coś da. Niestety dla wielu pozostaje kraść by jakoś przeżyć.
Z ojcem nie ma kontaktu. Ale oni żyją nadzieją, że wróci i wszystko się zmieni. I to nie jedyna taka rodzina. Wielu opuszcza swoje rodziny w poszukiwaniu lepszego jutra. Niestety niewielu się udaje.
Wielu udaje się w górę rzeki Orinoko, blisko granicy z Brazylią w poszukiwaniu złota… ale to bardzo niebezpieczne, tam panują swoiste prawa. Grupy przestępcze i przemoc to chleb powszedni.
Wielu przez selwę, pieszo pokonuje wiele kilometrów by dotrzeć do Brazylii, inni wybierają kierunek Kolumbii. Ale zawsze to wiąże się z długim czasem braku kontaktu… i niepewnością czy wszystko dobrze, czy tata żyje…
To są dzieciaki naszego Oratorium, ich codzienność to praca by pomóc rodzinie, odpowiedzialność za rodzeństwo i za dom. Szkoła na dalszym planie, często przed południem zamiast w szkole siedzą przed domem przy ulicy by sprzedać butelkę benzyny, a potem kupić ryż.
S. Marzena Kotuła
Puerto Ayacucho, Wenezuela